sobota, 19 stycznia 2013

18."What doesn't kill you makes you stronger.."


- Dobra... Nie zadawaj pytań... Tak, chodzimy -powiedział wprost Ross po chwili milczenia.
- To czemu mi nie powiedzieliście?? -spytała zdenerwowana Rydel.
- No bo... Bo uznaliśmy, że lepiej nikomu nie mówić - odpowiedziała Olivia.
- Ale czemu? Czemu nie chcieliście mówić, a w ogóle, to czemu chociaż mi, skoro tak naciskałam?
- No bo nie chcieliśmy, bo Millie by zwariowała... A tobie nie, bo jak nikomu to nikomu... Ale proszę cię, nie mów reszcie.
- Ehh... Powinnam się obrazić i powiedzieć, ale... Ale się zlituję... A tak właściwie, to pewnie i tak się kiedyś wszyscy dowiedzą... Ross? Nie powinieneś iść do dyrektorki?
- A tak, pewnie... To pa, przyjdę się jeszcze pożegnać - powiedział Ross i wyszedł z pokoju z ponurą miną. Wolnym krokiem szedł w stronę szkoły, ciągnąć swoją żółtą walizkę w ręce i myślał, jak wszystko się popieprzyło. Popieprzyło się, bo musiał wyrzucić tą durną książkę przez okno. Właściwie, to jeszcze pół biedy, że ją wyrzucił. Dlaczego ta głupia baba musiała akurat iść tym chodnikiem... Dlaczego to on musiał mieć takiego pecha?
Nim się obejrzał był już pod gabinetem. Zapukał do drzwi i po krótkiej chwili usłyszał *Proszę!*. Wszedł powoli zmarnowany i usiadł na krześle przed biurkiem.
- Od początku są z tobą same problemy, ja nie wiem, co mam z tobą zrobić... -zaczęła dyrektorka.
- Niech pani zrobi wszystko, tylko niech mnie pani nie wyrzuca.
- Z jakiej racji? Policz sobie, ile już było z tobą problemów, ja nie wiem, co mam zrobić, żeby już ich nie było. Z czego wynika twoje zachowanie?
- Nie wiem, może z tego, że to moja pierwsza szkoła i po prostu jeszcze nie wiem do końca, jak sobie radzić w niektórych sytuacjach... Te pająki... Tata zawsze likwidował. a co do wracania późno, to czasami mogłem sobie wracać... Nie mogłem spać i wyszedłem, a że z Olivią, to już inna historia...
- Ja na prawdę nie chcę cię wyrzucać... Ale nie widzę innego wyjścia... Nie wiem, co mam z tobą zrobić, jak mam cię ukarać... Właściwie, to te kary nic nie dają...
Ja po prostu nie wiem. Proszę cię wyjdź, a ja to przemyślę. Poczekaj na korytarzu, zawołam cię za chwilę.
Ross wykonał polecenie i usiadł na ławce w korytarzu. Wyciągnął telefon i zaczął przeglądać wszystkie zdjęcia, jakie dotychczas zrobił podczas pobytu. Po przejrzeniu zrobił sobie jeszcze jedno ze smętną mina. Wstawił je na twittera z opisem "Zaraz zostanę wywalony ze szkoły... Najgorszy dzień w życiu, czeka mnie rozstanie z ukochaną osobą...". Odłożył telefon i rozsiadł się. Nie wiedział, co myśleć. Właściwie, to nie myślał. Siedział wgapiony w ścianę, czekając, aż usłyszy głos dyrektorki.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rydel siedziała z Liv w milczeniu, co jakiś czas spoglądając się na siebie. W końcu starsza przerwała.
- Myślę, że... Powinnyśmy już wrócić... No wiesz, żeby się nie martwili.
- Tak, świetny pomysł, chodźmy - powiedziała Liv i skierowały się w stronę drzwi.
- Tylko proszę, nie zachowuj się jakbyś coś zobaczyła - dodała po chwili.
- Spoko, umiem dotrzymywać tajemnic -mrugnęła do przyjaciółki, po czym dołączyły do reszty.

----------------------------------------

Ross w tym czasie przeżywał niemal horror. Cały czas siedział niepewnie czekając na decyzję dyrektorki. W końcu nadszedł ten moment. *Ross Shor Lynch, do gabinetu* usłyszał. Poszedł niepewnie, zostawiając walizkę na korytarzu. Znów usiadł przed biurkiem i zaczął słuchać.
- Ja na prawdę wciąż nie wiem, co z tobą zrobić. Ja czuję, że gdy ciebie nie wydalę, będą kolejne kłopoty i kolejne. Nie znam na ciebie dobrego rozwiązania. Co do twoich ocen... Fakt, że jesteś utalentowany muzycznie nie znaczy, że możesz olewać pozostałe przedmioty. Same jedynki, same. Bardzo rzadko zdarza się coś lepszego. Ja nie wiem, co z tym zrobisz. Za tydzień już święta, semestr się kończy dwa tygodnie po nowym roku. Ja nie wiem... Możesz poświęcić ten czas, żeby nauczyć się wszystkiego i zaliczyć, ale ja wiem, że ty nie dasz rady, bo jesteś zbyt roztrzepany, a wolności ci oczywiście zabrać nie mogę. Proponuję niedostateczny. Dostaniesz niedostateczne, a w przyszłym semestrze bierzesz się do nauki. Teraz... Właściwie, to wciąż musisz chodzić na zajęcia, żeby coś z nich wynieść, bo wiedza ta na przyszły semestr ci się przyda. A teraz wracaj do siebie.
- Czyli ja zostaję?! - spytał blondyn, na co dyrektorka przytaknęła. On tylko dodał - Nawet nie wiem, jak wyrazić moją wdzięczność. Tak bardzo pani dziękuję.
- Dobrze, dobrze, idź już.
Chłopak wybiegł uradowany z budynku. Pędził w stronę akademika, jednak po chwili zorientował się, że zapomniał walizki. Szybko się po nią wrócił i znów już biegł, ciągnąc ją w ręce. Był cały rozradowany. Zlitowała się i go nie wyrzuca! Jednak z drugiej strony był niepewny, co rodzice powiedzą na jedynki z większości przedmiotów... Ale to już inna sprawa. Po co się teraz przejmować.
Uradowany wparował do pokoju i wykrzyknął *Zostaję!!!*. Po chwili się jednak zorientował, że krzyczy do siebie, bo w pokoju nikogo nie ma. Zostawił walizkę i poszedł do pokoju dziewczyn. Tamten w ogóle był zamknięty. Wrócił do siebie, stanął w salonie i zaczął główkować. Po chwili ktoś mu wskoczył na plecy, przewracając go za razem. A właściwie nie ktoś, tylko Rocky. Po Rockym doskoczyli jeszcze Ratliff i Riker.
- Wiedziałem, że cię nie wyrzucą młody -powiedział Rocky.
- Świetnie, ale teraz możecie zejść, bo i tak mnie skreślą z listy, jeśli umrę, a jestem w trakcie -wydusił z siebie Ross.
Chłopcy wysłuchali prośby najmłodszego i zeszli. Riker spytał
- I jak ją zbajerowałeś, że ci uległa, braciszku?
- Nijak, poprosiłem, ona stwierdziła, że nie zna dobrego sposobu na mnie, nie dała mi kary, zaproponowała pały na koniec, powiedziała, że mam się wziąć do roboty w przyszłym semestrze i kazała mi wyjść -powiedział z radością i usatysfakcjonowaniem.
- Chwila, chwila. Zaproponowała ci co na koniec? - powiedziała Rydel, która dotychczas stała z dziewczynami na boku i obserwowała, co robią chłopcy.
- Umm no jedynki na koniec - odpowiedział zupełnie spokojnie.
- I ty się oczywiście z radością zgodziłeś. Czy ty wiesz, co rodzice na to powiedzą? Będą wkurzeni i sami cię stąd wyrzuca, bez pomocy dyrektora!
- Oj spokojnie, powiem im w święta, święta to najlepszy czas na złe wiadomości, bo i tak nie nakrzyczą - powiedział z jeszcze większym uśmiechem na twarzy.
- A właśnie, co do świąt, rozmawiałam przed chwilą z rodzicami.
- Nie mówiłaś im o mnie, prawda? - w tym momencie zszedł już blondynowi uśmieszek z twarzy.
- Nie, rozmawiałam o świętach. Liv, Millie, macie problem ze świętami, prawda? Mówiłyście, że nie możecie wrócić do domu -dziewczyny przytaknęły. -No właśnie, nasi rodzice nie chcieli was zostawiać byle gdzie, bo jak wiemy szkoła też będzie zamknięta, więc macie zaproszenie do nas.
- Co? Na prawdę? Ale to nie wypada, znamy się pół roku, a wy już nas zapraszacie? Serio, dziękujemy, ale my nie możemy przyjąć zaproszenia - powiedziała bardzo zaskoczona Olivia.
- Możecie, możecie, już nawet wszystko załatwiają, o! Właśnie dostałam SMSa, kupili już bilety na samolot - powiedziała Rydel, spoglądając na telefon.
- Wciąż mi głupio, ale skoro już wszystko załatwione... Zgoda -odpowiedziała Olivia, na co pozostali się ucieszyli.




Heeeej! ;D
Dziś nie Gosia091198, tylko DarkAngel ^^, dlaczego? Dlatego, że Gosia jest obecnie w Anglii (jutro wraca ;) ) i ma problem z dodaniem rozdziału ;).
Gosia Was pozdrawia i przeprasza, że rozdział jest krótki, ale nic więcej nie dało się napisać ;p. Następny pojawi się już za pośrednictwem właścicielki bloga, w niedzielę lub poniedziałek :). W imieniu Małgosi proszę o komentarze pod rozdziałem ;). I jeszcze piosenka:


~DarkAngel ;*

9 komentarzy:

  1. Super rozdział ! :D
    Cieszę się razem z Ross'em, że go nie wydalono ^^
    Jak widać ta dyrektorka, wcale nie jest taka zla :>
    Czekam na kolejny , pozdrawiam :*
    austin-story-ally.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział ;D i super, że Ross nie został wydalony ^^ a ta pani, co dziś dodała ten rozdział, to bardzo fajna jest ;p (tak sobie tylko żartuje)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie że Rossa nie wywalili :D
    tylko szkoda że dostanie same szmaty
    czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. zgadzam się z koleżankami wyżej, cieszę się, że nie wyrzucili Rossa. ahh ten jego urok osobisty, na każdego podziała :D

    słyszałam, ze masz zamiar usunąć bloga.
    absolutnie tego nie rób, nie pozwalam!!!
    pisz dalej, bo masz czytelniczki. gdybyś zamknęła bloga zawiodłabyś je ;) ( w tym mnie, choć przyznaję bez bicia że Twojego bloga czytam od niedawna)

    jest super, nie przejmuj się. i pisz następny rozdział bo ciekawi mnie jak się potoczy akcja :)

    ~`BabyBlue

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, że ross zostaje i ciekawe kiedy dowiedzą sie o eossie i lub. zapro do mnoe xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Od razu lepiej się czytało jak było mniej dialogów,a więcej opisu. Mam nadzieję,że dalej tak będzie ;)
    To,że nie wyrzucą Rossa można było się domyślić,ale to szczegół.
    Jestem ciekawa co będzie dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Uff.. dobrze, że nie wyrzucą Rossa :) To byłaby katastrofa, ale ma na koniec same jedynki.. no musi się postarać w przyszłym semestrze :)
    Ciekawe jak mu to pójdzie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. yay Ross zostaje .. ale powiem ci ,że byłam ciekawa co się stanie :D ogólnie to uuu Rydel się dowiedziała ... chyba nie jest zadowolona ,że tak późno :D i ogólnie podoba mi sie rozdział .... czekam na kolejny :) pozdrawiam :* i już się nie złość ( wiesz-skleroza)

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże przez chwilę myślałam, że to koniec rossa i Olivii -.- Nie strasz mnie tak!!!


    http://sad-story-of-r5.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń