wtorek, 2 kwietnia 2013

37."Cause my heart is breaking, it's my love you're playing, and my mind ain’t thinking right; My love seems wasted, cause each time it's taken; it's used it’s used, used"


*Trzy dni później, piątek, dzień przed koncertem*
-Ross, w co ty się ubrałeś? -spytała Olivia, która akurat weszła do pokoju chłopaków. Ross miał na sobie czarne rurki, czarny t-shirt i czarną bluzę
-no... W ubranie? -odparł zdziwiony
-ale na czarno? Jest ranek, na dworze jest z 20 stopni, a ty jesteś ubrany na czarno... Zmieniasz styl? Teraz będziesz emo? Właściwie to przypominasz trochę drakule
-nie jestem cały na czarno. Moje skarpetki są różowe -powiedział po czym wskazał na swoje stopy -bokserki z resztą też -dodał podciągając kawałek koszulkę
-czemu jesteś cały czerwony na brzuchu? -spytała zdziwiona -pociągnij rękaw
-nie
-podciągnij rękaw! -Ross niechętnie wykonał polecenie -ręce też masz całe czerwone... I suche...
-tak, mam uczulenie, już wiesz czemu się tak ubrałem
-nie wiem czemu na czarno...
-tak po prostu... Poza tym złożę jeszcze żółte trampki i będzie git -powiedział sięgając po buty
-ale ty jesteś głupi. Ubrałeś się na czarno, a słońce świeci. Będziesz jeszcze bardziej przyciągał słońce i będzie cię bardziej swędziało
-i tak nie mam czasu żeby się przebierać –powiedział kierując się w stronę drzwi i zakładając kaptur od bluzy na głowę
-a po co ci kaptur? –spytała zdziwiona
-a widziałaś moje czerwone uszy? Wyglądam jak diabeł tasmański
-noo, ma czerwone -wtrącił Rocky -właściwie to on wszystko ma czerwone
-skąd wiesz, że wszystko? -spytał Ross
-dobra, twarzy nie masz...
-ale skąd masz pewność, że wszystko? Oglądasz mnie pod prysznicem? -zdenerwował się Ross
-ee... No nie... Ty jesteś jakiś nadpobudliwy przez to swędzenie... Gdy swędzi, boli i szczypie, na problemy intymne... Kupimy ci tamtumroze młody -wybuchł śmiechem Rocky
-ja nie mam problemów intymnych! -krzyknął Ross po czym wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami
-rozwaliłeś mnie Rocky -powiedziała śmiejąc się Olivia
~~~~~~~~~~~~~~~~~
W szkole odbywała się wspólna lekcja obu grup z powodu nieobecności jednej z nauczycielek. Ross siedział z Olivią przy oknie. Świeciło na nich słońce, a z kaloryfera wydobywało się ciepło. Wszyscy to zdołali odczuć. Nie mogli wytrzymać w krótkich rękawkach i spodenkach. Ross jednak siedział twardo nie podciągając nawet minimalnie rękawa. Był cały spocony. Ciesz spływała mu po czole. Ledwo wytrzymywał. W pewnym momencie nauczycielka się do niego zwróciła
-Ross, natychmiast zdejmij tą bluzę!
-nie, mi jest tak dobrze -odparł pewnie
-chłopcze, zdajesz sobie sprawę z tego jak wyglądasz? Jesteś cały mokry! Idź się przebrać
-nie
-albo pójdziesz się przebrać, albo pójdziesz do pani dyrektor
-mogę iść do pani dyrektor -ciągnął pewnie
-Olivia, zaprowadź Ross'a do pani dyrektor chyba, że zmieni zdanie i postanowi się przebrać
-chodź -powiedziała po cichu do chłopaka wstając z krzesła i ciągnąc go za rękę
-mam nadzieję, że niedługo się dowiemy kto zepsuł ogrzewanie i temperatura wróci do normy -powiedziała nauczycielka. Rocky i Ratliff zaczęli się śmiać pod nosem. Była to matematyka, a Rocky już wczoraj "nagrabił" sobie u tej nauczycielki -Rocky, do tablicy! -powiedziała zdenerwowana. Ten niechętnie ruszył. Rydel spojrzała na Ellington'a i szepnęła do niego "wy?" on tylko przytaknął.
Ross wkurzony wparował do pokoju. Zaczął ściągać bluzę, potem koszulkę, później spodnie. Po chwili stał w samych bokserkach przed dziewczyną
-ty wiesz, że ja tu jestem prawda? -powiedziała zmieszana Olivia. Widząc, że chłopak wyciąga z szuflady nową parę bokserek, ponieważ te też były spocone dodała -to zamierzasz przebrać w łazience, czy lepiej żebym ja wyszła z pokoju?
-ja pójdę, wezmę prysznic od razu, usiądź sobie -powiedział, po czym udał się do łazienki. Wyszedł po około 10 minutach -no i jak ja wyglądam? Miejscami jestem rozdrapany do krwi! Mam jakieś dziwne przebarwienia! Co ta kobieta powie jak mnie tak zobaczy!
-najpierw się ubierz, bo jak zobaczy ciebie tak jak ja teraz to krzyknie i ucieknie
-ty jakoś nie uciekłaś -powiedział sięgając po krótkie spodenki i zaczął je zakładać
-bo ja jestem Olivia, byłam przy tobie jak gadałeś różne głupoty, bo miałeś gorączkę... I pięćdziesięcioletnia kobieta może się przestraszyć tak... Seksownego, półnagiego nastolatka
-Uu... Przechodzimy do komplementów? I to takich? Pamiętam jak mówiłaś kiedyś coś o swojej nieśmiałości -powiedział blondyn siadając na kanapie koło dziewczyny
-Rydel mówiła coś o straceniu jej przy was
-jak widać udało ci się... Bo myślę, że kiedyś to sama byś ode mnie uciekała -powiedział z uśmieszkiem lekko przybliżając się do Olivii
-jednak teraz jestem tu cały czas i lubię jak gdy jesteś bez koszulki -ciągnęła pewnie
-odkąd jesteś taka pewna siebie? -przysunął się jeszcze bardziej
-odkąd jesteś przy mnie
-nie znałem ciebie od ten strony
-teraz już mnie znasz...
-jak długo będzie trwała ta gra?
-tak długo, aż postanowisz ją zakończyć
-w jaki sposób mam ją zakończyć? -dalej pytał będąc kilka milimetrów od dziewczyny
-w jaki chcesz -chłopak od razu "wkroczył do akcji". Zdziwiła go pewność Olivii i jej nowa strona, której wcześniej nie znał. Przybliżył się jak tylko mógł. Ich usta dzieliło kilka milimetrów. Blondynka okazywała podobne chęci. Oczywiście było by za pięknie gdyby skończyło się sukcesem" dla Ross'a. Do pokoju weszła Rydel. Chłopak momentalnie się odsunął i lekko wkurzony kopnął w stół. Spadła z niego szklanka i resztka jakiegoś napoju wylała się na podłogę.
-ja tego nie będę sprzątał -powiedział po czym szybko opuścił pokój i udał się do klasy. Dziewczyny w milczeniu poszły w jego ślady. Gdy dotarli do klasy Rocky'ego i Ratliff'a nie było. Trafili do dyrektorki ponieważ wydało się, że to oni. Nauczycielka natomiast na widok Ross'a zaniemówiła. Zbytnio nie wiedziała co robić odesłała go do pielęgniarki.
Chłopak miał już wszystkiego dość. Pielęgniarka sama nie wiedziała co robić.
-no nie masz wyjścia. Musisz pojechać do szpitala... Zaraz po lekcjach
-nie. Na pewno nie dzisiaj, mam plany ja jutro -odparł pewnie
-to je zmień
-dobrze, niech pani dzwoni do Madison Square i prosi o przełożenie koncertu, bo nie mogę przybyć
-to ważniejszy jest dla ciebie koncert, czy twoje zdrowie?
-ee no oczywiście, że koncert. Zdrowie mam cały czas, a taki koncert zdarza się raz w życiu
-dobrze, jeśli pani dyrektor wyrazi zgodę udasz się do szpitala po koncercie -powiedziała kobieta. Ross opuścił gabinet i skierował się do pokoju dyrektorki.
______________________
-proszę pani, zepsuliśmy to ogrzewanie ze względu na mojego brata, on wymaga pomocy -głosił przemowę Rocky
-ale jak wyście to zrobili? -spytała zdziwiona kobieta
-no zakradliśmy się do piwnicy, tam był piec i przekręciliśmy jakieś pokrętło, a to że się urwał to już nie nasza wina -powiedział Ratliff
-rozumiecie, że wasi rodzice będą musieli pokryć szkody? A poza tym w jaki sposób to miało pomóc twojemu bratu?
-no bo on ma jakieś uczulenie, ale się opatulił żeby nikt tego nie widział i jak było gorąco to nauczycielka kazała się mu przebrać i zobaczy jak wygląda i mu pomoże -W tym momencie wszedł Ross
-dzień dobry. Wyraża pani zgodę? -spytał obojętnie
-na co chłopcze? -odparła zdziwiona kobieta
-na to żebym poszedł do szpitala w niedzielę, bo jutro idziemy na koncert
-właśnie proszę pani. Jutro idziemy na koncert i czy moglibyśmy wrócić troszkę później niż zwykle? -wtrącił Ratliff
-ale jaki znowu koncert?
-One Direction
-a załatwicie autografy dla moich córek? -chłopcy przytaknęli -w takim razie wyjątkowo wam pozwolę. Ty Ross też możesz iść do szpitala w niedzielę, ale żebyś się tam udał
-oczywiście, dziękujemy, do widzenia -powiedzieli chłopcy po czym wyszli z gabinetu.
-ale ja nie skończyłam z nimi rozmawiać -powiedziała do siebie kobieta. Wstała zza biurka i wyszła zawołać chłopców. Ci od niechcenia wrócili. –teraz zadzwonimy do waszych rodziców, bo jak już mówiłam muszą dowiedzieć się o tym i pokryć koszty naprawy
-tyle płacą za nasz pobyt tutaj, że od zapłaty za naprawę jakiegoś pokrętła nie zbiednieją –wtrącił Ross
-chłopcze, nie życzę sobie byś się tak odzywał
-przepraszam, ale to prawda. Za taką cenę moglibyście mieć solidniejszy sprzęt
-Ross, zamknij się –powiedział Rocky do brata –przepraszamy panią, brat jest przewrażliwiony, jak widzi pani ma on to uczulenie, przez które bywa nadpobudliwy. A teraz jeśli pani pozwoli wyjdziemy, żeby nie gadał kolejnych niemiłych rzeczy –dodał kierując się w stronę wyjścia
-nie, dzwonię do rodziców
__________________________________________________
-i jak, wszystko załatwione? –spytała Millie Olivię, która właśnie skończyła rozmawiać przez telefon
-tak, najpierw będziemy mieć  coś w stylu prywatnego meet&greet, potem koncert w pierwszym rzędzie jak załatwił Riker, czy tam ich tata, nie wiem, nie pamiętam, a na końcu idziemy z nimi na coś w tylu prywatnej kolacji i wrócimy sobie koło 23… zabawne,  bo oni nas biorą na koncert, a my się w pewien sposób rządzimy… ale chyba bardziej się ucieszą niż obrażą
-pewnie tak, to teraz chodźmy do dyrektorki błagać o zgodę o późniejszy powrót –odparła Olivia kierując się z Millie w stronę gabinetu. Zapomniały, że czekały na Rydel, która była w toalecie. Zdezorientowana wyszła, zaczęła rozglądać się po korytarzu. *spoko, miło mi* pomyślała i skierowała się pod klasę. Dziewczyny zapukały po czym weszły do gabinetu.
-ee… dzień dobry –zawahała się Olivia widząc chłopców kłócących się przez telefon z rodzicami –gdzie jest pani dyrektor? –Rocky wskazał na kobietę, która siedziała przy biurku i trzymała twarz w dłoniach –proszę pani, czy możemy wrócić jutro troszkę później?
-taaaak! Już się o to pytali! Proszę was, zabierzcie ich, niech oddadzą mi telefon i niech wyjdą! I niech powiedzą rodzicom, że szkoła za to zapłaci i niech tu nie wracają! –wykrzyknęła zdenerwowana kobieta. Zdezorientowane dziewczyny złapały chłopców za ręce i wyprowadziły na korytarz.
-co wyście zrobili? –spytała zdziwiona Olivia
-Ross’owi zachciało się mówić co myśli… potem opowiedział to rodzicom… rodzice na niego nakrzyczeli, że zachowuje się jak nie on i ma zmienić swoje postępowanie… a dyrektorka po prostu nie wytrzymała –zaśmiał się Rocky
-za to zachowanie równie dobrze mogła nam zabronić iść na ten koncert… a zgodziła się żebyśmy wrócili później… gratuluję chłopcy –powiedziała Liv
-wiesz –wtrącił Ross –ma się ten –dodał biorąc zamach głową, by poprawić grzywkę –urok osobisty
-kto jak kto, ale ty go nie masz –odparł Ratliff –to dzięki mnie! Przez ciebie prawie wyjechała do wariatkowa
-wszyscy dobrze wiemy, że ja tu jestem najseksowniejszy –wtrącił Rocky
-tak naprawdę to ja, bo jestem najmłodszy i jak dostałem najwięcej urody –powiedział Ross
-tak naprawdę to Ryland jest najmłodszy więc przez twoje założenie również najprzystojniejszy
-ale jego tu nie ma więc ja!
-wszyscy jesteście przystojni i dzięki wam wszystkim prócz Ross’owi, który doprowadził tą kobietę do szału możemy wrócić później –zakończyła dyskusję Millie –widzicie? Wszyscy są szczęśliwi, a teraz chodźcie do klasy

Hej! świetnie, notkę miałam kompletnie inną, ale coś mi się usunęło i zrobiło dziwnie O_O ucięło mi się pół rozdziału, notka usunęła... po krótce, dziękuję za kolejne nominacje ;3 nawet nie wiecie jaką radość mi sprawiają te wszystkie komentarze, z których dowiaduję się, że moje bzdury się komuś podobają... Ross i Liv wyszli jak nie oni, a szczególnie Liv, ale dużo osób ma swoją nieznaną stronę ;) dziękuję za wszystkie komentarze i jeszcze jak Wam minęły święta? bo mi spoko :) przyjechała moja roczna kuzynka, a wczoraj byłam u cioci na "zjeździe rodzinnym" gdzie zobaczyłam się z moim pozostałym kuzynostwem i rodzinom :)
~Gosia

13 komentarzy:

  1. ahahahahaha! xD kocham ten rozdział xD. biedny Ross haha xD ależ on ma ostatnio pecha >__< XD. ahhh! prawie się pocałowali!!!!! ;c ;c ;c haha xD nie dziwię się, że dyrektorka miała ich dosyć xD.
    czekam na kolejny rozdział! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. boski! rozdział! kocham tego bloga!
    u mnie święta za wesołe nie były -,- brat z siostrą ciągali mnie po podłodze skakali po mnie i mnie mieczami bili, ale tak to jest xd

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahaaahaahahahaha ale się uśmialam xDD kiedy kolejny bo już się doczekać nie moge xDD

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahaha! :D
    Nie no kocham Cię ! Teraz znowu będę się ryła, z byle czego :P
    Szkoda , że się nie pocałowali .. :<
    Pisz szybciutko kolejny ; **

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahahah XDD Boskiiii rozdział <333 Ciągle się śmiałam :P Rossy i Olivia *__* Dla czego nie pozwoliłaś im się pocałować?! A było już tak blisko :(
    Z niecierpliwością czekam na kolejny ! ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha rozwaliłaś mnie... Rocky zawsze mnie rozwalał... bidny Ross ;(... No nic ehh :P Pisz następne bo wyszedł ci świetny, ostatnio w ogóle super ci wychodzą zwłaszcza ta dziwna gra w zdania i akcja Rocky'ego: "-Riker, czy z tą erekcją chodziło ci o moje podniecenie ścianą? -wystrzelił tekstem Rocky, który właśnie wpakował do pokoju"

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział :D
    śmieszny był jak zwykle ;p
    tylko szkoda że Olivia & Ross się nie pocałowali

    OdpowiedzUsuń
  8. mianowałam cię do The Versatile Blog :) więcej szczegółów na www.better--together.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahaha fajny. Najlepszy jest Rocky. Hahahahaha xD
    Czekam na kolejny rozdział... Nie ma co się rozpisywać... Kurcze no... ŚWIETNY!!! :* :* :* :D :D :D

    ~Natalia

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział.Zawsze jak czytam twoje opowiadania to chce mi się śmiać ui za to masz u mnie duży plus.
    Przyznam,że dopiero od dwóch dni czytam twojego bloga,ale już przeczytałam wszystkie rozdziały i czekam na kolejny : )
    Jesteś rewelacyjną pisarką.Zapraszam do mnie:
    austin-forever-ally.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Świenty rozdział.Jesteś jedną z najlepszych pisarek,jakie znam.Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie:
    austin-forever-ally.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahaha świetny rozdział, tata się na mnie dziwnie patrzył jak ryłam się do monitora :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Hahaha super rozdział ;D Biedny Ross ;c Już nie mogę się doczekać następnego !

    OdpowiedzUsuń