poniedziałek, 1 września 2014

Epilog/79."Got my heart made up on you"

Po dniu męk, w którym Ross, Brad, Tris, Rocky i Riker musieli radzić sobie z kacem podczas zwiedzania przyjaciele wrócili do Nowego Jorku. Oznaczało to, że wycieczka się wreszcie skończyła.
Po wycieczce zbyt wiele się u nich nie działo. Chęć zdobycia jak najlepszych ocen, pisanie egzaminów końcowych. Po za dużą ilością nauki jedynie zacieśniali więzy zawarte między sobą wiedząc, że koniec roku zbliża się wielkimi krokami.
James może i trochę pomógł Ellington’owi z jego złamanym sercem, jednakże kilka dni po powrocie z wyjazdu Ratliff’owi udało się namówić Kelly do rozmowy, podczas której pogodzili się i wrócili do siebie. Nie zrealizował on jednak jeszcze planu o oświadczynach.
Riker i Millie… są po prostu przyjaciółmi. Dziewczyna o wiele bliższe kontakty ma za to z Connor’em. Są nieoficjalnie parą. Nieoficjalnie, ponieważ żadne z nich w sumie nie powiedziało tego na głos, jednakże można ich czasem zobaczyć, jak trzymają się za ręce lub całują.
Rocky wciąż nikogo sobie nie znalazł, jego ulubionym zajęciem ostatnio natomiast jest podrywanie dziewczyn na mieście.
Rydel natomiast cały czas utrzymuje kontakt z Ashton’em, jednakże ich bliższa znajomość nie jest zbyt możliwa, ponieważ chłopak mieszka w Australii. Podczas meczu hokeja, na który wybrała się grupa przyjaciół Delly poznała Sidney’a, gracza jednej z drużyn i między nimi zaczęło iskrzyć.
Teraz zostali nam Ross, Olivia i Bradley. Ross i Brad byli ze sobą przez około 2 tygodnie, po tym czasie uznali, że lepiej się dogadują jako przyjaciele. Bardzo często spędzają razem czas i często dołącza również do nich Tristan. A Ross i Liv…

*na lotnisku, po zakończeniu roku*
-Aww, będę za wami wszystkimi tęsknić –powiedziała Millie wymieniając uściski z każdym z Lynch’ów oraz Ratliff’em. Nie musiała się jeszcze żegnać z Vampsami, ponieważ razem lecieli samolotem do Londynu.
-My za tobą też Mil. Ale już niedługo. Mamy koncert w Londynie to mamy nadzieję, że wpadniecie –uśmiechnął się Riker przytulając przyjaciółkę
-Jak mi dacie bilety to może i wpadniemy. Nie będę wydawać kasy, żeby posłuchać na żywo takiej kiczowatej muzyki –uśmiechnęła się
-Mm, dzięki Millie, miła jak zawsze –wtrącił się Rocky
-O dziwo za tobą też będę tęsknić –powiedziała do bruneta
-Ja może trochę i za tobą też… ale to może –uśmiechnął się
-Liv, możemy na słówko? –spytał Ross odciągając dziewczynę od pozostałych. Była ona w trakcie żegnania się z Rydel
-Emm, tak, spoko –odparła, po czym poszła z blondynem w bardziej ustronne miejsce, a następnie spojrzała się na niego pytająco. Chłopak natomiast wziął głęboki oddech i zaczął
-Zanim polecisz chciałem ci powiedzieć kilka rzeczy… no to tak. Odkąd pierwszy raz cię zobaczyłem coś przykuło w tobie moją uwagę. W sumie nie wiem dokładnie co to było. Ale potem zaczęliśmy spędzać coraz więcej czasu razem i twoja osobowość zaczęła mi się coraz bardziej podobać… choć w sumie nie wiem czemu, bo czasami bywasz denerwująca… ale to jak każdy –uśmiechnął się –i chyba zacząłem się w tobie zakochiwać. No i w sumie potem byliśmy razem… przez dość krótki czas. Nie wracajmy już do tego. Potem się oddaliliśmy od siebie, potem się zbliżyliśmy… i oddaliliśmy znowu. I tak kilka razy. Potem wyszło na to, że jestem bi i to wszystko różne się wydarzyło, byłem z Brad’em… i to miłe, że ty cały czas przy mnie byłaś, bo pewnie normalna osoba stwierdziłaby, że jestem jakiś porąbany i w ogóle zerwałaby ze mną kontakty. No, ale chciałem ci podziękować za to, że zawsze ze mną byłaś i w sumie gdyby nie ty to bym nie poznał Brad’a i ogółem nie doświadczyłbym wielu nowych rzeczy. Ale do czego zmierzam. Przez ten cały czas, czy w podświadomości, czy w pełnej świadomości myślałem o tobie i myślę, że to co do ciebie czułem wcale nie minęło i –w tym momencie dziewczyna mu przerwała składając na jego ustach dość długi, czuły pocałunek, który ten oczywiście odwzajemnił
-Zdecydowanie za dużo gadasz momentami –uśmiechnęła się, gdy już się od siebie oderwali
-Nie mógłbym prosić o lepszy sposób na uciszenie –odparł blondyn, po czym oboje się zaśmiali
„Osoby podróżujące do London Heathrow proszone są o udanie się do bramki numer 34, dziękujemy” –rozbrzmiał komunikat na lotnisku
-Czyli to już –westchnęła dziewczyna wtulając się w blondyna
-Będę tęsknić –powiedział, po czym cmoknął ją w głowę –ale do zobaczenia w lipcu na koncercie –uśmiechnął się, po czym wrócili do pozostałych
Millie i Olivia razem z James’em, Brad’em, Tris’em i Connor’em udali się do bramki, a R5 przeszło do innego terminalu, z którego mieli mieć odlot do Los Angeles.
Przyjaciele faktycznie spotkali się jeszcze podczas koncertu w Londynie w lipcu 2013 roku, ale ani R5, ani The Vamps nie wrócili już do szkoły, ponieważ woleli skupić się na rozwijaniu kariery. We wrześniu R5 wydało swój pierwszy album, a w następnym roku udało się w światową trasę zaczynając w Europie. W marcu spotkali się z The Vamps i razem zaśpiewali piosnekę Counting Stars. Zespół The Vamps wydał swój pierwszy album w kwietniu 2014 roku.

Ani R5, ani The Vamps od lipca nie widzieli się z dziewczynami, ale kto wie, czy los nie sprawi, że jeszcze kiedyś się spotkają.
__________________________________________________
Oh my Goodness
Nie wierzę, że jest to ostatni rozdział mojego opowiadania, naprawdę nie wierzę. Tak samo jak nie wierzę, że już jestem w liceum ._. 
Wiem, że prosiliście mnie o bardzo długi epilog, ale nie wiedziałam zbytnio co takiego długiego bym miała w nim napisać, więc w zamian za to będziecie mieli mega długą norkę :) tak, wiem, że to Was nie cieszy ._.
Co do zakończenia to jedni z Was chcieli Ross'a i Liv, drudzy Ross'a i Brad'a, a ktoś by się pewnie znalazł, kto by chciał Liv i Rocky'ego... ale stwierdziłam, że jako, że chciałam Ross'a i Liv na początku i taki był pierwszy plan to zakończę chociaż nimi ;)
Ale cóż, od czego by tu zacząć... serio, muszę dobrze pomyśleć, żeby niczego i nikogo nie pominąć
Nie no, naprawdę nie wiem, od czego mam zacząć.

No dobra, może po pierwsze podziękuję kilku osobom, które mi w znacznym stopniu pomogły z blogiem.
Jako pierwszej muszę podziękować Monice ~aka DarkAngel~, która jest ze mną chyba od początku tego bloga i właściwie ona mnie do niego zachęciła. Ah pamiętam tą jedną z pierwszych rozmów, gdy mi napisała, że ma bloga i się mnie spytała, czy ja też mam. A ja powiedziałam, że nie, ale pomyślę nad założeniem. A potem, jak byłam w kuchni to mi wpadł na niego pomysł do głowy i o makto, w życiu bym nie pomyślała, że to zajdzie tak daleko. Jeszcze Monika ogółem czytała praktycznie każdy mój rozdział nim go dodałam. Prócz tych początkowych, potem zaczęłyśmy "współpracę". I ona również była autorką kilku pomysłów :) W ogóle najlepszą rzeczą było to, że na początku ona chciała tak bardzo, żeby Liv była z Ross'em i była mega przeciwna pomysłowi w związku z Ross'em i Brad'em, a teraz to w sumie zaczęła być przeciwna wszystkiemu, co miało związek z Ross'em i Liv i chciała Ross'a z Brad'em haha, ale i tak cię kocham Moniu ;* plus ja w wielu momentach też tak miałam, ale ciii, wiem że jestem dziwna. Bo to dziwne uważać, że Brad i Ross są super słodcy razem... Ale tak ogółem to mega liczę na jakąś współpracę R5 i The Vamps, bo ich wspólny występ Counting Stars o wiele bardziej mi się podobał, niż jak sami to śpiewali.

W ogóle to jest śmieszne, bo ten drugi semestr trwa od blisko 60 rozdziałów, a pierwszy trwał kilkanaście xD ale tak to jest, że początki są najtrudniejsze i jakoś trzeba to zacząć i rozkręcić

Poza tym chciałabym podziękować Idze, która pomogła mi napisać kilka rozdziałów, gdy miałam mega blokadę, a bardzo chciałam coś dodać oraz, która czasem podsuwała mi pomysły. Ona to w sumie była bardzo za Ross'em i Liv i dodatkowo chciała, żeby Rocky był z Millie xD a i jeszcze napisała piękny pomysł na powrót Ross'a i Liv, który może i by wszedł w życie, gdyby z moją weną było lepiej. Ale wybacz Iga, nie wszedł w życie ;c

Poza Igą chciałam podziękować Wice, która również podsunęła mi kilka super pomysłów na bloga

Bez Was trzech to w życiu bym nie skończyła tego bloga, bo by mi zabrakło pomysłów i weny ;c
A, i przepraszam Was trzy, że już go kończę, bo wiem, że mi na to w sumie nie pozwoliłyście, ale cóż... nie tylko wy cierpicie z tego powodu ;)

Ahh, what's next... bo siostra mnie właśnie rozprosiła, żebym jej przepisała plan lekcji i już nie wiem, co miało być dalej

Nie udało mi się zrealizować kilku pomysłów. Choćby o meczu hokeja, na którym dokładnie miało być opisane to spotkanie Rydel i Sidney'a (co do niego, to wygląd wzięłam kanadyjskiego hokeisty Sidney'a Crosby'ego) i ich kilka spotkać. I miał być też "występ specjalny" i tu chodziło o zespół. Nie, nie o 5SOS, to był akurat nagły pomysł. Chciałam, żeby McFly/McBusted wystąpiło w jednym z rozdziałów, że by mieli koncert czy coś, ale trudno

Wiem, że momentami bardziej wyszło z tego opowiadanie o Ross'ie niż o całym R5, ale starałam się, żeby pomysły dotyczyły wszystkich

W ogóle to jest śmieszne też, bo na początku moim planem było, żeby Ross i Liv wrócili do siebie podczas pobytu przy fontannie, podczas tego całego projektu jak mieli dziecko. A potem wizja się zmieniła i Liv miała być z Rocky'm i miało być tak, że ona spadnie z wielbłąda w tym Vegas, złamie miednice, bla bla bla i by się zeszła z Rocky'm, ale no... to też nie wypaliło >__< potem był jakiś inny pomysł na zejście się Ross'a i Liv, którego nie pamiętam. Potem się pojawił nagły pomysł z Bradley'em, żeby to trochę urozmaicić i wbrew moim wcześniejszym założeniom (bo w sumie to oni od początku mieli być przez chwilę razem, ale byłam temu strasznie przeciwna) bardzo się przekonałam do ich "związku" i zastanawiałam się, czy nie ma się zakończyć tak, że Ross z nim będzie >__< bo ku mojemu zaskoczeniu Wam ten pomysł się dosyć spodobał i myślałam, że zostanę shejtowana za takie coś, a tu prosze, nie spotkałam się chyba z żadnym negatywnym komentarzem na temat tego pomysłu.

What's next, znowu... serio, o czymś przed sekundą myślałam, a moja siostra znowu przyszła -_-!

Dobra, chyba teraz kolejne podziękowania.
Tak więc chciałam podziękować z całeeeeego serca, WAM WSZYSTKIM, moim czytelnikom, którzy o dziwo się znaleźli. Naprawdę, w życiu bym się nie spodziewała właściwie 85 tysięcy wyświetleń. Dostałam również w sumie 1239 komentarzy, co w sumie również nie jest chyba najgorszym wynikiem. Za komentarze Wam szczególnie dziękuję, bo to one wywołują najwięcej uśmiechu na mojej twarzy
Mój blog był jednym z pierwszych blogów o R5. Teraz się wręcz od nich roi i w ogóle w większości jest Raura, której nie trawię, ale w sumie nie wiem, po co to piszę... No, ale jako, że był jednym z pierwszych to w ogóle tym bardziej mnie dziwi ilość czytelników. Wtedy o R5 jeszcze mało osób wiedziało, a już znalazło się sporo osób, które czytało mojego bloga.
Naprawdę nie pomyślałabym, że komuś spodoba się jakaś zupełnie wymyślona historia jakichś dwóch nastolatek, które spotkały R5, naprawdę, to opowiadanie mi się wydaje zupełnie bez sensu momentami...
Ale mam nadzieję, że zapamiętacie moje opowiadanie jako dość oryginalne i jako pierwsze, w którym Ross miał chłopaka i był bi ;)
Tak więc naprawdę DZIĘKUJĘ WAM jeszcze raz naprawdę z całego serca

teraz może trochę bezsensownych statystyk, jako ciekawostki
Najwięcej wyświetleń mój blog uzyskał w lutym 2014 roku i były to 8362 wyświetlenia.
O największej ilości komentarzy Wam nie będę pisać, bo mi się zwyczajnie nie chce tego szukać.
Za to wyświetlenia według krajów... czasami trafiały się ogółem jakieś dziwne jak Kamerun, czy Kambodża i jestem ciekawa skąd ludzie brali mojego bloga tam o_O

A oto zestawienie najczęściej wyświetlanych rozdziałów i o dziwo dwa pierwsze mają sporą przewagę nad pozostałymi
to teraz moje pytanie do Was
JAKI ROZDZIAŁ PODOBAŁ WAM SIĘ NAJBARDZIEJ?
jestem straaaaasznie tego ciekawa

To teraz już chyba na zakończenie
Dostałam kilka komentarzy, że mam talent i żebym go nie marnowała i że macie nadzieję, że wrócę z jakimś blogiem.
Nie uważam, żebym miała jakikolwiek talent, ale dziękuję, naprawdę mi miło jak czytam te komentarze :)

No, to by już chyba było na tyle. Jeszcze raz Wam wszystkim dziękuję za to ponad półtora roku, które ze mną spędziliście. Albo nawet jeśli znaleźliście mojego bloga wczoraj i postanowiliście go przeczytać, bo Was zainteresował
DZIĘKUJĘ
jeszcze piosenka z tytułu :)

~po raz ostatni pod rozdziałem~
~Gosia
Jejciu, zaraz się normalnie popłaczę :'(
Papa, kocham Was <3

sobota, 30 sierpnia 2014

78."Got a secret. Can you keep it? Swear this one you'll save"

*Connor i Millie*
Ta dwójka większość wieczoru i teoretycznie też nocy spędziła w swoim towarzystwie na wspólnym tańczeniu i wygłupianiu się w klubie. Od czasu do czasu też wypili jakiegoś drinka lub po prostu sok. Miejsce postanowili opuścić około 3 w nocy, udając się na spacer w drodze powrotnej do hotelu. W pewnym momencie Millie zatrzymała się i osłupiała.
-Ej, wszystko ok? -spytał Connor odwracając się w kierunku towarzyszki. Dziewczyna niepewnie przekręciła głową przecząco, a następnie wskazała w miejsce, które przykuło jej uwagę
-Co... Ooooo kur... Cooo? -zaczął kompletnie zdezorientowany Connor na widok tego, co oboje ujrzeli. Mianowicie byli to Ross i Brad... Całujący się... Blondyn szybko wyjął telefon z kieszeni i zrobił dwójce zdjęcie
-Co ty robisz? -spytała brunetka unosząc brwi
-No zdjęcie. Z rana za pewne nie będą o tym pamiętać, a ja jestem ciekaw, co będą mieli na swoje wytłumaczenie -odparł sprawdzając czy fotografia wyszła w miarę wyraźnie
-Uuu... Weź mi nie prześlij. Ja spytam Ross'a, ty Brad'a, a potem porównamy ich wersje -uśmiechnęła się złowieszczo dziewczyna
-Podoba mi się twój plan -odpadł z diabelskim uśmieszkiem blondyn, a następnie kontynuowali drogę powrotną do hotelu ustalając również, o co dokładnie zapytać przyjaciół.

*następnego dnia, pokój dziewczyn*
Gdy Olivia i Millie obudziły się ze względu na budzik Rydel w pokoju już nie było. Początkowo zaniepokoiła je jej nieobecność jednak po chwili zerkając na godzinę stwierdziły, że pewnie po prostu poszła na śniadanie i niedługo wróci.
Dziewczyny chwilę jeszcze leżały w łóżkach i rozmawiały, po czym Liv poszła do łazienki się uszykować. Millie natomiast zajęła się przeglądaniem Twittera i innych portali, jak to często robiła z nudy. Nagle dostała wiadomość od Connor'a zawierającą zdjęcie Ross'a i Brad'a z dopiskiem "zapomniałem ci przesłać w nocy x ;)"
Dziewczyna zrobiła wielkie oczy, a szczęka jej momentalnie opadła. Zbytnio nie pamiętała zdarzeń z nocy, ponieważ trochę się napiła, jednakże to jej odświeżyło pamięć. Szybko zerwała się z łóżka przystając na chwilę z powodu bólu głowy. Gdy jako tako ustał podeszła w pośpiechu do drzwi od łazienki i zaczęła w nie mocno pukać.
-Livvy! Wyłaź! Szybko!!!! –wykrzyknęła, na co Olivia prawie natychmiastowo wybiegła ze szczoteczką w buzi, ponieważ była w trakcie mycia zębów
-Co? –wysepleniła
-Patrz, patrz co mi wysłał Con. Widzieliśmy ich w nocy! Ross jest gejem?! I Brad też?!? Olivia! Co tu się dzieje?!?!?!?!?!?!? –mówiła dość spanikowana Millie
-Ee… ja… nie wiem, skąd mam wiedzieć –odparła Liv niepewnie właściwie nie wiedząc, czy ma powiedzieć przyjaciółce prawdę, czy nie. Po dłuższej chwili namysłu stwierdziła jednak, że byłby to nie najlepszy pomysł, ponieważ Millie często nie umie trzymać języka za zębami
-Idź go o to zapytaj –powiedziała brunetka podając dziewczynie swój telefon
-C… co? Czemu ja? –spytała, gdy już pozbyła się pasty do zębów z buzi
-Bo ciebie bardziej lubi. No iiiiidź –odparła popychając przyjaciółkę w stronę drzwi
-A mogę chociaż się do końca ubrać? –spytała blondynka mając wciąż na sobie górę od piżamy
-A, jasne –uśmiechnęła się Millie, po czym usiadła na łóżku, natomiast Liv dokończyła się ubierać

*chwilę później*
-Ross, możemy pogaaa… wyglądasz okropnie –zaczęła Olivia, gdy tylko drzwi otworzył jej blondyn. Faktycznie nie wyglądał zbyt dobrze. Miał rozczochrane włosy i podkrążone oczy. Do tego miał na sobie krótkie spodenki i rozpiętą bluzę bez koszulki pod spodem.
-Ta, wielkie dzięki –odparł z wyrzutem
-Wybacz, ale to prawda… w każdym razie możemy pogadać?
-Mhm, spoko –powiedział blondyn wychodząc z pokoju i zamykając za sobą drzwi
-Chcesz rozmawiać na korytarzu? –spytała zdziwiona dziewczyna
-Nie, właśnie szedłem na śniadanie, więc możemy pogadać tam –odparł obojętnie wzruszając ramionami
-Po pierwszee… idziesz na śniadanie bez koszulki w samej bluzie? Powodzenia z nauczycielkami. Po drugie na twoim miejscu, dla własnego dobra wolałabym porozmawiać w bardziej prywatnym miejscu –powiedziała zupełnie poważnie dziewczyna, na co Ross zaczął cofać się w stronę pokoju –Tris i Brad tam są?
-No tak, to też ich pokój –zaśmiał się jednak widząc wciąż tak samo poważną minę przyjaciółki uśmiech zszedł mu z twarzy –to może… chodź tam –dodał, po czym ruszył w stronę schowka następnie wpuszczając do niego towarzyszkę i zamykając drzwi, gdy sam już tam wszedł
-To też raczej nie taki temat… -odparła niepewnie szukając pstryczka od światła. Po chwili udało jej się go znaleźć
-Dobra, zdołałem zauważyć, że to dość poważny temat… no mów, o co chodzi?
-Pamiętasz cokolwiek z poprzedniej nocy? –spytała drapiąc się po karku
-Nie za bardzo… -zaczął –jedynie coś tam, że gadałem z tobą w klubie i przyszedł jakiś blondyn… dalej kompletna pustka
-O…
-A co jest? Co zrobiłem? My nie… no wiesz… prawda? –jąkał się nerwowo siedemnastolatek
-Słucham? Nie! Nie, nie my nic nie zrobiliśmy, Boże, Ross! –odparła zdecydowanie zaskoczona odpowiedzią chłopaka
-Całowaliśmy się? Wyznałem ci miłość? –kontynuował
-Nie! Ogarnij się! Nie zrobiłeś nic w związku ze mną –powiedziała, na co chłopak momentalnie się uspokoił –ale w związku z Brad’em owszem… -dodała niepewnie, a blondyn obdarzył ją pytającym spojrzeniem. Ta sięgnęła do kieszeni po telefon Millie i pokazała mu zdjęcie
Ross’owi od razu opadła szczęka i przejechał ręką po włosach. Następnie zaczął chodzić w kółko po ciasnym pomieszczeniu.
-Co ja zrobiłem… jak to się stało… skąd masz to zdjęcie?
-Con je zrobił i przesłał Millie. Podobno byli wtedy razem i was widzieli –odparła wywołując większe zdenerwowanie u chłopaka
-Millie je widziała, jeny. Powiedziałaś jej coś? Powiedziałaś jej, że jestem bi?!? –wykrzyknął zdenerwowany łapiąc dziewczynę za oba ramiona
-Nie, nic jej nie powiedziałam, ale jeżeli będziesz dalej krzyczał to zaraz wszyscy będą wiedzieć i to dzięki tobie –odparła dość spokojnie
-Masz rację… przepraszam… ale co ja mam teraz zrobić? Co jeżeli Brad to pamięta? O nie, a jeśli mu powiedziałem, że mi się podoba? Olivia! Moje życie jest skończone!
-Ross! Wcale nie, wszystko jest ok! Powiem Millie, że całowaliście się bo… bo jak jej nie było to graliście w „prawda, czy wyzwanie” i musiałeś go pocałować i coś tam…
-Okej… -odparł niepewnie
-A teraz chodź na śniadanie i nie myśl o tym
-Okej…
-I idź po koszulkę
-Okej.
-A znasz też inne słowa?
-Nie –odparł z uśmiechem, po czym poszedł po koszulkę, a następnie udali się na śniadanie
W ciągu dnia Ross nie tylko musiał zmagać się z kacem po wczorajszej nocy, ale również za wszelką cenę starał się unikać Brad’a. Było to dość trudne, ponieważ jego bracia bardzo dobrze dogadywali się z chłopcami z The Vamps. Jak i Ratliff… oraz Millie… Olivia też bardzo często z nimi rozmawiała. Dlatego też jedynym dla niego wyjściem była Rydel. Chodził za nią właściwie przez cały dzień, co lekko ją irytowało, ale nie chciała mu nic mówić.
Blondyn od czasu do czasu zerkał w stronę Brad’a, ale właściwie bez jego wiedzy. Miał na sobie okulary przeciwsłoneczne, więc brunet nie mógł go nawet „przyłapać” na zerkaniu. Gdy zerknął po raz któryś zobaczył, że do Bradley’a podszedł Connor. Następnie pokazał mu coś w telefonie, a kręconowłosemu momentalnie zmienił się humor. Spojrzał również na Ross’a, a następnie zaczął drapać się po głowie i odeszli razem w ustronne miejsce. Blondyn momentalnie zamarł i podbiegł do Liv, która była zajęta rozmową z Millie. Riker i Rocky natomiast czas spędzali z Tris'em, a James jak zawsze z Ratliff'em.
-Musimy pogadać -powiedział przez zaciśnięte zęby odciągając przyjaciółkę od grupy. Obecnie byli na zwiedzaniu przedmieści Las Vegas, na których o dziwo znalazło się coś co nie jest ekskluzywnym hotelem lub kasynem.
-Słucham
-Bradley rozmawia z Connor'em! -wykrzyknął szeptem, żeby nikt przypadkiem ich nie usłyszał
-Przyjaźnią się, są razem w zespole... co w tym dziwnego? -wzruszyła ramionami dziewczyna
-Mówiłaś, że Con zrobił zdjęcie. Przed chwilą podszedł do Brad'a z telefonem, pokazał mu coś, Brad jakby zamarł, spojrzał na mnie, a potem poszli w ustronne miejsce... on na pewno zaraz będzie chciał ze mną pogadać! Liv, ja się boję –mówił spanikowany
-Ross, ja nie wiem, co mam ci powiedzieć. Prędzej, czy później, będziecie musieli pogadać
-Masz rację –westchnął –wolę później –odparł, po czym wyparował zza rogu, za którym stał z Liv wpadając wprost na Brad’a
-My musimy pogadać –powiedział brunet, gdy tylko zauważył Ross’a
-O nie no serio –westchnął Lynch –to chodźmy gdzieś nie wiem… tam –dodał wymachując ręką w prawo
-Okej –wzruszył ramionami Simpson, po czym oboje ruszyli w pewnym sensie wskazane przez blondyna miejsce
-Rozmawiałeś z Brad’em o tym zdjęciu… -zaczęła Liv, gdy Connor do niej podszedł
-Nie… nie miałem jeszcze do tego… natchnienia –odparł z niewinnym uśmiechem
-To o czym on chciał z nim gadać? –spytała zdziwiona
-Coś chodziło o tego chłopaka, co wtedy on z Tris’em dla jaj wam przeszkodzili
-Ojej… to chyba nie będziesz musiał Brad’owi pokazywać tego zdjęcia –odparła niepewnie

*Ross i Brad*
-No więc słuchaj –zaczął brunet, jednakże Ross od razu mu przerwał
-Nie nie. Lepiej ja powiem. Co do zeszłego wieczora to w sumie praktycznie nie wiem, co się wydarzyło. Był alkohol… dużo alkoholu… i nie wiedziałem co robię i mówię. Jestem niepewny tego, co zrobiłem, ale wiem, że tego nie żałuję. Zdobyłem w pewnym sensie doświadczenie i ono mnie w sumie utwierdziło w przekonaniu, że chłopacy też mnie kręcą… choć może nie wszyscy, ale no… wiem, że ty mnie kręcisz. Strasznie się dziwnie czuję to mówiąc, bo zwykle, gdy już coś takiego mówiłem to raczej dziewczynie, ale cóż… a i zanim pójdę i będę udawać, że nic się nie stało –w tym momencie złapał bruneta za rękę, przyciągnął do siebie i złożył na jego ustach dość krótki, jednakże czuły pocałunek –nieźle całujesz –uśmiechnął się pod nosem, po czym odszedł do grupy zostawiając Brad’a w kompletnym szoku
-Ale… co się stało w nocy? Ross? –zaczął zdezorientowany rozglądając się dookoła

I oto, uwaga uwaga! 
.
.
.
.
.
ostatni rozdział tego opowiadania!
To znaczy następny będzie epilogiem i pojawi się jutro lub najpóźniej w poniedziałek (raczej w poniedziałek, bo jutro mnie zbytnio w domu nie będzie)
O mój Boże, w poniedziałek zaczynam liceum, do you hear me crying???
Nie chcę iść do liceum, w ogóle nie chcę wracać do nauki, wakacje były za krótkie ;c
trochę mi się chce śmiać, bo nie wierzę, że zrobiłam coś takiego z Ross'em i Brad'em, serio mnie to bawi xD
ale jeśli ktoś z Was powie, że oni nie są razem słodcy (w sensie zdjęcie niżej i ogółem, jak występowali razem Counting Stars) to pewnie kłamie :)
 no bo serio, jak ich można nie kochać? to tak samo, jakby nie kochać Tradley'a (Tris+Brad)
 ciekawostka dla Was, bo za pewne większość z Was się nie interesuje The Vamps, więc
cała czwórka podaje się za hetero plus Tristan ma dziewczynę :D
 ale ich wspólnego zdjęcia nie chce mi się szukać ._.

Wracając do rozdziału:
Przepraszam, że opierał się głównie na Ross'ie i poprzedni w sumie chyba też (nie pamiętam, bo nie czytam moich rozdziałów przed dodaniem od dłuższego czasu, bo wydają mi się beznadziejne i nie chcę się bardziej dobijać ._.) Ale ogółem jakbym miała czekać, aż wpadnie mi jakiś pomysł co do pozostałych to następny rozdział byłby za pół roku... naprawdę, z moją weną na tego bloga jest już beznadziejnie. miałam ten jakby pomysł na obecny rozdział od kilku dni, ale miałam też straszny problem z przerzuceniem go na worda i opisaniem
ogółem wszystko się wyjaśni w epilogu
a tak w ogóle... to z kim ma być Ross, z Liv, czy Brad'em? to pytanie jest dziwne, pewnie nikt na nie nie odpowie, będzie fajnie jeśli dostanę chociaż 2 komentarze do jutra (bo serio, z tym komentowaniem to ostatnio jest beznadziejnie :| )
to chyba na tyle...
jakieś dłuższe przemowy będą w notce pod epilogiem
trochę nie wierzę, że serio to kończę, ale cóż...
jeszcze na przypomnienie R5 & The Vamps - Counting Stars <3
~Gosia

sobota, 16 sierpnia 2014

77."Help me, I'm holding on for dear life, won't look down, won't open my eyes; Keep my glass full until morning light, 'cause I'm just holding on for tonight"



*33 godziny wcześniej*

-Dalej dziewczyny! Ile można się szykować? –krzyczał Rocky przez drzwi tym samym pukając w nie –w końcu idziemy tylko na modlitwę –dodał po chwili widząc przechodzącą po korytarzu nauczycielkę.
Wymienił się z nią uśmiechami, po czym po prostu wparował do pokoju dziewczyn spotykając się tym samym z trzema grobowymi spojrzeniami skierowanymi w jego stronę –wow… -dodał po chwili widząc kreacje nastolatek
Millie miała na sobie biały bralet oraz czarną kwiecistą spódniczkę razem z brązowymi butami na obcasie z platformą. Do tego założyła złoty naszyjnik oraz różowe, wiszące kolczyki. Rydel miała na sobie czarną, asymetryczną sukienkę z wycięciami z przodu i do tego różowe szpilki, srebrny naszyjnik i kolczyki koła. Olivia natomiast miała na sobie różową sukienkę z wycięciem na brzuchu. Dobrała do niej kilka złotych bransoletek, złote kolczyki i naszyjnik oraz pozłacane szpilki.
-Tak, tak, wow. Możemy już iść? -Odparła Rydel idąc w stronę drzwi
-Jasne, tylko narzućcie coś na siebie. Mamy sprawiać pozory, że idziemy do kościoła -odparł brunet
-Ehh, okej -powiedziała Millie rozpoczynając grzebanie w szafie
Dziewczyny ostatecznie skończyły w bluzach chłopców, ponieważ były dłuższe i zasłaniały więcej niż ich.
Podczas wychodzenia z hotelu na szczęście nie natrafili na nauczycielkę. Następne komplikacje spotkały ich dopiero przed klubem. Rocky, Tristan, James, Rydel, Ratliff i Riker weszli bez większych utrudnień, jako że wszyscy z nich ukończyli już 18 lat.
Problemy mieli natomiast Connor, Millie, Olivia, Ross i Bradley.
-No świetnie. I co my teraz zrobimy? Chciałem iść się zabawić –zaczął marudzić Ross
-Wow, nieźle się nakręciłeś –zaczął Brad –a teraz pójdziemy do bocznego wejścia. Jakaś ładna barmanka akurat wyszła zapalić –uśmiechnął się wskazując na boczną alejkę. Faktycznie przy bocznym wejściu do klubu stała średniego wzrostu blondynka. Miała na sobie czarne, krótkie spodenki z wysokim stanem, czarną bluzkę na naramkach i przewiązany w pasie krótki fartuch. –wszystkim się zajmę –dodał po chwili z zadziornym uśmieszkiem zmierzając w stronę dziewczyny
Pozostali wymienili się niepewnymi spojrzeniami i ruszyli za brunetem utrzymując niewielki dystans.
-Co taka piękna dziewczyna robi sama w ciemnej alejce? -zaczął kręconowłosy opierając się jedną ręką o ścianę
-To, czego nie wolno mi robić podczas pracy -odparła, po czym zaciągnęła się dymem z papierosa -a co robi tu piętnastoletni chłopak? -spytała mierząc Bradley'a wzrokiem
-Hah, zabawne... Tak się składa, że w lipcu kończę osiemnaście moja droga -uśmiechnął się zadziornie -lubisz młodszych?
-Piętnastolatków, nie. Osiemnastolatków... Może... A co? -spytała przejeżdżając opuszkiem palca po ręce chłopaka
-Co powiesz na mały układ? Wpuścisz mnie i moich znajomych do klubu, a ja obiecuję, że jeszcze do ciebie przyjdę dzisiaj? -spytał dwukrotnie unosząc brwi
-No nie wiem, nie wiem -odpadła blondynka zakładając ręce
-Nie daj się prosić... 
"Use the sleeves of my sweater, let's have an adventure.
Head in the clouds but my gravity's centered
Touch my neck and I'll touch yours " -zaśpiewał przejeżdżając dłonią po szyi nieznajomej -You in those little high-waisted shorts, oh
She knows what I think about
And what I think about
One love, two mouths
One love, one house
No shirt, no blouse
Just us, you find out
Nothing that I wouldn't wanna tell you about, no" -dziewczyna nic nie odpowiedziała. Pociągnęła bruneta za rękę, a ten dał znak przyjaciołom, żeby za nim szli. I tym oto sposobem dostali się do środka.
W klubie było dość sporo osób. Muzyka głośno grała i większość osób tańczyła. Ross, Connor, Olivia i Millie momentalnie rozpoczęli poszukiwania pozostałych przyjaciół zapominając tym samym o Bradley'u, który został zaciągnięty przez dziewczynę do niewielkiego, ciemnego pomieszczenia. Mogłobyć ono niewielkim biurem lub schowkiem.
-No, loczku. Tak ładnie i ciekawie śpiewałeś przed klubem. Zobaczymy jak mądry będziesz teraz -uśmiechnęła się zadziornie zamykając za nimi drzwi i przekręcając klucz w zamku.
-Pff, gdybym był w takiej sytuacji pierwszy raz -odparł pewnie chwytając blondynkę w pasie i lekko przyciągając do siebie -czego pragniesz?
-W tym momencie? -spytała, na co brunet przytaknął -ciebie -dodała po chwili, po czym zamknęła dystans między sobą, a chłopakiem i zaczęła go namiętnie całować, co on po chwili odwzajemnił.
Bradley złapał dziewczynę za pośladki, a po chwili ta wskoczyła na niego oplatając go nogami. Palcami początkowo błądziła w jego włosach. Po chwili jednak powędrowała do jego koszuli i zaczęła ją rozpinać. Brunet postawił nieznajomą na ziemi, a następnie chwycił za dół jej bluzki momentalnie ją niej pozbawiając.
Dwudziesto paro latka zaczęła całować chłopaka wzdłuż szyi, następnie schodząc coraz niżej, sprawiając, że z jego ust wydobywały się ciche jęki. Wkrótce dotarła do jego spodni równie szybko go ich pozbawiając. Następnie przejechała ręką po jego bokserkach, po czym zacisnęła dłoń na jego czułym miejscu sprawiając, że z ust bruneta wydobył się głośniejszy tym razem jęk.
Z zadziornym uśmiechem schyliła się po swoją bluzkę zakładając ją z powrotem na siebie. Następnie zbliżyła się do ucha chłopaka
-Nie zabawiam się z młodszymi -szepnęła powodując u niego dreszcze. Chwilę później już jej nie było.
Brunet stał jeszcze chwilę w szoku, po czym postanowił z powrotem założyć spodnie odraz koszulę, a następnie kręcąc głową ruszył do głównej sali klubu w celu znalezienia przyjaciół.
*2 godziny później*

-Możemy już iść? Proszę -marudziła Rydel. Dziewczynie zdecydowanie nie odpowiadała atmosfera w klubie. Nie miała ochoty na taniec. Głównie siedziała zamyślona błądząc wzrokiem po zatłoczonym pomieszczeniu.
-Nie. -odparli Riker, Rocky i Ross chórem
-Zacznij się bawić, czy coś. A jeśli serio tak bardzo ci się nudzi zawsze możesz iść sama -kontynuował rok młodszy od niej brunet
-Ta, dzięki, kochani bracia. Tak to nie pozwalacie, żeby jakikolwiek chłopak do mnie zagadał, ale teraz każecie mi iść samej do hotelu, w środku nocy i to w mieście, w którym jestem drugi raz w życiu. -odpadła z wyrzutem, jednakże żaden z braci tego nie usłyszał. Cała trójka wróciła do zabawy. Blondynka westchnęła, po czym kontynuowała bezcelowe rozglądanie się po klubie. Tym razem jej uwagę przykuł wyglądający znajomo chłopak. Momentalnie wstała od stolika podążając w jego stronę.
-Ashton? -zaczęła niepewnie
-O, hej... -odparł równie niepewnym głosem chłopak -jak tam? Ostatnio trochę nam przerwał rozmowę twój... Chłopak
-Ta... Jakby to serio był mój chłopak -westchnęła wywołując zdziwienie na twarzy blondyna -to byli przyjaciele mojego brata. Nudziło im się, więc postanowili utrudnić nam życie i udać naszych chłopaków
-Dobra... Czyli jesteś wolna?
-Tak -odpadła pewnie
-A masz ochotę zatańczyć? -spytał ponownie Ashton z nadzieją w głosie
-Chętnie -uśmiechnęła się Rydel
*mniej więcej w tym samym czasie - Ross, Olivia i znajomi*

Ross razem z Riker'em, Rocky'm, Connor'em, Millie i Olivią siedzieli przy barze pijąc postawione przez najstarszego drinki. W tym samym czasie Bradley wygłupiał się z Tris'em gdzieś w tłumie, a James natomiast wciąż stosował swoje rożne metody mające wyleczyć złamane serce Ellington'a.
Najstarsi dość szybko opuścili towarzystwo, ponieważ Riker zauważył dwie seksowne dziewczyny i razem z Rocky’m polecieli je poderwać. Chwilę później również Connor i Millie odeszli, żeby razem potańczyć zostawiając Olivię i Ross’a samych.
-Nie wystarczy ci już tych… drinków? –zaczęła niepewnie Liv widząc, że chłopak sięga po kolejną szklankę z alkoholem
-Ee nie? to dopiero… –zaczął liczyć na palcach, jednakże przy trzecim zaczął się gubić –przy piątym przestałem liczyć –odparł, na co dziewczyna westchnęła
-Ten twój chłoptaś to chyba nie do końca hetero –usłyszała za sobą dziewczyna, na co momentalnie się odwróciła. Ujrzała przed sobą nikogo innego jak Luke’a
-Wypraszam sobie! –wykrzyknął z wyrzutem Ross podchodząc do chłopaka
-Wyluzuj koleś. Ja mówię o nim –odparł Luke wskazując na Brad’a, który był w trakcie dziwnego tańczenia z Tris’em
-Jesteś z Brad’em?! –oburzył się siedemnastolatek –głupi chuj, a takiego świetnego kumpla udawał. A tak naprawdę chciał tylko cię zdobyć
-Lepiej nie będę wam przeszkadzał –wtrącił z zakłopotaniem Hemmings, a następnie oddalił się od dwójki
-Ross! Nie, nie jestem z Brad’em! –powiedziała starając się uspokoić brązowookiego
-To dlaczego on nazwał go twoim chłoptasiem? W ogóle kim on jest?
-To był Luke. A nazwał Bradley’a moim chłoptasiem, bo myślał, że nim jest, ale to długa historia. Po prostu mnie podrywał, a Brad z Tris’em się nudzili i postanowili go ode mnie odgonić udając, że Brad jest moim chłopakiem –westchnęła
-Ahh, mój Braddy boy. To taki kochany i słodki facet. Muszę mu podziękować –powiedział blondyn tym razem o wiele spokojniej, po czym ruszył w stronę bruneta
Dziewczyna pokręciła głową i zaczęła rozglądać się po klubie. Ujrzała Rydel wygłupiającą się z Ashton’em, Millie tańczącą z Connor’em oraz Rocky’ego z Riker’em podrywających jakieś dziewczyny. Nie wiedząc zbytnio co ze sobą zrobić udała się do Luke’a i postanowiła mu wszystko wyjaśnić.
*Ross i Brad*

Chłopcy przez jakiś czas wygłupiali się razem z Tristan’em, jednak wkrótce chłopak ich opuścił. Dwójka postanowiła udać się do baru i wypić kilka drinków.
<*throwback*>
~w celu przypomnienia sobie całej akcji zajrzyj do poprzedniego rozdziału~

<-Ależ no skończ udawać, wiem przecież wiem, że ci sie podobam, lecisz na mnie misiu –uśmiechnął się zadziornie blondyn
-Mm, ciekawe kto ci to powiedział? –spytał Brad unosząc brwi z zalotnym uśmieszkiem
-No weź, nikt mi mówić nie musiał, bystry chłopcyk ze mnie. Widać to po twych ockach mój kochany misiu pysiu
-Oczkach mówisz... bo oczka mogą kłamać mój drogi –odparł kładąc blondynowi rękę na udzie
-Mmm tak siechcesz bawić… wiesz co mam malu psotny pomyśl alr ty juz chyba wiesz jaki –powiedział dwukrotnie unosząc brwi
-Może mnie uświadomisz? –spytał przygryzając dolną wargę
- No to cię uświadomię. Pójdziemy w jakieś ustronne miejsce i się zabawimy, jak chcesz… albo może na razie to ci wystarczy… -odparł, po czym powoli zaczął zbliżać się do Bradley’a>
<*koniec throwback’u*>
Prawdę mówiąc sam Bradley był zdziwiony zachowaniem Ross’a i dość niepewny tego, co za chwilę się miało wydarzyć. Z drugiej strony stwierdził, że za pewne oboje, a przynajmniej Lynch nie będzie tego pamiętać z rana, więc czemu się nie oddać chwili.
I tak też właśnie zrobił. Oddał się chwili i kilka sekund później jego wargi złączyły się z wargami blondyna. 

Hejty polecą za 3...2...1...
Witajcie moi drodzy czytelnicy (jeśli wciąż tu jacyś jeszcze są o_O) po kolejnej przerwie między rozdziałami, ale to wszystko można zawdzięczać mojej kochanej wenie, a raczej jej brakowi. postanowiła mnie olać i nie odwiedzać mnie przez jakiś czas. plus we wtorek wróciłam z obozu (który był kjcshudisbiudfwefbewuifb świetny), na którym też nie było czasu na pisanie no i tak jakoś wyszło. postaram się napisać szybko rozdział przed wtorkiem, bo we wtorek rano (rano czytaj 4;20) lecę do Maroko, wohoo. ostatni przystanek podczas tych wakacji. no i podczas pobytu tam też raczej nie będę pisać, a opowiadanie chcę skończyć uwaga uwaga!
.
.
.
.
.
przed rozpoczęciem szkoły, bam!
niestety, ale wszystko musi dobiec końca... a ja już szczerze sama jestem tym opowiadaniem znudzona i pomysły mi się kończą, jak i wena...
ale nie chcę Was zostawiać w głupim momencie, bo w sumie sami tego nie chcecie, więc następny rozdział będzie raczej normalny, czyt. leczenie kaca i bla bla bla, a potem może zrobię przeskok i koniec... no zobaczymy
co do rozdziału... ciekawe ile hejtów się posypie za Ross'a i Brad'a >_< ale planowałam to od jakiegoś czasu... co do pozostałych... to w sumie nie wiem. impulsywnie napisałam, że Rydel się pogodziła z Ashton'em i takie tam, ale raczej on się już nie pojawi, bo zwyczajnie nie ma kiedy, a pisanie, że jakimś cudem trafił do ich szkoły albo że mieszka w Nowym Jorku było by już przesadą ._.
nie wiem, co tu jeszcze napisać, choć pewnie coś planowałam...
w każdym razie proszę o jakieś komentarze i tyle
jeszcze piosenka z tytułu
~Gosia

niedziela, 27 lipca 2014

76."I talk a lot of shit when I'm drinking baby, I'm known to go a little too fast"

*Olivia i Rydel*

Dziewczyny wybrały się na spacer po okolicy, częściowo z nadzieją, że znajdą Connor’a i Millie. Udały się również do pobliskiego centrum handlowego i przeszły się po sklepach. Następnie poszły na lody do lodziarni, w której wcześniej byli „zagubieni”, a następnie do tego samego parku i siedziały na brzegu tej samej fontanny.
-Matko, jak można tak marnotrawić lody –powiedziała Rydel patrząc na roztopione lody, które najprawdopodobniej należały do Connor’a
-Nie mam pojęcia –odparła Liv rozglądając się dookoła –ej, spójrz się dyskretnie w lewo –dodała po chwili, na co Rydel momentalnie obróciła głowę we wcześniej wspomniany kierunek –DYSKRETNIE, to jest DYSKRETNIE?
-Wybacz… w każdym razie na co miałam patrzeć?
-Na tamtych chłopaków, gapią się na nas
-Aha... No to w sumie co? -Spytała obojętnie Rydel
-A nic, tak mówię. Dawno się nie patrzył na mnie chłopak, który nie jest Ross'em... -Odparła Liv opuszczając głowę. Między dziewczynami zapadła chwila ciszy, która została przerwana przez dwóch przystojnych chłopaków, którzy wcześniej je obserwowali
-Co takie piękności robią tutaj same? -Spytał jeden z nich. Miał on blond włosy z grzywką uniesioną na żelu i niebieskie oczy i piercing w dolnej wardze. Drugi chłopak natomiast miał włosy w odcieniu ciemnego blond i brązowe oczy.
-A tak sobie... odpoczywamy -odparła Rydel szeroko się uśmiechając i lekko czerwieniąc tym samym
-Jestem Luke, a to Ash. A wy? -odezwał się ponownie blondyn
-Rydel, a to Olivia -i tak właściwie zaczęła się ich rozmowa. Chłopcy się do nich przysiedli i spędzili tak razem jeszcze dobre 2 godziny. Następnie postanowili odprowadzić dziewczyny do hotelu. Oczywiście, gdyby całe spotkanie zakończyło się jakąś wymianą numerów byłoby zbyt kolorowo.
-Olivia, Olivia kochanie! Tu jesteś, pół dnia ciebie szukałem –wykrzyknął Brad podchodząc do dziewczyny. Następnie objął ją i cmoknął w usta. Blondynka stała w osłupieniu robiąc wielkie oczy
-Rydel, też ciebie wszędzie szukałem. Czemu nam nie powiedziałyście dokąd idziecie? –powiedział Tristan obejmując Rydel, a następnie cmoknął ją w polik. Delly również stała w osłupieniu –A kim są ci… chłopcy? –spytał po chwili spoglądając w stronę Luke’a i Ashton’a, którzy niekomfortowo wymieniając się spojrzeniami
-My już może pójdziemy –odparł zmieszany Ash, po czym razem z kumplem odeszli jeszcze raz wymieniając się niekomfortowymi spojrzeniami. Gdy tylko się oddalili Brad i Tris wybuchli śmiechem.
-Hahahahahahah gdybyście tylko widziały swoje i ich miny –wydusił brunet wciąż się śmiejąc
-Co to w ogóle miało być? –spytała Liv zakładając ręce i unosząc brwi
-Nudziło nam się, kochanie –odparł ponownie obejmując dziewczynę
-Serio? Po raz pierwszy od nie wiem jak dawna zagadali do nas jacyś przystojni chłopacy, a wy musieliście wszystko zrujnować –zaczęła Rydel z wyrzutem –rozumiem, jakby to był na przykład Rocky z Ross’em, ale wy? Znamy się kilka dni, a robicie nam takie rzeczy?
-Po prostu uważamy, że zasługujecie na kogoś lepszego –uśmiechnął się Tris
-Na kogo niby? –spytała Delly unosząc brew
-Na pewno nie na nas a ha ha ha ha –odparł udając śmiech, a następnie przybił high five Brad’owi
-Wredni –oburzyła się starsza blondynka
-Tacy już jesteśmy –uśmiechnął się niewinnie Brad –a teraz chodźcie, Ross ma wam coś do powiedzenia –dodał, po czym wszyscy ruszyli w stronę hotelu

***
-Kościół? Naprawdę Ross? Powiedziałeś, że idziemy się modlić? –krzyczała wyraźnie zdenerwowana Rydel
-A gdybyś słyszała jego tekst o tym, że nauczycielka nie powinna iść z nami, bo Jezus miał tylko dwunastu apostołów –zaśmiał się Tris, na co spotkał się jedynie z grobowym spojrzeniem blondynki
-No mniej więcej… -odparł Ross –tak więc idziecie z nami na dyskotekę –dodał z niewinnym uśmieszkiem
-Z wami? Ty, Brad i Liv jesteście niepełnoletni!
-No –przytaknął –Millie i Connor też, ale się zgodzili
-Oo, wrócili wreszcie? –zdziwiła się dziewiętnastolatka
-Nie zmieniaj tematu droga panno! –wykrzyknął Ross wywołując na twarzy siostry zdziwienie –tak więc pójdziecie z nami, a najwyżej wrócisz sobie wcześniej –dodał po chwili z uśmiechem, o wiele spokojniejszym głosem
-Ugh, no dobra! Ale nie pijesz żadnego alkoholu!

*noc podczas dyskoteki, około 3 w nocy*
-Ej, chyba ci już wystarczy –powiedział do Ross’a Brad odkładając szklankę na blat baru
-Mi wystarczy? Sam pjsz od pad gdizny ze mą, a to mi nieby starczy? –odparł Ross z plączącym mu się językiem
-Umm, tak? Ty piłeś wcześniej i to chyba sporo, bo ja nie mam jeszcze problemów z mówieniem w przeciwieństwie do ciebie –zaśmiał się brunet –strasznie słabo wytrzymały jesteś… -blondyn jedynie wzruszył ramionami –chodź –powiedział po chwili wstając z miejsca i podając rękę Ross’owi. Ten natomiast o mało się nie przewrócił –dobra… może znajdziemy jakąś ławkę na zewnątrz
-Okej

*chwilę później*
-No to blem w tam sklypiu i kplem belki, zdlm je i tyle –bełkotał Ross pod nosem zupełnie bezsensownie
-Cóż za fascynująca historia, Ross. Opowiedz mi więcej –powiedział sarkastycznie Brad prowadząc Ross’a właściwie nie wiadomo gdzie. Sam zbytnio nie wiedział dokąd idzie, ponieważ wcześniej w Las Vegas nie był. Po chwili zauważył ławkę na uboczu. Nie widząc dookoła ludzi zaprowadził na nią blondyna i posadził. –Okej, teraz możesz w spokoju siedzieć –powiedział, po czym zapanowała chwila ciszy –ile ty dzisiaj wypiłeś?
-Kilka –powiedział gwałtownie obracając głowę w stronę bruneta –naście może –dodał spoglądając w oczy Brad’a - Brad, Bardzio, Braduuuniu ty mój sloziutki co ty wies o kobietach hmmm no poze trszeczke maluśko ale no wieszzzz o można też ooo chłopaczkach pogadać
-Mm o chłopakach? A o czym konkretnie? –spytał unosząc brwi
-Bradunciolilolo powiedz słońce ty me, co ci sie w takich chłopculkach podoba?
-Hmm… dobra klata... –zaczął, po czym przejechał blondyna po koszulce wzdłuż klaty -fajne włosy –powiedział, a następnie smyrnął chłopaka po końcówkach –i oczy... ale oczy ja mam akurat ładniejsze niż ty –uśmiechnął się mrugając do niego
-Ty mój za za zazzioraku ty –odparł klepiąc kręconowłosego w bark –ja cii powiem, że ty to masz jednak ocko to takich szczególików, a ocka to masz jednak ładniusie jak taa Livivi
-Ah, od niej też mam lepsze. Wystarczy, że w nie spojrzysz, a momentalnie w nich zatoniesz i zrobisz co tylko będę chciał –odparł przygryzając dolną wargę
-Ty tu misiu mój zaziorny jesteś i tachie ciepło od ciebie idzie, jesteś sexy i te twoje locki –powiedział, a następnie zakręcił palcem w jednym z loków Bradley’a –a powiedz jeszcze co ci sie we mnie podoba
-W tobie? Myślałem, że mam ci mówić co mi się ogółem podoba w chłopakach –zaśmiał się niższy
-Ależ no skończ udawać, wiem przecież wiem, że ci sie podobam, lecisz na mnie misiu –uśmiechnął się zadziornie blondyn
-Mm, ciekawe kto ci to powiedział? –spytał Brad unosząc brwi z zalotnym uśmieszkiem
-No weź, nikt mi mówić nie musiał, bystry chłopcyk ze mnie. Widać to po twych ockach mój kochany misiu pysiu
-Oczkach mówisz... bo oczka mogą kłamać mój drogi –odparł kładąc blondynowi rękę na udzie
-Mmm tak siechcesz bawić… wiesz co mam malu psotny pomyśl alr ty juz chyba wiesz jaki –powiedział dwukrotnie unosząc brwi
-Może mnie uświadomisz? –spytał przygryzając dolną wargę
- No to cię uświadomię. Pójdziemy w jakieś ustronne miejsce i się zabawimy, jak chcesz… albo może na razie to ci wystarczy… -odparł, po czym powoli zaczął zbliżać się do Bradley’a

Heej!
Tak zwany "filler". Rozdział uzupełniający. Stwierdziłam, że dodam skoro napisałam :D
a następnego możecie się spodziewać na pewno w przyszłym tygodniu, jeszcze przed sobotą, bo w sobotę jadę na obóz :) teraz co prawda jestem w górach, ale znalazłam trochę czasu, żeby napisać (nie poszłam na zwiedzanie przez krwotoki z nosa :) ) więc postanowiłam dodać. zwykle nie robię tych takich fillerów, ale stwierdziłam, że czemu nie :D tym bardziej, że tak to następny rozdział mógłby się okazać dużo za długi razem z tym fragmentem... zaraz ogółem postaram się chociaż zacząć kolejny rozdział, póki mam natchnienie
tak, ci chłopcy podrywający Rydel i Liv to Luke Hemmings i Ashton Irwin z 5 Seconds Of Summer.  
 nie, nie zamierzam wprowadzać kolejnego zespołu do opowiadania, nie przesadzajmy >__< po prostu nie chciało mi się szukać jakichś chłopaków i wymyślać dla nich wyglądu, oni jako pierwsi mi przyszli do głowy, więc postanowiłam ich użyć... Luke'a możecie się jeszcze na dosłownie sekundę spodziewać w następnym rozdziale i to koniec przygody z 5SOS :)
co ja jeszcze chciałam... w sumie to nie wiem, trudno ._.
a, jakbyście mieli chwilkę to pospamujcie na tt z "#MTVHottest The Vamps"
pamiętacie, że nie może być numerów typu 1,2,3 i nic po The Vamps w tweecie, bo inaczej głos się nie będzie liczył ;)
aa... tak w ogóle to co sądzicie o nowym EP R5? bo ja spodziewałam się czegoś o wiele lepszego... Heart Made Up On You jest w sumie fajne, bardzo to polubiłam po przesłuchaniu kilka razy. ale na przykład jak słuchałam Things Are Looking Up za pierwszym razem to stwierdziłam, że jest beznadziejne i więcej tego nie posłucham... zdarza mi się jednak to posłuchać, ale nie powala mnie... Easy Love jest w miarę, a Stay With Me dość mi się podoba, ale mam wrażenie, że gdzieś słyszałam coś podobnego...
to by chyba było na tyle
zostawiam Was z piosenką i muszę wreszcie poczytać Cień, bo tu już nadszedł finał, a ja jestem na 7 rozdziale ._.
~Gosia

sobota, 19 lipca 2014

75."Best friends, you are my fucking best friends. Yo honestly, this is the best night ever."

*Connor i Millie*
Owej dwójce czas leciał bardzo miło. Oboje po raz pierwszy byli w Las Vegas, jednakże poruszanie się nieznanymi ulicami nie szło im najgorzej. Uznali, że nie ma sensu, żeby po niecałej godzinie spaceru wracali na obiad, więc postanowili zjeść coś na mieście. Udali się do McDonalds’a, którego napotkali po drodze. Zjedli tam szybki posiłek, a następnie wznowili spacer kontynuując rozmowę. Trzeba przyznać, że tematy im się urywały, nietrudno im było znaleźć wspólny język.
Następnie postanowili się wybrać na lody. Gdy oboje dostali swoje porcje udali się do pobliskiego parku i siedli na brzegu fontanny wciąż rozmawiając. W pewnym momencie Millie szturchnęła chłopaka po przyjacielsku, jednakże ten upuścił swojego loda.
-Huuuh! Ale on był taki dobry –westchnął blondyn spoglądając na topiącego się na ziemi loda –I dopiero go zacząłem
-Przepraszam cię, wiesz, że nie chciałam żebyś go upuścił –zaczęła dziewczyna głupio się czując przez zaistniałą sytuację –Zjedz mojego –dodała po chwili podając mu swój lód
-No coś ty, ten jest twój –uśmiechnął się, a następnie zanurzył dłonie w fontannie i obmył sobie chłodną wodą twarz. Tego dnia w Vegas było bardzo gorąco, temperatura dochodziła do 36 stopni.
-No to zjedzmy go razem. Słuchaj, nie zamierzam się sama zajadać, więc albo się zgodzisz, albo mój skończy jak twój. A wiesz, że są bardzo dobre i na pewno będzie ci go szkoda –uśmiechnęła się złowieszczo Millie
-Dobrze wiem, że nie zmarnowałabyś tak pysznego wyrobu –odparł ze zwycięskim uśmiechem –ale zgoda, możemy go zjeść razem –dodał po chwili, a następnie wziął dużego liza
-No ejj! –oburzyła się brunetka
-Chciałaś się ze mną dzielić no to masz –odparł z uśmiechem, po czym ponownie zamoczył jedną z rąk w wodzie, jednakże tym razem lekko ochlapując towarzyszkę
-Oo, tak sobie pogrywasz? Najpierw będziesz mi zjadał loda, a teraz będziesz mnie chlapał… spoko –odparła wzruszając ramionami. Po chwili zauważyła, że Connor patrzy się w zupełnie przeciwnym kierunku. Postanowiła wykorzystać tą okazję. Włożyła rękę do wody i ochlapała blondynowi całe plecy. Chłopaka przeszły dreszcze i spojrzał się groźnym wzrokiem na dziewczynę –Ups? –uśmiechnęła się niewinnie, po czym zerwała się i zaczęła uciekać. Niebieskooki oczywiście od razu ruszył za nią w pogoń.
Z każdą chwilą przewaga brunetki malała. Biegali właściwie dookoła fontanny. W końcu chłopak ją dopadł łapiąc Millie od tyłu. Następnie ją lekko obrócił i wziął na ręce ruszając w stronę wody. Mil próbowała się wyrywać, jednakże bezskutecznie. Blondyn wreszcie dotarł do samej fontanny, po czym do niej wszedł.
-Nie, Con, nie! Proszę cię, tylko mnie nie wrzucaj! –krzyczała spanikowana
-Haha, niby dlaczego?
-Bo… no bo nie, bo… ugh! Bo nie! –jąkała się wciąż próbując się wyrwać z rąk Connor’a. Chłopak jedynie się uśmiechnął. Postanowił zrobić krok wprzód, jednakże dobrze się to nie skończyło dla obojga. Blondyn się przewrócił kończąc razem z Millie w orzeźwiającej wodzie. –wspaniale. Bo ja tak bardzo lubię mieć rozmazany makijaż i być w mokrych ciuchach, które przyklejają się do całego ciała… dlaczego to zrobiłeś? –spytała z oburzeniem
-To nie było zamierzone –odparł unosząc ręce na znak poddania się –gdyby było zamierzone tylko ty byłabyś mokra –uśmiechnął się niewinnie – to przez sznurówkę
-Ale teraz mój lód też już nie nadaje się do zjedzenia –westchnęła podnosząc się i wychodząc z fontanny
-To ja mam pomysł…
-Słucham cię uważnie –odparła Millie z lekką ironią w głosie
-Pójdziemy kupić po jeszcze jednym lodzie, a potem wrócimy do hotelu się przebrać –uśmiechnął się, po czym złapał dziewczynę za rękę
-Okej –odparła z lekkim uśmiechem rumieniąc się przy tym lekko i spuszczając wzrok. Po chwili jednak go znów podniosła czując na sobie spojrzenie nikogo innego, jak Connor’a –przestań się na mnie patrzeć, jak się rumienię –powiedziała lekko popychając chłopaka, a następnie oboje się zaśmiali –chodźmy już –dodała po chwili, po czym ruszyli.

*chłopcy*
-Okej. Mamy czas wolny. Nic nie robimy do końca dnia. Musimy to jakoś wykorzystać! –zaczął Rocky siadając na łóżku Ross’a. Obecnie on, Riker, Ratliff i James przebywali w pokoju Tristan’a, Bradley’a i oczywiście Ross’a.
-A pamiętacie, jak wtedy raz, na farmie Tris’a… -zaczął James spoglądając znacząco na przyjaciół z zespołu
-Masz na myśli… -odezwał się Brad lekko unosząc koszulkę, na co James przytaknął –Hahahaha o niee
-O nie… nie mówcie, że mówicie o… -dołączył się Tris, na co oboje przytaknęli –nie, to było okropne! –w tym czasie bracia Lynch razem z Ell’em wymieniali się pytającymi spojrzeniami
-Dowiemy się, o czym mowa? –wtrącił po chwili Ross
-Powiemy im? –spytał Brad spoglądając na pozostałych członków zespołu. Oni ponownie przytaknęli –raz, jak byliśmy u Tris’a postanowiliśmy zagrać w rozbieranego berka… no i Tris skończył jeżdżąc na koniu w samych bokserkach… i ostatecznie spadł z tego konia… a potem
-NIE MUSISZ KOŃCZYĆ –przerwał mu nagle Tristan, który był już czerwony z zażenowania owym zdarzeniem
-Dobrze, że twojej rodziny wtedy nie było –zaśmiał się James spotykając się jedynie z groźnym spojrzeniem rówieśnika
-Graliście w rozbieranego berka? -Spytał Rocky, na co James przytaknął -na czym to dokładnie polega?
-No więc gonisz się, gdzie możesz, ale za każdym razem, gdy zostaniesz złapany, prócz tego, że gonisz zdejmujesz z siebie część ubioru -odparł McVey wywołując zainteresowanie u bruneta
-Gramy w to! -wykrzyknął Rocky
-Nie! -zaprotestował od razu Tristan
-Dalej Tris, to że ostatnio przegrałeś nie znaczy, że teraz też tak się stanie -powiedział Brad -a poza tym, tu nie mamy koni -uśmiechnął się
-Ha, pocieszające -odparł sarkastycznie Evans
-Dobra Tris, bądź twardy -dołączył się Ross
-Krocze bolało mnie przez 2 tygodnie! Czy ty wiesz, co to była za udręka? Nie mogłem normalnie funkcjonować!
-Ale tu nie ma koni -uśmiechnął się niewinnie blondyn
-Właśnie. Ale jakąś karę trzeba wymyślić -wtrącił Riker -propozycje?
-Niech przegrany w tym, co będzie miał na sobie, czyli uznajmy, że co najwyżej bokserkach, będzie musiał zapukać do czyichś drzwi z zawiązanymi oczami i kartką zawieszoną na szyi z napisem "free sex" -powiedział entuzjastyczne Rocky
Początkowo za pomysł został wyśmiany. Z każdą chwilą jednak kolejny z chłopców się do niego przekonywał. Uznali, że i tak to robią dla beki plus w końcu są w Vegas - mieście grzechu.
Tak więc zaczęli uprzednio ustalając kilka zasad. Nie można wychodzić po za teren hotelu oraz wchodzić do pokoi, schowków itp. Biegać można tylko po ogólnodostępnych miejscach.
Gonić zaczął Rocky, jako że on najbardziej chciał grać. Niedługo mu zajęło dogonienie najstarszego brata pozbawiając go tym samym koszulki. Riker po około pięciu minutach dogonił Brad'a. Ten również stracił koszulkę. Brunet natomiast złapał Ross'a, Ross James'a, James Rocky'ego, Rocky Ellington'a, a Ellington James'a, który był już bez butów i koszulki. Jak na razie najlepiej szło Tristan'owi, który ani razu nie został złapany. Jego radość jednak nie trwała długo, ponieważ wkrótce złapał go James zmuszając do zdjęcia koszulki.
Chłopcy gonili się przez ponad godzinę. Cała gra zakończyła się wielką pogonią za Rocky'm i James'em. Oboje zostali w bokserkach i trzeba było rozstrzygnąć, kto będzie musiał wykonać zadanie.
Pozostali natomiast zakończyli grę w następujących częściach garderoby:
Ross: brak koszulki, butów i skarpetek
Riker: brak koszulki i butów
Ratliff: brak koszulki
Bradley: brak koszulki i spodni, został w bokserkach, butach i koszulce, bo uznał, że w rurkach mu za gorąco, a nie miał kiedy przebrać
Tristan: brak koszulki, butów i skarpetek
Chłopcy ustalili, że Riker i Ratliff nie muszą już uciekać, ponieważ mają najwięcej na sobie. Ross i Brad biegali dla "formalności" natomiast Tristan został berkiem.
Złapanie jednego z chłopców zajęło mu dobre 15 minut. Wielkim przegranym został James, którego znalazł w miejscu jego pierwszej kryjówki, czyli na basenie.
-Okej, tak więc James. Możesz sobie wybrać pokój, do którego pukasz. Możesz również własnoręcznie wykonać kartkę . Gdy już zdecydujesz, gdzie pukasz powiesz nam. Wtedy my zawiążemy ci oczy, podprowadzimy pod drzwi i zostawimy -powiedział Tristan klepiąc przyjaciela po plecach, na co ten jedynie westchnął
-Czas na kompromitację –odezwał się James po chwili, po czym poszedł do pokoju przygotować kartkę. Wrócił po około 10 minutach razem z kartką i jedną z bandanek Tristan’a, żeby móc czymś zawiązać sobie oczy.
-Wybrałeś już sobie jakiś pokój? –spytał Rocky dwukrotnie unosząc brwi
-Umm… niezupełnie… chodźmy po prostu na inne piętro i tam zapukam do pierwszych lepszych drzwi –odparł, po czym razem z pozostałą szóstką ruszył na wyższe piętro. Podszedł do drzwi z numerem 432. –Dobra… niech będzie tu –powiedział podając Tris’owi bandankę. Evans zawiązał ją przyjacielowi na oczach, a następnie podprowadził pod same drzwi
-Dobra, w lewej ręce trzymaj tą kartkę, drugą zapukaj, a potem tą drugą też złap kartkę i czekaj na odpowiedź –powiedział entuzjastycznie Tristan, po czym zaczął się cofać z pozostałymi. Następnie schowali się za rogiem i czekali na dalsze wydarzenia.
James niepewnie zapukał. Wiedział, że czeka go albo ostry ochrzan i krzyki, albo ewentualnie dziewczyna może go zaciągnąć do siebie i wiadomo, jak dalsze zdarzenia mogą się potoczyć. Po dłuższej chwili usłyszał, że drzwi się otwierają.
-Ulala, cóż to za ładny chłoptaś. Klata też niezła… bardzo niezła –z pokoju wyszła rudowłosa dziewczyna. Była ona niecałą głowę niższa od James’a. Przejechała jednym z palców po klacie chłopaka, a następnie zaciągnęła go za rękę do swojego pokoju
-Hahaha no to James na pewno nie wyjedzie stąd bez grzechu –powiedział entuzjastycznie Brad –kurde, trzeba sobie znaleźć jakąś… może wymkniemy się jednego wieczoru na jakąś imprezę?
-Imprezę? Przecież nas nie wpuszczą –odezwał się Ross
-Nas dwóch nie, ale nasi pozostali koledzy są już pełnoletni. Kto nam będzie sprawdzał dowód przy wejściu do jakiegoś zatłoczonego klubu… a poza tym zawsze można ogarnąć jakąś pracowniczkę klubu, która będzie stała przy bocznym wejściu paląc papierosa, poderwać i ona nas wprowadzi –odparł entuzjastycznie brunet. Rocky, Ross, Riker i Ratliff natomiast wpatrywali się w niego z niedowierzaniem –serio nigdy tak nie robiliście? –wszyscy czterej zaprzeczyli
-Nie… to znaczy my już nie musimy kombinować, ale nawet, gdy brakowało nam lat nie pomyśleliśmy o wyjściu na imprezę czy coś –odparł Riker
-Ehh… tak samo z piciem. Tutaj niby alkohol jest od 21 czy jakoś tak. Dlatego dla pewności ty Riker będziesz nam kupował drinki –w tym momencie dwudziesto-jedno latek chciał mu przerwać –spokojnie, damy ci kasę. Zabawimy się trochę, potańczymy… w końcu to Vegas ludzie. W ogóle dziwię się, że ta dyrektorka wyraziła zgodę na wycieczkę w takie miejsce. No w każdym razie, jej tutaj nie ma, więc można zaszaleć. Bo wiadomo, co by było, jakbyśmy się wyrwali gdzieś tak ze szkoły. To jak, wchodzicie? –chłopcy wymienili się spojrzeniami, a następnie wzruszyli ramionami
-W sumie… -zaczął niepewnie Ross –ale ogółem najbardziej rozwala mnie to, że jako jeden z niepełnoletnich jesteś obeznany w tych wszystkich sprawach i zaciągasz nas na jakieś imprezy i w ogóle
-Cóż, taki już jestem –uśmiechnął się zadziornie unosząc dwukrotnie brwi, na co Tristan go klepnął w tyłek
-Dobra, możemy iść na jakąś imprezę –odezwał się Ratliff, na co wszyscy spojrzeli na niego zszokowani –upicie się to bardzo dobry sposób na zatopienie smutków
-Idziemy. W jaki dzień? –wtrącił Riker
-Jest poniedziałek… do kiedy tu jesteśmy? –zaczął Tris
-Do czwartku chyba… to może jutro pójdziemy? –zasugerował Rocky
-Pójdziemy dokąd? –spytała nauczycielka, która nagle weszła na piętro, na którym się znajdowali
-Do kościoła! –wystrzelił nagle Ross, został tym samym obdarzony zdziwionymi spojrzeniami chłopaków
-Do kościoła? –spytała kobieta ze zdziwieniem
-Taak, chcemy modlić się o… o cierpliwość dla naszych drogich nauczycielek, o zdrowie dla pani dyrektor oraz o dobre oceny na koniec roku –odezwał się Bradley
-I będziemy przepraszać Boga za kłamstwa –zaśmiał się pod nosem Rocky, na co Riker go szturchnął
-A, to bardzo miłe z waszej strony –odparła nauczycielka –może wybierzemy się całą grupą i razem pomodlimy w tej intencji?
-NIE! –wszyscy wykrzyknęli jednocześnie
-Co za dużo to niezdrowo. Jezus miał tylko dwunastu apostołów, nas też będzie tylu. Jeszcze koleżanki z nami idą. Idziemy na wieczorną mszę, dlatego niech się panie nie martwią jeśli nie wrócimy do 22 –uśmiechnął się Tristan
-Umm… no dobrze… ale oczywiście poinformujecie mnie jak będziecie wychodzić jutro –odparła niepewnie
-Ależ naturalnie! A teraz pani wybaczy, idziemy ćwiczyć śpiewy kościelne –dodał Tristan, po czym skierował się w stronę schodów –chodźcie chłopcy! –krzyknął, na co pozostali za nim ruszyli zostawiając nauczycielkę w osłupieniu
Gdy już dotarli do pokoju Tris’a, Brad’a i Ross’a wszyscy na raz wybuchli śmiechem.
-Kościół Ross? Kościół? –spytał ledwo łapiąc oddech Bradley
-Nie wiem, tak mi przyszło do głowy –odparł rzucając się na łóżko
-Właściwie kościół to by ci się przydał, ale po imprezie, bo będziesz miał się z czego spowiadać –powiedział kręcono włosy, na co pozostali znów się zaśmiali. Następnie Ross postanowił pójść na trochę do pokoju braci zostawiając tym samym Tristan’a i Bradley’a samych.

Hej!
Wybaczcie, że nic długo nie dodawałam, ale brak weny :| na szczęście udało mi się wreszcie dokończyć ten rozdział, bo całe "Connor i Millie" napisałam z 2 tygodnie temu... nie chciało mi się dokończyć ._. ogółem to koniec opowiadania zbliża się wielkimi krokami...................... nie wiem jeszcze, jak je zakończyć... może zrobię jakiś przeskok czasu do zakończenia roku i wszystko stanie się jasne albo... zatrzymać w jakimś momencie, w którym kiedyś będę mogła kontynuować, ale to by raczej nie miało sensu... mogę też ewentualnie zatrzymać w jakimś momencie, a w notce napisać wszystko, co miałam jeszcze w planach... nie wiem, jeszcze zobaczę...
w ogóle wróciłam znad morza :D i już w czwartek znowu wyjeżdżam :D postaram się do tego czasu coś napisać i dodać... a jak mi się nie uda to po powrocie... a jak się nie uda po powrocie to po obozie albo kiedyś tam...
hmm... co do tego rozdziału to... w sumie to nie wiem, nie zachwyca mnie, ale też mnie nie załamuje... to wszystko z kościołem wyszło mi na spontana, ale mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam niczym, bo nie zamierzałam... choć nie wiem, czy tam jest coś co by mogło urazić... o_O
ogółem to by chyba było na tyle... proszę o komentarze i do następnego postu ;)
jeszcze piosenka :)
 ~Gosia