środa, 26 grudnia 2012

13."If it's me you wanna get to know, Play me something with soul"



Drzwi się otworzyły, wszedł Riker. Ross szybko wstał i powiedział tylko
-już idę po gitarę!
Olivia się nie ruszyła z miejsca
-hej, przyniosłem wam cos do zjedzenia, a w ogóle to jak wam idzie pisanie? -powiedział Riker
-dzięki za obiad. A co do pisania, bez-na-dziej-nie. Nic jeszcze nie mamy, Ross właśnie szedł po gitarę jak wszedłeś -powiedziała Olivia
-pisanie piosenki jest trudniejsze niż myślałem. Nie wiem jak wy to robicie z Rockym -powiedział Ross wracając z gitara
-muzyka to poezja z osobowością -powiedział najstarszy
-ej, przecież ja to wymyśliłem
-no właśnie, wiec to wykorzystaj. Użyj poezji i swojej osobowości i pisz prosto z serca. Ja lecę, narazie
-widzisz? Teraz wiesz co masz napisać? -spytała Olivia
-nie, jakoś nie -powiedział Ross i usiadł koło dziewczyny
- dobrze, zastanów się jeszcze raz. Co czujesz, tu i teraz, siedząc koło mnie?
-coś w tym stylu? „When I’m next to you I can hardly breath, you’re so amazing, you’re making my day brighter, girl you should move on, don’t live in the shadow, don’t be afraid, show the world you exist”
-czy takie to było trudne? Otworzyć dusze i wyjąc coś z niej?
-nie, ale teraz i tak twoja kolej
-dobrze, cos zęby pasowało do tego co ty wymyśliłeś.”you want me to leave the shadow, but I’m not in the shadow, this is my life, my choice, I’m not afraid to try, I’m afraid to show the world real me, you make me feel different, maybe thanks to you I’ll be the next big thing one day”
-świetnie nam idzie!
A teraz nie masz ochoty na przerwe?
-masz racje, powinnam się pouczyć -powiedziała Liv i już zaczęła wstawać jednak spojrzała na zegarek w pokoju chłopców i dodała -albo jednak nie -i z powrotem usiadła
-po pierwsze nie musisz się uczyć bo i tak jesteś zawieszona, a po drugie czemu nie możesz iść? Nie żebym cię wyganiał czy coś.
-jest 14, Millie ma przerwę, a ja nie chce z nią siedzieć w pokoju.
-a czemu ona to zrobiła? No wiesz, doniosła na nas?
-bo ona jest zazdrosna
-serio? O co?
-chyba raczej o kogo. Bo ty jesteś pierwszym chłopakiem który spędza więcej czasu ze mną niż z nią, a jako że bardzo jej się podobasz...
-cooo? Ja dziękuje takiej adoratorki -powiedział załamanym głosem Ross na co Olivia się zaśmiała i powiedziała
-no dobrze, chciałeś odpocząć, może zaśpiewasz mi jakaś waszą piosenkę?
-a jesteś pewna? Mam nadzieje że nie zemdlejesz -powiedział chłopak i mrugnął do Liv
-tak jestem pewna i nie zamierzam mdleć
-no dobra -powiedział Ross po czym zaczął przygrywać na gitarze i śpiewać "You got my heart beat pumpin and it's goin insane, you got me jumpin outta aeroplanes, and that's whyyyyyy i'm crazy it's true, i'm crazy for you, you got me base jump livin and i can't look down, you know you short circuit my brain, i can't lieeeee i'm crazy it's true, i'm crazy for you"
-genialna piosenka! -powiedziała Olivia z uśmiechem
-cieszę się że ci się podoba. Może teraz ty cos zaśpiewasz?
-nie
-no proszę cię
-nie
-ja ci zaśpiewałem
-nie –odpowiadała stanowczo dziewczyna
-dobra, nie to nie, foch –powiedział Ross i założył ręce na znak obrazy
-a fochaj się ile chcesz
Siedzieli tak nie odzywając się do siebie przez co najmniej 5 minut. W końcu Ross przerwał ciszę
-i tak mi nie zaśpiewasz, prawda?
-prawda
-dobraa… żeby nie siedzieć tak bezczynnie… co chcesz porobić?
-nie wiem, nic
-dobrze, w takim razie poróbmy nic
Zapadła cisza. Siedzieli tak nic nie mówiąc przez dłuższą chwilę. Tym razem Olivia przerwała milczenie
-dobra, poróbmy coś, jakiś film, masz dużo filmów, wszystko tylko nie każ mi dłużej siedzieć i nic nie robić
-dobrze, co powiesz na… Pamiętnik?
-obojętnie, tylko nie róbmy więcej nic
Ross włączył film i zaczęli go oglądać. Co jakiś czas zerkali na siebie raz z uśmiechem a raz z zupełną obojętnością. Czas im bardzo szybko przeleciał. W  pewnym momencie filmu Liv nawet położyła głowę na ramieniu Rossa co go bardzo ucieszyło. Pod koniec filmu chłopcy wrócili z zajęć.
-o matko, znowu oglądacie to beznadziejstwo? –powiedział Rocky
-te wasze horrory to beznadziejstwo –odpowiedział najmłodszy
-Liv jak chcesz to możesz już iść do siebie, dziewczyny już są –powiedział Rocky do koleżanki
-wieeeesz…jakbyście nie mieli nic przeciwko to bym sobie jeszcze chwilkę posiedziała
-jasne, nie ma sprawy
Ta chwilka tak naprawdę nie była chwilką bo Olivia do pokoju wróciła o 22. Przez cały ten czas wygłupiała się z chłopakami. Millie się w tym czasie myła więc weszła ze spokojem.
-i jak się bawiłaś i co tak długo? –spytała Rydel z uśmieszkiem
-wiesz tak jakoś nie miałam ochoty widzieć Millie, a u chłopaków spoko było –odpowiedziała  Liv
-a jak się czujesz z faktem że jutro wycieczka a ty będziesz siedziała z Rossem? Właściwie to co wy będziecie robić jak za teren szkoły nie możecie wyjść…
-nie wiem, pewnie dokończymy piosenkę… i nie wiem co jeszcze
W końcu z łazienki wyszła Millie. Olivia krótko stwierdziła że teraz ona idzie się myć i nawet nie spojrzała na koleżankę. Umyła się szybko i od razu poszła do łóżka spać.
Obudziła się o 11. Dziewczyn już od dawna nie było, zdziwił ją jednak widok blondyna siedzącego na kanapie, oglądającego telewizję.
-co ty tu robisz –spytała zdziwiona
-siedzę i się nudzę, i czekam aż łaskawie postanowisz się obudzić
-już się obudziłam więc możesz iść
-nigdzie się nie ruszam
-wiesz musiałabym się ubrać
-to idź do łazienki, ja nigdzie nie pójdę bo dzisiaj siedzimy u ciebie
-ale spać niby mamy u ciebie… i w ogóle to gdzie ja będę spała?
-a co ja mam łóżek  mało w pokoju? Możesz spać na moim a ja wezme Rockyego czy kogoś tam
-dobra, to ide się ubrać –powiedziała dziewczyna, wzięła jakieś ciuchy i poszła do łazienki. Ross w tym czasie wciąż siedział wygodnie na kanapie i oglądał telewizję. Po jakiś 10 minutach Livvy wyszła ubrana i uczesana.
-co dzisiaj będziemy robić? –spytała
-to co wczoraj
-cały dzień? Nie można cały dzień pisać jednej piosenki i wciąż oglądać filmów…
-możemy się przejść –zaproponował Ross
-nie możemy bo nam nie pozwolą
-dyrektorki nie ma, tak naprawdę to żadnych uczniów nie ma, więc nikt nie doniesie, na stołówce nie zrobią obiadu który i tak ktoś by nam musiał przynieść więc powiemy nauczycielom że idziemy na obiad
-no nie wiem, kłamanie nie jest dobre…
-ale jakie tam kłamanie, przy okazji coś zjemy
-dobra, ale jeszcze nas nie wypuszczą… za wcześnie na obiad...
-ale co ze śniadaniem?
-idziemy –powiedziała zdecydowanie Olivia, ponieważ jeść się jej chciało, założyła buty, wzięła kurtkę, Ross tylko wszedł do swojego pokoju po to samo. Nauczyciele o dziwo się zgodzili. A właściwie to nawet stwierdzili że świeże powietrze dobrze im zrobi. Po chwili szli chodnikiem.
-to co, może dzisiaj na statuę wolności? –zaproponował Ross
-a tym razem nie pomylisz drogi? –zaśmiała się Liv i poszli w stronę przystanku metra. Po około 10 minutach doszli, chwilę poczekali na pociąg i po 30 minutach byli już przy statule wolności. Widok jej na żywo zrobił wrażenie na obojgu z przyjaciół. Zrobili sobie razem kilka zdjęć przy niej po czym ruszyli przejść się po okolicy. Lekko wiało jako że było to nad otwartą wodą ale nie przeszkadzało im to żeby sobie spacerować, wygłupiać się razem i zrobić sobie kilka fajnych zdjęć. Poszli na lody, chodzili sobie po chodniku dookoła statuy i rozmawiali. W pewnym momencie Ross rzucił żeby zagrali w wyzwanie czy prawda.
-to co ty na to? A właściwie to w samą prawdę bo zadania będą bez sensu.
-okeeej… tylko żadnych podchwytliwych pytań
-dobra, to ja zacznę… ulubiony kolor?
-niebieski, a twój?
-żółty, ulubione jedzenie?
-nie wiem… nie mam ulubionego… a twoje?
-lubię wszystko…
Zadawali tak sobie pytania przez dobre 10 minut. W końcu padło dziwne pytanie.
-co byś zrobiła gdybym cię pocałował? –spytał Ross dwukrotnie unosząc brwi
-spróbuj to się przekonasz –powiedziała z uśmiechem Olivia. Chłopaka zadowoliła ta odpowiedź.
Powoli zaczęli się do siebie zbliżać, bardzo powoli, a w szczególności Liv, która wciąż niepewna swojej „propozycji”. Już się mieli pocałować gdy zadzwonił telefon Rossa.
-to chyba jakaś kpina –powiedział rozczarowany po czym odebrał telefon -*halo? U nas spoko a u was? To fajnie, a nie mogłeś zadzwonić w innym momencie? Nie nic, tak pytam. Dobra, miłej wycieczki. Pa.
Dzwonił Rocky. W tym czasie wycieczkowicze zwiedzali Biały Dom. Jechali tam na całe 2 dni ponieważ mają poznać funkcje pracujących tam ludzi i zwiedzić cały budynek. Nocleg mają zapewniony w hotelu w pobliżu „domu”. Gdy Rockyemu zachciało się zadzwonić do brata byli akurat na wielkiej Sali słuchając jakiejś przemowy. Dziwne że nikt chłopaka z tamtąd nie wyprosił.
-Rocky, nie masz kiedy dzwonić? –spytała szeptem zdenerwowana Rydel
-nie, i powiem ci że nie jesteś jedyną osobą której nie odpowiadała pora dzwonienia. Ross też nie był zbyt zadowolony
-serio? Czemu? –spytała zdziwiona blondynka
-a skąd ja mam wiedzieć. Ciekawe co oni tam robili –zaśmiał się Rocky
-dobra, cicho bo nas zaraz naprawdę wyproszą –odparła dziewczyna po czym ucichli by wysłuchać do końca nudnej przemowy.
______________________________________________________________________________
-kto dzwonił? –spytała Olivia lekko uspokajając się wiedząc że ktoś przerwał ten dość niekomfortowy dla niej moment niepewności
-Rocky, pytał się co u nas, akurat siedział na jakimś wykładzie i mu się nudziło… -odpowiedział lekko wkurzony na brata chłopak
-dobra, idziemy żeby coś zjeść?
-aleee…. Dobra, chodź
Poszli do pobliskiego centrum handlowego, gdzie znaleźli KFC. Zjedli coś a potem pochodzili sobie po sklepach.
-o matko, jakie to śliczne!!! O matko i jakie drogieee… -powiedziała Olivia
-jak chcesz to mogę ci kupić –zaproponował z uśmiechem Ross
-nie, nie możesz, jest za drogie
-jakie tam za drogie, mi to problemu nie robi
-nie zgadzam się, i to w dodatku tak bez okazji i nie będziesz zdolny do tego żeby mi kupić
-to masz problem, i tak ci to kupię, patrz –powiedział Ross i poszedł do kasjerki. Po chwili wrócił do Olivii z bransoletką która jej się spodobała i dodał –a ty mi nie wierzyłaś że ci kupię
-wciąż nie wierzę i głupio mi to przyjmować, ale dziękuję –odparła szczęśliwa dziewczyna
-iii? Coś mi się chyba należy
-no powiedziałam dziękuję…
Chłopak nic nie powiedział tylko wyciągnął ręce i się szeroko uśmiechnął chcąc przytulić Olivię. Ta podeszła i nie tylko go przytuliła ale także pocałowała w policzek co jeszcze bardziej go uszczęśliwiło.
-dobra, teraz ja ci powinnam coś kupić –powiedziała dziewczyna
-nie, wcale nie powinnaś –odparł przyjaciel
-dobra, zbierajmy się już, dochodzi  16, a mieliśmy iść „coś zjeść”, a zanim dotrzemy będzie koło 17.
-ok, to chodź
Poszli w stronę stacji, byli już w pociągu, czas im tak szybko minął że po chwili już dochodzili do akademika. Przed drzwiami stała nauczycielka z założonymi rękami.
-gdzie wyście się podziewali –spytała zdenerwowana
-byliśmy na wycieczce edukacyjnej, przy statule wolności –odpowiedział Ross
-na prawdę? Czego się dowiedzieliście?
-że Olivia najbardziej lubi niebieski, nie wie jakie jest jej ulubione jedzenie… ale wciąż jednak nie wiem co by zrobiła jakbym ją pocałował –powiedział Ross
Nauczycielka tylko zrobiła wielkie oczy a Olivia po cichu do niego powiedziała
-Ross, czy ty zdajesz sobie sprawę z tego co przed chwilą powiedziałeś?
-dobrze, nie wnikam… a teraz proszę do pokoju –powiedziała wciąż lekko zszokowana nauczycielka i odeszła
-ty idioto! –powiedziała do blondyna dziewczyna
-co? –spytał
-coś ty jej nagadał? „wciąż jednak nie wiesz co bym zrobiła jakbyś mnie pocałował? Co ona sobie teraz pomyśli
-nie wiem ale wciąż chciałbym się przekonać –powiedział Ross z uśmieszkiem
-na pewno nie teraz, teraz idziemy do pokoju kontynuować pisanie piosenki
Ross nic nie odpowiedział tylko z niechęcią poszedł po gitarę do siebie i przyszedł do Olivii pokoju. Coś pobrzękali, coś dopisali…  Liv zaczęła przeglądać dokładnie tekst. Chłopak w tym czasie usiadł sobie do jej laptopa, podłączył aparat i zaczął przeglądać zdjęcia.
-mamy razem świetne fotki –powiedział zadowolony. dziewczyna tylko się do niego uśmiechnęła i wróciła do czytania piosenki. Ross w tym czasie ustawił Olivii na tapetę najładniejsze zdjęcie jakie sobie razem zrobili, takie na którym oboje słodko się uśmiechnęli do aparatu. Postanowił włączyć muzykę. Najpierw kilka piosenek The Script, potem McFly, All Time Low… w końcu jednak przyszedł czas żeby puścić kilka jego zespołu. Leciały takie jak: „I Want You Bad”, „Fallin For You”, „My Confession”, “Take You There”, “Party” i wiele innych. Każdą z nich oczywiście sam podśpiewywał, kładąc szczególny nacisk na niektóre słowa. Olivii jednak nic to nie mówiło, po prostu siedziała i słuchała. Nim się obejrzeli dochodziła 22.
-to ja może pójdę do siebie się umyć, ty też się umyjesz i potem przyjdziesz? Właśnie, chcesz cały czas przyjść? –spytał chłopak
-tak, spoko, to będę tak za 30 minut –powiedziała Olivia i dodała –tylko pamiętaj, nic głupiego
-przecież wiem –zaśmiał się i poszedł do swojego pokoju.
Liv umyła się i tak jak zapowiedziała, o 22:30 poszła do Rossa. Ten siedział w piżamie na kanapie i grzebał w laptopie, również u siebie ustawił to samo zdjęcie na tapetę co u Olivii. Tak na prawdę to nie wiadomo czemu. Może dlatego że zdjęcie serio wyszło wspaniale, ale może też dlatego że chciał widzieć Olivię nawet gdy jej nie ma, w końcu się przyjaźnią…
-hej, już jestem, to co zamierzasz robić..? –spytała Olivia
-myślałem że obejrzymy sobie jakiś film a potem spać –odpowiedział jej blondyn
-właśnie, to gdzie ja śpię?
-w moim łóżku, a ja w Rikera, jako że Rocky by mnie pewnie zatłukł jakby się dowiedział
-okej, a jaki film?
-jakąś komedię, bardzo lubię francuskie… co powiesz na „Żandarm”?
-o taaak, kocham ten film –powiedziała zadowolona Olivia i usiadła na kanapie koło Rossa.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W czasie gdy oni spokojnie sobie oglądali film Rocky jak to Rocky musiał coś przeskrobać. Akurat siedział w gabinecie sekretarza i czekał na decyzję Pana Prezydenta co z nim zrobić. Dla rozjaśnienia brunet wygłupiał się z Ratliffem. W pewny momencie kumpel go popchnął, a biedak się przewrócił tak nie fortunnie, że zbił drogocenną rzeźbę, a w dodatku przeciął sobie jednym z odłamków rękę. Oczywiście zaczął krwawić i poplamił biały dywan co jeszcze bardziej zdenerwowało głównych pracowników. Zdążył również trafić do szpitala żeby mu to opatrzyli. Na szczęście nie było to aż tak poważne żeby trzeba było zszywać. Po tym zamiast do hotelu trafił do gabinetu na rozmowę. Bo dość długim czasie niepewności dowiedział się że na szczęście nie musi nic innego zrobić jak zaśpiewać dla prezydenta z zespołem ponieważ jego córki są fankami. Nie byłoby w tym żadnego problemu gdyby nie brak Rossa, ale jakoś sobie poradzą. Mają zaśpiewać jutro rano.
________________________________________________________________________________
Film trwał ponad 2 godziny, gdy się skończył dochodziła 1.
-okej, nie wiem jak ty ale ja idę spać –powiedziała Olivia
-ja też, późno już trochę –odpowiedział Ross. Poszli się położyć, Liv do łóżka Rossa a Ross do Rikera.
-wygodne masz to łóżko -zaśmiała się Livvy
-no wiem, słuchaj, fajnie że przyszłaś bo tak zawsze raźniej niż samemu
-tak, to prawda, powiem ci że jakbym była sama to pewnie bym nie zasnęła
-a lubisz mnie?
-no lubię cię ale co to ma do rzeczy?
-nic, a jak bardzo mnie lubisz?
-bardzo cię lubię…
-ale tak bardzo bardzo?
-można tak powiedzieć… ale po co się pytasz?
-tak po prostu, chce wiedzieć czy mnie lubisz
-jesteś głupi, jakbym cię nie lubiła to bym nie spędzała tyle czasu z tobą –zaśmiała się Olivia i dodała –a teraz wybacz ale jestem zmęczona więc idę spać, dobranoc
-dobranoc
Szybko zasnęli, jednak nie szybko się obudzili. Gdy Ross wstał była 13:30. Chwilę pomyślał.
-Olivia, jest 13:30, oni mają za 30 minut być z powrotem… -powiedział podniesionym głosem Ross
Dziewczyna otworzyła oczy, jednak była jeszcze zaspana więc  nie docierało zbytnio do niej to co powiedział przed chwilą blondyn. Postanowił to powtórzyć jeszcze raz, na co ona odpowiedziała
-coooo?! O matko, lecę do pokoju się ubrać, przecież dyrektorka nie może nas zastać w takim stanie w jednym pokoju… -zerwała się z łóżka, szybko ogarnęła na nim żółtą pościel i pobiegła do swojego pokoju. Ross w tym czasie zaczął ogarniać łóżko Rikera po czym wyjął z szafy jakieś ciuchy i się ubrał, potem poszedł do łazienki i się „odświeżył”. Nim się obejrzał do pokoju wparowali bracia i Ratliff.
-co tam braciszku? Jak się żyło? I co ci tak ważnego wtedy przerwałem? –spytał wesoły Rocky
-dobrze się żyło i nie ważne co przerwałeś –odpowiedział najmłodszy
-ważne, ważne
-oj no bo byliśmy przy tej statule i akurat się mieliśmy no wiesz… pocałować
-no cóż, okazję będziesz jeszcze miał, a teraz świętujmy nasz powrót, a w ogóle to nie uwierzysz. Śpiewaliśmy dla prezydenta i to wszystko dzięki mnie
-coo? Śpiewaliście beze mnie? I również się domyślam że ma to związek z twoją zabandażowaną rękę… -powiedział lekko smutny blondyn
-no można tak powiedzieć
*W tym czasie w pokoju dziewczyn*
-hej Olivia, jak było? –spytała Rydel
-spoko, stęskniłam się za wami –powiedziała Livvy
-Liv, słuchaj, bo chciałam cię przeprosić za no wiesz –powiedziała Millie i dodała –to co, wybaczysz?
-no pewnie że tak, ale proszę cię, nie zachowuj się tak więcej
-nie będę… a ogólnie jak piosenka?
-no coś tam napisaliśmy, mamy odbyte 2 kary z 4… jeszcze tylko dekorowanie budynku na święta i pieczenie pierników…
-ale to jeszcze trochę czasu macie…
-no tak nie cały miesiąc… a właśnie… pewnie zaraz dyrektorka tu przyjdzie żeby się dowiedzieć –i w tym momencie Olivii zaparło dech w piersiach… bała się że jednak nauczycielka powie że wyszli i w dodatku opowie to co Ross palnął.
Dyrektorka przyszła, poprosiła pozostałe dziewczyny o opuszczenie pokoju i zawołanie Rossa. Mieli jej zaśpiewać napisaną piosenkę. Zgodnie z jej prośbą zrobili to. Piosenka bardzo się kobiecie spodobała, powiadomiła ich również że będą musieli zaśpiewać ją w wigilię. Nie zadowoliła ich ta informacja lecz jak mus to mus.
Ross wrócił do siebie, a dziewczyny do Liv.
-hej Liv, mogę pożyczyć twojego laptopa bo nie chce mi się mojego wyciągać –spytała Rydel
-jasne, masz –powiedziała Olivia, dała przyjaciółce laptopa po czym poszła na chwilę do łazienki
-haha Olivia ma bardzo fajną tapetę –zaśmiała się Rydel widząc słodkie zdjęcie Liv i Rossa na ekranie głównym komputera, pokazała go Millie, która jak zwykle udając że ją to cieszy, od środka gotowała się z zazdrości potem dodała –dobra, nie wnikam w jej tapetę
Sprawdziła co miała sprawdzić, odłożyła laptopa i włączyła telewizję żeby odpocząć po wycieczce. Gdy Olivia wyszła z łazienki powiedziała tylko że fajną ma tapetę i znów się zaśmiała. Millie w tym czasie siedziała koło Rydel na kanapie, jednak zamiast oglądać grzebała coś w telefonie. Lekko zdziwiona Liv podeszła do laptopa gdzie jeszcze bardziej się zdziwiła
-ooo, ja sama nie wiem co to tu robi… -powiedziała zamyślona
-oj Olivia, nie musisz nic ukrywać  -zaśmiała się Rydel
-tylko że ja na prawdę nie wiem… Ross wczoraj coś grzebał i chyba mi ustawił
-słodko razem wyglądacie –powiedziała blondynka i wróciła do oglądania telewizji.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, usiadła do laptopa i zaczęła patrzeć się na zdjęcie.


Heeej!!!Oto obiecany dłuuugi rozdział specjalny w ramach prezentu świątecznego. Mam nadzieję że się Wam spodoba a za jakiekolwiek błędy przepraszam ale pisałam do chyba 2 w nocy a jako że jest taki długi szczerze mówiąc nie chciało mi się go czytać... No więc proszę o komentarze i mam nadzieję że fajnie minęły Wam święta ;)
I jeszcze piosenka z tytułu dla Was, jest to jedna z uczestniczek piątego sezonu N.B.T.
 

7 komentarzy:

  1. Heh przyznam się, że wcześniej czytałam to opowiadanie tak tylko "przelotem". A szkoda bo jest naprawdę fajne :) w ogóle bardzo fajny pomysł :))i zaraz wszystko nadrabiam i czytam rozdziały od początku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i zonwu nie udało im się pocałować. -,-
    Kurcze, ile jeszcze mam czekać ?
    Ale rozdział super. :D
    Bardzo mi spodobał. ^^
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  3. jest świetny! tak samo jak wszystkie inne! <33
    i po raz kolejny powtórzę - Ross i Olivia są słodcy ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo! Superowski rozdział!! <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski i dlugi! i to lubię! hahah
    zapraszam na watchmeopowiadanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Czemu zawsze przerywasz ten pocałunek :( Ale i tak kocham tego bloga!


    http://sad-story-of-r5.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń