Krzykiem obudził Olivię. Ta zdezorientowana wygrzebała się z łóżka,
pstryknęła światło, ponieważ prąd już wrócił, stanęła przed chłopakiem i
powiedziała.
-Ross, spójrz na mnie... Co się stało?
-ja... Ja nie wiem... Co my tu jeszcze robimy? Przed chwilą byłem w
parku i gadałem z jakąś psychiczną dziewczyną, a potem Rocky chlusnął mi wodą w
twarz... -odparł zagubiony w myślach Ross
-chyba ci się coś śniło... -blondyn nic nie odpowiedział tylko
podszedł bliżej przyjaciółki i ją mocno przytulił. Gdy była w jego objęciach
szepnął
-zatęskni...
-słucham? Kto zatęskni... Za kim? -spytała zdziwiona Olivia uwalniając
się z objęć nastolatka
-zatęsknisz za mną?
-o co ci chodzi?
-czy ty coś do mnie czujesz? -wciąż wypytywał blondyn. Olivia nie
wiedziała co ma powiedzieć. Położyła rękę na czole chłopaka. Poszła do
łazienki, wzięła ręcznik, namoczyła go zimną wodą, wróciła do Ross'a.
-połóż się -powiedziała Olivia wskazując na łóżko
-po co? Czyżbyś miała jakieś zamiary? -spytał uradowany
-nie, za to ty masz gorączkę i gadasz bzdury, kładź się -chłopak
niechętnie wykonał polecenie. Położył się w łóżku. Wtedy Olivia położyła mu
materiał na czole i ułożyła się obok niego.
-przepraszam cię, to ten sen, odbija mi przez niego -zaczął -ja
rozumiem, że chcesz się przyjaźnić, więc spoko... A teraz, chciałabyś się może
przytulić? Chcę być dobrym przyjacielem -dziewczyna przez chwilę się zawahała,
jednak niedługo trwało nim leżała już przy blondynie. Ten pogłaskał ją chwilę
po głowie i "niecelnie" pocałował w polik. Niecelnie ponieważ w
połowie trafił w usta Olivii. Ta nie była zadowolona
-Ross! Nie całuj mnie, bo jesteś chory to po pierwsze, a po drugie
przed chwilą mówiłeś o przyjaźni -powiedziała i spojrzała się w stronę
siedemnastolatka. Ku jej wielkiemu zdziwieniu zdarzył zasnąć. -Ross? -powiedziała
jeszcze raz dla upewnienia. Chłopak naprawdę już spał. Bez zastanowienia
ułożyła się wygodnie i po chwili też usnęła.
Następnego dnia Ross obudził się po 11. Chwilę po Olivii. Zastał ją
wyciągającą z torby ubrania, które jej kupił. Bez wahania wyszedł z łóżka,
podszedł do niej, zabrał jej ubrania z ręki i włożył je z powrotem do torby.
-ej, ale daj mi się w nie przebrać… w czymś muszę wrócić. Nie lubię…
–zaczęła z lekka buntować się Olivia, ale blondyn jej przerwał
-nie lubisz chodzić w jednym ubraniu dwa dni pod rząd. Wiemy to, ale
to jest ubranie, które masz założyć na koncert. Jak tylko przyjedziemy to się
przebierzesz… i proszę cię, żebyś nie pokazywała ich dziewczynom jak już
przyjedziemy. To będzie „nowa Olivia” –powiedział z uśmiechem. Liv stała lekko
przestraszona słuchając co chłopak mówi. To prawda. Zamierzała powiedzieć, że
nie lubi nosić dwa dni pod rząd i tak dalej. –a teraz chodźmy, im szybciej
pójdziemy, tym szybciej się przebierzesz… i oczywiście ty powiesz, którymi
metrami mamy jechać, bo ja jestem idiotą nieobeznanym w terenie –dodał po czym
chwycił Olivię za rękę i pociągnął w stronę drzwi wcześniej biorąc wszystkie
torby z zakupami.
____________________________________________
W czasie, gdy Olivia męczyła się z majaczącym Ross’em, pozostali
postanowili zagrać w Scrabble. Na początku wszystko przebiegało sprawnie.
Wygrywała Rydel. Rocky natomiast miał punktów najmniej. Zajmowanie ostatniego
miejsca zaczęło go nudzić. Co chwilę starał się odwrócić uwagę pozostałych.
Wykręcał numer do kogoś z obecnych, żeby odwrócili się i spojrzeli na telefon…
pukał w stół mówiąc, że ktoś puka do drzwi… raz nawet Riker wstał i poszedł
otworzyć drzwi, w tym czasie podmieniał literki. Szczerze zdziwiło go to, że
tak łatwo się nabierali. W którymś momencie oczywiście wkręt musiał się
skończyć.
-co..? ja nie miałam trzech „G” –powiedziała Millie. Po jej
spostrzeżeniu inni zaczęli zauważać, że posiadają literki, których nie mieli
albo pozmieniały im się i teraz nie mogą ułożyć wyrazu
-a ja mam o dziwo wszystkie pasujące do bardzo długiego wyrazu… kto
tak brzydko nam pozamieniał –wtrącił Rocky. Wszyscy od razu skierowali wzrok na
niego i rozpoczęła się kłótnia o to, że jest oszustem, że nie umie przekrywać…
skończyło się na tym, że Rocky rękami zrzucił wszystkie dotychczas ułożone na
planszy wyrazy, a zdenerwowane dziewczyny poszły do pokoju.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-dzisiaj jest znacznie chłodniej niż wczoraj... Zimno mi -powiedziała
Olivia po wyjściu z hotelu na co chłopak zaczął ściągać bluzę -zaczekaj
-powiedziała po czym przyłożyła rękę do czoła przyjaciela -jakoś przeżyję. Ty
masz zostać w bluzie, bo wciąż masz gorączkę
-lubisz ostatnio dotykać mojego czoła... Nie wolałabyś włosów? Są
takie aksamitne i puszyste... A poza tym jest mi gorąco... Na pewno nie chcesz
mojej bluzy? -odparł pewnie
-nie Ross, na pewno wytrzymam
-to dobrze, bo mi zimno -Olivia tylko westchnęła. Blondyn dziwnie
zachowywał się z gorączką... W połowie drogi, gdy przechodzili z jednej stacji
metra na drugą usiadł na środku korytarza mówiąc, że nie ma siły dalej iść i że
się tylko chwilę prześpi. Olivia chwyciła chłopaka pod pachami i pomogła mu
wstać. Ten o resztach sił trzymając się z całej siły ręki przyjaciółki
doczłapał się do metra. Gdy weszli do pociągu nie zważał na to gdzie siada.
Prawie wylądował na kolanach jakiejś starszej pani. Po 40 minutach podróży
odzyskał część sił, która starczyła mu na dotarcie do akademika. Oboje od razu
rozeszli się do swoich pokojów.
-ten idiota nie umie się odnaleźć w normalnym mieście -powiedziała
zrezygnowana Olivia do przyjaciółek, gdy tylko weszła do pokoju
-ale to Ross… nie mogło być tak źle –odparła Millie
-musiałam z nim spać w jednym łóżku… jakby tego było mało obudził się
w środku nocy, zaczął gadać dziwne rzeczy i tak naprawdę odkąd się przebudził
ma gorączkę…
-moje ty biedactwo, już więcej nigdzie cię z nim nie puścimy -wtrąciła
Rydel -co masz w tych torbach?
-ciuchy, które mi kupił na koncert... Ale nie zaglądajcie... Obiecałam
mu, że nikomu nie pokażę. Zobaczycie przed koncertem
_______________________________________
Ross w tym czasie leżał ledwo żywy na łóżku i nawet nie słuchał co
bracia mu mówią. Pewnie były to jakieś dogryzki dotyczące Olivii. Co jakiś czas
tylko mówił „mhmm”. Usłyszał dopiero słowa Rocky’ego, że na miejscu Liv
spieprzałby gdzie pieprz rośnie. Wtedy nie wytrzymał.
-z wami się nie da pogadać. Wy mi tylko dogryzacie. Nic z nią nie
robiłem. Jesteście okropni… a teraz was opuszczę –powiedział po czym wyszedł z
pokoju, opuścił akademik i udał się w stronę parku. Właściwie to ledwo tam
dotarł. Raz mu było gorąco, raz zimno… usiadł na pierwszej, lepszej ławce,
założył okulary przeciwsłoneczne… nie wiedzieć po co… bo słońca nie było… niebo
zachodziło chmurami i powoli zaczynało kropić. Możliwe, że na ławce nawet na chwilę
przysnął. Obudziło go szturchanie w rękę
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-chłopcy, niech Ross się położy w łóżku jak tylko wyjdzie z łazienki i
niech się nigdzie nie rusza… ma gorączkę… a, macie termometr i mu zmierzcie…
właściwie to wy jeszcze go zbijecie… właściwie to co on robi? –powiedziała
Olivia, która przyszła do pokoju chłopców
-on… jest… gdzieś –powiedział Rocky
-co? Jak to gdzieś…
-no… dogryzaliśmy mu, a on się oburzył i wyszedł –odparł Riker –nie
wiedzieliśmy, że jest chory
-wiecie co… ja go może poszukam… a wy zostańcie i dzwońcie jakby
przyszedł –powiedziała po czym opuściła pokój chłopców i od razu w krótkim
rękawku udała się na dwór
________________________________________________
-dlaczego mnie szturchasz? –spytał zmarnowanym głosem
-wybacz… nie chciałam cię obudzić, ale… nie każdy śpi na ławkach…
pomyślałam, że to nieco dziwne… poza tym kim jesteś? Skąd się tu wziąłeś? Gdzie
się uczysz? Jestem Willow –odpowiedziała „nieznajoma”
-Willow?! –otrząsnął się nagle –czy ja cię skądś nie znam?
-no ja nie wiem… raczej się nie spotkaliśmy… ale jesteś jakiś taki
zmarnowany… wszystko ok.? –Ross czując się jak w swoim śnie opowiedział jej o
problemach z Olivią i o właściwie wszystkim co ich już spotkało –na pewno za
tobą zatęskni i wróci -dalej nic nie mogła powiedzieć, ponieważ do akcji
wkroczyła Olivia. "cześć" odezwała się do dziewczyny siedzącej koło
Ross'a po czym podeszła do niego chwyciła go za rękę i pociągnęła. Ten nie
mając siły się kłócić powiedział tylko do Willow
-o niej ci opowiadałem, czyż nie jest śliczna?
-idziemy! -powiedziała Olivia wciąż trzymając chłopaka mocno za rękę.
Ross kilka razy o mało co się nie przewrócił. Na szczęście przestało kropić.
Był to przeloty dreszczyk. Nie wiadomo jakim cudem udało się Liv dojść z nim do
akademika. Z trudem weszli po schodach na piętro. Gdy tylko weszli do pokoju
dziewczyna zaprowadziła go do łóżka, dała mu termometr i zrobiła mu zimny okład
na głowę. Nim się obejrzała chłopak już spał. Rocky i Riker obserwowali uważnie
każdy jej ruch.
-to ja pójdę po pielęgniarkę -powiedział Riker i opuścił pokój. Olivia
zmęczona usiadła na łóżku koło Rocky'ego i oparła mu głowę o ramię.
-on jest męczącym, dużym dzieckiem -powiedziała
-haha w jakim sensie męczącym? -zaśmiał się Rocky, ale widząc powagę
na twarzy przyjaciółki dodał -nie wiem co by bez ciebie zrobił... Pewnie
zdechłby gdzieś na środku ulicy, a żaden z nas by o tym nie wiedział... A tak z
nas to pewnie już nici prawda?
-ehh... To skąplikowane... Nie powiem, że nici. Powiem, że jak na razie
muszę wszystko przemyśleć i nie chcę mieć jeszcze przez jakiś czas chłopaka...
Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe -odparła Olivia
-no coś ty, pewnie, że nie... A jeśli będziesz chciała być z tym małym
idiotą to spoko, przecież nie będę cię do niczego zmuszał, jeśli jednak
wybierzesz mnie tym bardziej nie będę miał nic przeciwko -uśmiechnął się lekko
do przyjaciółki
-jesteś świetny -odparła i cmoknęła go w policzek. Po chwili milczenia
przyszedł Riker z pielęgniarką. Ta delikatnie obudziła Ross'a. Chłopak nie
wiedział o co chodzi. Kobieta zaczęła go badać, zmierzyła mu temperaturę i
powiedziała, że gdy jutro przywiozą ze szpitala Ellington'a poproszą o zbadanie
Ross'a, a jak na razie poda mu coś na zbicie gorączki. Młodzież chciała opuścić
pokój i iść do dziewczyn jednak wiedzieli, że nie mogą zostawić Ross'a samego.
Nie wiadomo, co może zrobić pod ich nieobecność tym bardziej, że zbytnio nie
wie, co robi. Cała trójka usiadła na kanapie. Spoglądali się raz na słodko
śpiącego Ross'a, raz na wyłączony telwizor.
-przynajmniej jak śpi nie wygaduje tylu głupot -powiedział Riker na co
pozostała dwójka się zaśmiała. W końcu Ross się przebudził. Zaczął marudzić, że
jest mu gorąco, więc Olivia poszła zdjąć z niego kołdrę. Nie zdarzyła usiąść na
kanapie niż blondyn stwierdził, że mu zimno, poprosił o przykrycie oraz
przytulenie. Dziewczyna zrobiła wielkie oczy, spojrzała się na chłopców, którzy
powiedzieli, żeby się nie krępowała i przytuliła potrzebującego. Ta niechętne
pochyliła się nad Ross'em i delikatnie się do niego przesunęła. On wyciągnął
ręce, położył je na plecach pochylonej dziewczyny i z całej siły przycisnął ją
do siebie. Chłopcy mieli z tego niezły ubaw
-Ross możesz mnie już puścić... O Matko... Jaki ty jesteś gorący...
Chyba przyniosę ci nowy okład... Jak tylko mnie puścisz -chłopak wykonał
polecenie i puścił dziewczynę nie mając więcej siły na utrzymywanie jej.
-przecież to oczywiste, że jestem gorący. Ja zawsze jestem gorący –powiedział
pewnie siedemnastolatek -skąd tu się wzięły te mrówki? I czemu mi chodzą po
twarzy... Zabierze mnie ze mnie!!! Pogryzą mi całą piękną twarz!!! -krzyknął
spanikowany i zaczął wiercić wykonując dziwne ruchy rękami, którymi usiłował
zrzucić mrówki z twarzy. Olivia wróciła z nowym okładem i spojrzała się na
niego... Prawdę mówiąc wyglądał jak upośledzona osoba. Bez wahania położyła mu
zimny okład na głowie, zaczęła go głaskać po włosach jednocześnie bawiąc się
nimi i zaczęła mu tłumaczyć
-Ross, tu nie ma żadnych mrówek... Tu nie ma żadnych robali... Zamknij
oczy i naprawdę dotykanie twoich puszystych włosów jest przyjemniejsze niż
twojego czoła
-zostaniesz przy mnie? Tutaj posiedzisz ze mną? Bo ja nie chcę iść
spać
-mogę posiedzieć... Na kanapie, ale ty naprawdę prześpij się jeszcze,
bo sen ci dobrze zrobi -odparła ciepłym głosem Olivia
-dobrze, pójdę spać, ale jak się obudzę to chcę, żebyś tu siedziała
-powiedział po czym złapał Liv za rękę i zamknął oczy
-no pięknie -westchnęła i spojrzała się
jeszcze raz na wciąż rozbawionych chłopaków
Hej! Także dodaję kolejny rozdział, ponieważ miałam natchnienie i jestem już prawie półtora rozdziału do przodu. Moim zdaniem rozdział wyszedł hmm... ciekawie i będzie ciekawiej xD Ross ma gorączkę, przez którą będzie gadał i robił głupoty w najbliższych rozdziałach. Mam nadzieję, że dobrze mi się skopiowało, bo wyszło mi parę słów mniej po skopiowaniu niż ostatnim razem... w każdym razie piszcie co sądzicie, a w następnym rozdziale zamieszczę Wam jakby schemat układu łóżek chłopców, bo będzie on potrzebny do następnego wydarzenia ;)
Hahaha, niezle xd świetne, boskie ,startujące! Haha te mrówki mnie rozwalają. a chory Ross jest taki słodki xd
OdpowiedzUsuńświetny ;D hahah xD tak, mrówki były zabawne xD ogólnie to cały rozdział jest genialny :D. cóż to nasz Ross się napalił na Olivię? XD a Rocky to oszust xD haha! XD
OdpowiedzUsuńczekam na nowy rozdział ;*
Mmmm :P Mrówki kojarzą mi się z książką "Igrzyska Śmierci" :P. Tam też ktoś je czuł, gdy był chory. Świetny rozdział xD. Czekam na kolejny ;****
OdpowiedzUsuńPS
Nie wiedziałam, że Rossy jest upośledzony... ;D
~ Natalia :)
Świetny rozdział , kocham twojego bloga , pisze z pasją i humorem , Te mrówki są zawodowe . U poczułam chemię między Olivią a Rossem ♥
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział ?? czekam
Ja też kocham twojego bloga <3 świetny pomysł z tą gorączką Ross'a :) z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! ;)
OdpowiedzUsuńLena;*