piątek, 1 marca 2013

29."How do you do, do you do, the things that you do. No one I know could ever keep up with you."



Zgodnie z planem o 17 poszli do pobliskiego centrum handlowego. Olivia starała się unikać Ross'a więc trzymała się jak najbliżej Rocky'ego. Ten starał się ją rozśmieszyć i trzeba powiedzieć, że nieźle mu to wychodziło. Dziewczyna od razu miała lepszy humor. Ross tylko patrzył na brata ze złością w oczach. Jeszcze wczoraj był sobie na spacerze z Liv a już dzisiaj ona kręci sobie z Rocky'm. Szli w niewielkich odstępach. Rydel spacerowała sobie z Ratliff'em, Riker szedł koło Millie a Ross został skazany na siebie i tysiące myśli w głowie... *a co jak ten jej kolega to Rocky?* głowił się też dlaczego zaczęła go unikać. Rydel z Ratliff'em rozmawiali o wszystkim i niczym lecz po chwili dołączył do nich Ross, który nie mógł już znieść samotności.
W pewnym momencie Riker spytał Millie
-kiedy zamierzasz przeprosić Olivię? Zamierzasz w ogóle?
-tak, kiedyś tak, ale nie wiem kiedy. Głupio mi w ogóle do niej zagadać. Przecież ja zachowałam się jak jakaś no... -mówiąc to posmutniała
-wiem o co chodzi
-no, zachowałam się okropnie, a ona miała mnie za przyjaciółkę... Ale ja nad tym nie panowałam, to było silniejsze ode mnie... To Ross na mnie tak działał. Teraz już sobie opuściłam, ale wiesz jak to jest? Jak jest osoba, której nie możesz, że tak powiem zdobyć? -ciągnęła brunetka
-tak, dokładnie wiem o czym mówisz... Ale i tak powinnaś ją przeprosić... Jak na przykład Rydel będzie w łazience... To już twój wybór
Po chwili ta dwójka dołączyła do Rydel, Ratliff'a i Ross'a. Rocky i Olivia wciąż sami się wygłupiali. W końcu doszli do centrum handlowego. Chodzili właściwie bez celu. Od sklepu do sklepu... Dziewczyny kupiły sobie kilka bluzek, za to Ross wyczaił świetną koszulę w kratkę. Pozostali chłopcy nic godnego uwagi nie znaleźli. Najmłodszy nieco rozdrażniony faktem, że Rocky i Liv się ze sobą wygłupiali chciał wzbudzić w przyjaciółce zazdrość. Przechodziła koło nich ładna dziewczyna. Blondyn bez wahania zawrócił i poszedł za dziewczyną. W końcu do niej doszedł.
-hej mała –zagadał. Brunetka się zaśmiała. Szedł koło niej jeszcze przez chwilę, ponieważ zagapiony w dziewczynę wpadł w doniczkę z rośliną przewracając się i wylewając na siebie kawę mrożoną ze Starbucksa. Zdenerwowany nie mógł zbytnio nic zrobić. Włożył na siebie koszulę zakupioną chwilę wcześniej i dołączył do reszty. Potem dla żartów chłopacy poszli do sklepu z zabawkami. Dziewczyny nie mając nic ciekawszego do roboty poszły obserwować ich poczynania. Nastolatkowie chodzili bez celu między półkami.
-ej, tu są miecze świetlne jak w Gwiezdnych Wojnach! -krzyknął podniecony Rocky. Chłopacy bez zastanowienia do niego dołączyli. Wzięli miecze do rąk i rozpoczęli "wojnę". Rocky i Riker vs. Ratliff i Ross. Niczego nie udało im się rozstrzygnąć, ponieważ przyszedł ochroniarz i wyrzucił ich ze sklepu.
-nie możemy tego zakończyć bez rozstrzygnięcia... Co jeszcze robimy? -spytał Rocky
-wyścig na ruchomych schodach? -odparł Ratliff
-a jaki to ma sens?
-no będziemy biegli pod prąd. Schody będą jechały z dół a my będziemy biec w górę
-to nie głupi pomysł -powiedział Rocky po czym wszyscy ruszyli do najbliższych ruchomych schodów w centrum.
-pięć, cztery, trzy, dwa... Już! -odliczyła Olivia. Na pierwszy ogień ruszyli Ratliff z Rikerem. Minimalnie wygrał Riker. Jako drudzy ruszyli Ross z Rocky'm.
-remis?! Co to ma być remis?! -spytał oburzony Ross
-no remis, dobiegliście równo -powiedziała Rydel
-nie chce remisu, musimy to rozstrzygnąć... Skoki ze schodów.
-jak cymbale chcesz skakać z ruchomych schodów -spytał Rocky
-nie miałem na myśli ruchomych tępaku
-ej, skończcie się wymieniać uprzejmościami. Co wam odbija? -powiedział Riker -właściwie to nie mówcie. Chodźmy skakać z tych schodów i zobaczymy wreszcie kto wygra.
-ja wam tego odradzam. To się źle skończy -powiedziała Olivia
-nie wtrącaj się -powiedział Ross. Wszyscy się na niego spojrzeli, Olivii zrobiło się przykro. Nie miała pojęcia czemu w taki sposób się do niej odezwał.
-o Matko! Przepraszam, że w ogóle śmiałam się odezwać -odparła zdenerwowana
-Olivia ja przepraszam, nie chciałem tego powiedzieć -powiedział po chwili blondyn, którego zachowania nikt już nie rozumiał
-lepiej idź już skakać
Ross nic już nie powiedział. Poszedł z chłopakami do najbliższych schodów.
-zasady są takie, ten kto skoczy z najwyższego stopnia tego drużyna wygrywa -powiedział Ross
-let's do this! -odparł Rocky
-okej, oto kolejność. Riker, Ross, Rocky i Ratliff -powiedziała Rydel -zaczynajcie
Skakali kolejno. Najpierw Riker z siedmiu stopni, potem Ross z ośmiu, Rocky z dziewięciu...
-kurde... Wysoko... -powiedział Ratliff patrząc ile musi skoczyć
-wiesz, że nie musisz -powiedziała Rydel
-muszę, musimy wygrać... Poza tym raz się żyje -powiedział po czym zaczął przymierzać się do skoku. Wszyscy uważnie go obserwowali. Wreszcie się wybił i podskoczył. Ale nie udało mu się "wylądować" na płaskim podłożu. Zabrakło milimetrów. Prawą nogą zahaczył o stopień. Niefortunnie mu się wygięła. Wylądował na ziemi. Noga mu momentalnie opuchła.
-yyy... Co my teraz zrobimy?! -spanikował Ross
-nie wiem... Spróbuj wstać -powiedział Rocky chwytając kumpla pod pachami i próbując go podnieść. Nie udało mu się wstać. Noga zbyt bolała -nie, to nie wypali... Ej stary... Coś ci wystaje z nogi... Co to jest? -zaśmiał się
-chyba trzeba zadzwonić po jakiegoś lekarza... Karetkę niech przyślą -powiedział Riker.
-czy to jest kość? -lekko spanikował Ross
-lepiej szybciej dzwońcie po tą karetkę -popędzał poszkodowany
Po chwili namysłu Riker poszedł zadzwonić. Dochodziła już 21. Po kilku minutach karetka już była. Po ustaleniu z lekarzami, Ratliff został odwieziony na pogotowie natomiast nastolatkowie w pośpiechu ruszyli do akademika żeby powiadomić dyrektorkę.
-co to ma znaczyć? Jest w szpitalu? Jak to się stało? -wypytywała zdenerwowana kobieta
-potknął się na schodach -powiedział Ross
-ale jak on tutaj trafi? Przecież nie ma kto po niego przyjechać... Zaraz zadzwonię do szpitala. Idźcie do pokojów. Poszli w milczeniu. Weszli do siebie. Chlopacy byli ponurzy, dziwnie im było bez kumpla.
-potrzebuję towarzysza na jego miejsce -powiedział Rocky -myślicie o tym co ja? -chłopcy wymienili się spojrzeniami
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Olivia, chciałabyś u nas spać? -zaczął Rocky po przyjściu do pokoju dziewczyn
-słucham? Dlaczego? -spytała zdziwiona
-bo potrzebujemy towarzysza -kontynuował Ross
-dlaczego miałabym zostawić dziewczyny same?
-też mogą przyjść... Nie dostaną łóżka, ale mogą przyjść... Jest jeszcze kanapa i... Chyba mamy materac...
-ale przecież Ratliff wróci, gdzie będzie spał? -wciąż pytała Olivia
-no właśnie... Co do Ratliff'a... On napisał, że będzie miał operację
-co?! Mówiłam! Wy i te wasze durne pomysły! Mówiłam, że to się źle skończy -wtrąciła się Rydel
-właściwie to Olivia mówiła -powiedział Ross
-nie przerywaj mi! I tak zawsze macie jakieś idiotyczne pomysły i widzicie jak to się kończy
-dziewczyno, wyluzuj, to tylko operacja -powiedział Rocky. Spojrzała się na brata, wzięła do ręki kilka przedmiotów
-to co, idziemy do was? Tylko czemu Olivia ma spać na łóżku?
-jeśli taki to dla was problem to jakoś zsuniemy wszystkie cztery łóżka i się wszyscy zamieścimy -powiedział Riker
-to co... Materac? Brzmi super! -odpowiedziała Rydel, która najwidoczniej nie miała ochoty spać z braćmi na jednym łóżku
Dziewczyny szybko się jeszcze umyły i po chwili były już w pokoju chłopaków. Nie mieli na nic ochoty przez wcześniejsze wydarzenia więc bez żadnych rozmów poszli spać.
W środku nocy przebudził się Riker. Zasypany rozejrzał się po ciemnym pokoju. Wszyscy smacznie spali. Nie pasowała mu tylko pusta kanapa, na której spała Millie. Ledwo kontaktując wygrzebał się z łóżka, jeszcze raz rozejrzał się po pokoju... Po chwili był już pod drzwiami przyjaciółek. Zapukał delikatnie do drzwi i je otworzył
-Millie.. jesteś? - spytał, ponieważ w pokoju było ciemno
-jestem, jestem. -odparła
-Co tutaj robisz? - spytał zapalając światło
-O ile się nie mylę, to mieszkam tutaj - odpowiedziała żartobliwie
-Ale co tutaj robisz teraz? Dlaczego nie śpisz u nas?
-Nie wiem.. Czułam się jakoś nieswojo.. A poza tym w moim łóżku wygodniej i lubię czasem być sama.
-A towarzystwo uroczego blondyna będzie ci przeszkadzało?
-Nie widzę tutaj takiego - powiedziała zgryźliwie, ale po chwili dodała - Żartuję, siadaj - uśmiechnęła się.
-Wiedziałem - ucieszył się. - Too jak, aż takie wygodne łóżka tutaj macie? - powiedział na podtrzymanie tematu.
-Chodź i zobacz – Riker zaśmiał się i usiadł koło dziewczyny
-Hmm.. faktycznie wygodne. Takie jakieś miękciejsze niż moje.
-Dlatego właśnie wolę spać tutaj.
-No dobra, serio będziemy rozmawiali teraz o łóżkach? – zaśmiał się blondyn
-Masz rację, to niezbyt ciekawy temat.
-Chciałbym cię lepiej poznać.. Niby znamy się już tyle czasu, ale ja wciąż mam wrażenie, że mało o tobie wiem.
-Więc chciałbyś wiedzieć więcej? –spytała Millie
-Oczywiście, że tak.
-Dlaczego ci na tym zależy?
-Bo cię lubię.. W sumie to.. nie wiem, czy tylko lubię..
-Dziękuję, to bardzo miłe, że tak mówisz.. Większość osądziła mnie z góry po tym jednym zdarzeniu – powiedziała lekko smutna. Riker się do niej dosunął i zaczął głaskać ją po kolanie
-Ja taki nie jestem.. Co prawda przez pewien okres trochę zmieniłem o tobie zdanie, ale to był błąd. Wiem, że zdajesz sobie sprawę, że zrobiłaś źle
-Uwierz mi, że w życiu nie czułam się tak potwornie. Codziennie myślę jak mam przeprosić Olivię, ale nie potrafię.. Boję się, że ona nie będzie chciała mi wybaczyć.
-Zapewne będzie jej trudno, ale mimo wszystko co się stało, Liv wciąż jest twoją przyjaciółką i potrzebuje cię, tak samo jak ty jej…
-Może masz rację.. Cieszę się, że przyszedłeś, jestem ci wdzięczna.
-W takim razie obiecaj mi, że przy najbliższej okazji porozmawiasz z Liv.
-Obiecuję. Naprawdę to zrobię - przytuliła chłopaka - To co, obejrzymy coś teraz?
-Emm.. Brzmi ciekawie, ale… chyba wolałbym nieco inaczej spędzić ten czas –zaczął głaskać dziewczynę po policzku. Po chwili przesunął swoją rękę na jej kark i powoli zaczął się przybliżać


Hej! Dodaję dzisiaj rozdział... nie we wtorek, jak ostatnio tylko dzisiaj... jak dla mnie wyszedł on dennie i beznadziejnie, a następny który piszę idzie mi jeszcze gorzej... no właśnie. Ostatnio straciłam wszelkie chęci do pisania. Nie mam pomysłów... tzn mam pomysły, nawet dużo, ale po prostu nie umiem ich rozwinąć, a jak już próbuję to wychodzi całkowita beznadzieja. Tak więc robię sobie przerwę. Może po niej uda mi się wreszcie zacząć lepiej i ciekawiej pisać. Tak więc piszcie co sądzicie, bo jak już mówiłam mi się ten rozdział strasznie nie podoba... I ogólnie to nie wiem czemu tak jest, ale jestem w szkole, z kolegami, koleżankami i mam świetny humor, zawsze mnie ktoś rozśmieszy, a jak wracam do domu momentalnie wszystkiego mi się odechciewa. Dzisiaj dostałam 6 ze spr z angielskiego i 5 z wosu, miałam świetny humor, wróciłam do domu i mój nastrój z C: zmienił się w -_-   po prostu nie wiem czemu tak jest i po co Wam to piszę, ale już trudno xD
~Gosia

10 komentarzy:

  1. Nie martw się brakiem weny. Ja mam tak samo. Pisałam z przymusu, ale potem wszystko wróciło. Miałam gorsze dnie, kłotnie mnie wykończały, ale potem powoli zapominałam. Co prawda dalej jest źle, a już mnie to aż tak bardzo nie obchodzi. Tobie także się polepszy :)
    Rozdział wcale nie jest beznadziejny, wręcz przeciwnie - świetny !
    Nie mogę się już doczekać kolejnego :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Gosiu, rozdział jest po prostu boski...GENIALNY! :*******
    NIE MOŻESZ DO CHOLERY ZROZUMIEĆ, ŻE JESTEŚ NIESAMOWITĄ PISARKĄ?!?!
    Nie mówię tego dlatego, że cię lubię, tylko dlatego, iż jest to prawda.
    Mam nadzieję, że nie zawiesisz całkowicie bloga. Masz taką potrzebę - zrób sobie przerwę. Zawieszając, bądź usuwając bloga zasmucisz mnóstwo ludzi, w tym mnie :'(.
    WIEDZ JEDNO: NIE POZWOLĘ CI PRZESTAĆ PISAĆ I MARNOWAĆ SWÓJ TALENT!!!!!!!!
    ~ Twoja Natalia

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział boski *.* Nie martw się brakiem weny, wróci ;)Przerwa? Ok, ale oby nie za długo, bo przerwałaś w takim momencie, że długo nie wytrzymam xD :D
    pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. boski :0
    nie czytałam notki bo nie mam siły xd

    OdpowiedzUsuń
  5. świetnyy rozdział ;3 jak każdy z resztą ;p
    ahahah te głupole xD mam na myśli ich zachowanie w sklepie xD i biedny Ratliff :< mam nadzieję, że nie będzie z nim tak źle. a ta kość mnie rozwaliła xD
    Millie i Riker *__* ;3 są słodcy, mam nadzieję, że się pocałują ;3

    co do notki, to ja nie przeżyję ;< co ty mi robisz?! ;< mam nadzieję, że wrócisz jak najszybciej ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział :D
    Millie & Riker muszą się pocałować :P
    pocieszę cię też mam brak weny ;/

    OdpowiedzUsuń
  7. super rozdział :) ale żeby aż operacja ? i po co głupi skakał ? jak to Ratliff :D i uuu wątek z Riker'em i Millie... znając życie pewnie im ktoś przeszkodzi haha ale to by było ciekawe :D czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski rozdział :)
    No jo Ross super wygląda w koszulach w kratę :D
    Olivia miała rację, mówiąc, że to się źle skończy i się skończyło źle - operacja :/
    Riker i Millie, mam nadzieje, że się pocałują ^.^
    Super, czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. kiedy zobaczyłam tytuł rozdziału momentalnie zaczęął lecieć mi piosenka w głowie :D

    nie martw się brakiem weny, każdy kiedyś przechodzi z mały kryzys ;) na pewno wkrótce będzie Ci się lepiej pisało.
    i mam nadzieję, że szybko wrócisz, bo szkoda by było zostawić tak fajnego bloga (:

    ~`BabyBlue

    OdpowiedzUsuń