sobota, 6 kwietnia 2013

38."If he's the reason that you're leaving me tonight; Spare me what you think and TELL ME A LIE"


Młodzież obudziła się po godzinie 11. Dziewczyny od razu rozpoczęły przygotowania do koncertu. Rydel miała wielki dylemat w co się ubrać. Po około 2 godzinach i pomocy Liv i Millie udało jej się. Pożyczyła również Millie sukienkę. Olivia nie miała tego problemu. Ubrała się w to, co kupił jej Ross.
-wow… Olivia założyła spódniczkę –powiedziała lekko zdziwiona Millie, gdy zobaczyła przyjaciółkę. Faktycznie. Olivia niezbyt często nosiła spódniczki. Jak już to sukienki, ale i tak tylko okazjonalnie.
-jest bardzo źle? –spytała
-no coś ty. Wyglądasz świetnie –powiedziała Rydel
-twój brat ma gust –zwróciła się Millie do najstarszej na co ona się zaśmiała
-koncert zaczyna się o 18, mamy być o 15, jest 13:30… trzeba się zbierać. Chodźmy po chłopców –powiedziała Liv
-a nie jedziemy jakąś taksówką? Ell ma nogę w gipsie –odparła Rydel
-właśnie nie… żadna by nas nie pomieściła, a poza tym zanim byśmy tam dojechali… korki będą, metrem szybciej –powiedziała Liv po czym poszły do pokoju chłopców. Ci oczywiście obrzucili je paroma komplementami. Sami nie byli jakoś nadzwyczajnie ubrani. Jedynie Ross ubrał się w to, z czego wczoraj musiał się przebrać.
-no to chodźmy –powiedział Rocky kierując się w stronę drzwi
-jasne, poczekajcie na dworze, muszę zamienić parę słów z Ross’em –młodzież opuściła pokój. Została tylko Olivia i blondynek. Dziewczyna zamknęła drzwi i stanęła przed chłopcem ze skrzyżowanymi rękoma.
-nie idziemy na koncert? Wolisz zostać ze mną –powiedział unosząc dwukrotnie brwi –wiesz, chciałem ich zobaczyć, ale tobie nie odmówię
-ty już młodzieńcze wiesz o co mi chodzi –odparła sucho
-tak, chcesz zostać ze mną, rozumiem i nie mam nic przeciwko, a poza tym czemu mówisz do mnie młodzieńcze? O ile się nie mylę sama jesteś o rok młodsza –zaśmiał się
-przestań żartować. Dzisiaj jest cieplej niż wczoraj
-mi tak jest dobrze, nie odczuwam tego ciepła –odparł pewnie z uśmiechem na twarzy
-a jak twoje uczulenie?
-a lepiej, lepiej, dzięki, że pytasz
-lepiej? Szczególnie na twarzy… czerwonawy jesteś… a jak twój brzuch? –ciągnęła wypytując blondyna
-a też dobrze, bardzo dobrze. Już nie swędzi –uśmiechnął się
-masz dzisiaj różowe bokserki?
-mała, proszę cię, ja zawsze mam choćby z dodatkiem różowego –zaśmiał się
-nie wierzę ci. Pokaż –zrobiła gest ręką mówiący, by podciągnął koszulkę. Ten zaczął wykonywać czyn. Gdy lekko podniósł tak, że mogła ujrzeć gumkę od bielizny podeszła, chwyciła za koszulkę i podciągnęła ją wyżej
-dobra, zacząłem odczuwać tą temperaturę. Właściwie to jest tu chyba dwa razy goręcej niż na dworze
-czy tak wygląda dla ciebie „bardzo dobrze”? Już nie swędzi? Czy brzuch, na którym jest pełno zadrapań, których nie miałeś wczoraj wygląda bardzo dobrze? –ciągnęła wciąż trzymając podciągniętą koszulkę chłopaka
-no więc widzisz, że jest dobrze. Możesz puścić tą koszulkę? Albo zdjąć ją ze mnie całkowicie? Bo naprawdę mi gorąco jak tak robisz, bo co jak co, ale jestem nastolatkiem i takie coś delikatnie mówiąc mnie lekko… rozpala… lub może powinienem powiedzieć, że podnieca
-tak, pozbawię cię koszulki –Ross od razu się szeroko uśmiechnął po czym dodała –i dostaniesz inną. Na przykład jedną z koszuli w kratkę, które tak bardzo chciałeś…
-a nie muszę zakładać nic pod koszulę? -spytał zafasynowany
-ee... Jak wolisz, ale czemu nie chcesz choćby jakiejś koszulki z krótkim rękawkiem?
-bo samej koszuli jest się łatwiej pozbyć, bez dodatkowych utrudnień, jakbyś jednak coś...
-Ross! -zdenerwowała się Olivia
-przepraszam, przepraszam -powiedział zakładając koszulę po czym sięgnął po bluzę
-bluzy na pewno nie potrzebujesz
-a co jeśli w drodze powrotnej zrobi ci się zimno, a ja nie będę miał czego ci oddać?
-jakoś przeżyję –siedemnastolatek spojrzał się proszącym wzrokiem –dobrze weź bluzę, ale cieńką
Po w sumie 20 minutach dołączyli do reszty i ruszyli w drogę. Jechali z przesiadką metrem. Ellington pchał się jako pierwszy żeby mieć miejsce. Nie było mu wygodnie o kulach z nogą w gipsie. W drugim wszyscy się rozsiedli. Wszyscy z wyjątkiem Olivii. Stanęła koło przyjaciółek trzymając się rury (nie wiem jak to inaczej nazwać). Ross początkowo rozmawiał z braćmi i kumplem nie zauważając, że stoi. Gdy raz jednak spojrzał od razu mu się zrobiło jej szkoda. Wstał z miejsca, podszedł do niej i szepnął do ucha „usiądź sobie” lekko się uśmiechając. Wskazał w stronę miejsca, na którym siedział, jednak w przeciągu kilku sekund zostało ono zajęte przez staruszkę.
-chyba jednak oboje postoimy –powiedział na co Olivia się lekko uśmiechnęła.
Dotarli na miejsce koło 15:30. Skierowali się w stronę Madison Square. Mieli wejść głównym wejściem jednak stały już przy nim krzyczące fanki.
-a właśnie… mam dla was pewną niespodziankę… chodźcie za mną –zaczęła Olivia prowadząc przyjaciół na tył hali. Doszli do jednego z bocznych wejść. Stał tam ochroniarz. Rozdała wszystkim specjalne wejściówki „VIP”, pokazali je ochroniarzowi i weszli. Stanęli w korytarzu, który prowadził do różnych szatni. Wszyscy milczeli nie wiedząc zbytnio co przyjaciółka uknuła. Z jednej z szatni wyszła piątka chłopaków. „Niall!” krzyknęła Olivia i rzuciła się na szyję blondynowi.
-fanka –zaśmiał się Ross mówiąc do rodziny
-tak dawno cię nie widziałem! –odparł Niall do dziewczyny
-albo nie fanka… -dodał zdezorientowany, a z jego twarzy momentalnie zszedł uśmiech
-cześć chłopcy, świetnie was znowu widzieć –powiedziała Liv podchodząc do każdego z członków zespołu i przytulając się. –to są moi przyjaciele, którzy załatwili bilety na koncert, a ja wszystko pozostałe. Ross, Rocky, Ellington, dla którego będzie ta mała impreza, ogólnie mówimy na niego Ratliff i na końcu Riker. I na pewno pamiętacie Millie
-no oczywiście! Jak byśmy mogli zapomnieć o którejś z was –powiedział Harry, po czym razem z przyjaciółmi podszedł najpierw do Millie, potem do nowo poznanych i przywitał się z nimi jak pozostali. Na boku jedynie stał Niall rozmawiający z Olivią. Ross nie zwlekając podszedł do nich, położył rękę na ramieniu dziewczyny w pewnym sensie ją obejmując i zwrócił się do Niall’a podając mu drugą rękę
-cześć, jestem Ross. Bardzo lubię waszą muzykę. Można powiedzieć, że jestem fanem. Mnie pewnie nie znasz, jak mojego rodzeństwa, ale też mamy zespół. R5. Polecamy się na przyszłość, może nas kiedyś posłuchasz… a! powinieneś wiedzieć, że jestem bliskim przyjacielem Olivii
-miło cię poznać Ross. Nie słyszałem was, ale jak znajdę wolną chwilę to posłucham albo Liv mi was zaprezentuje… spoko, też jestem jej bliskim przyjacielem
-naprawdę?! A jak to się stało, że się w ogóle znacie? –spytał od niechcenia. Niezbyt ucieszyła do wieść na temat ich przyjaźni
-Ross, krótko mówiąc znamy się od dziecka. Co dwa tygodnie przyjeżdżałam do babci do Mullingar. Mieszka w Irlandii, kiedyś na tej samej ulicy co Niall. Teraz on podróżuje z zespołem i rzadko tam bywa… ja z resztą też odkąd jestem w tej szkole. W każdym razie nasze mamy zawsze chodziły razem na spacery… potem moja babcia z jego mamą… no i tak do czasu aż Niall miał 16 lat, a ja 13, bo wtedy poszedł na casting i dostał się do programu. Potem widywaliśmy się rzadziej, ale i tak utrzymywaliśmy kontakty. Dowiedziałam się o koncercie i postanowiłam się z nim skontaktować i dodatkowo po koncercie idziemy na kolację z okazji urodzin Ratliff’a, bo wiem, że u nas nie było możliwości by coś urządzić… w każdym razie Ross, mam nadzieję, że będziesz zachowywał się przyzwoicie i nie będziesz miał jakiś swoich zachowań z powodu zazdrości i takich tam… -wzięła chłopaka na chwilę na bok –ja i Niall to tylko przyjaciele i nic więcej. Jak z resztą ty i ja więc nie wiem czemu miałbyś być zazdrosny
-nie będę, możesz na mnie polegać -uśmiechnął się po czym przytulił dziewczynę
-szkoda, że się spóźniliście trochę, bo mamy mniej czasu dla was, bo zaraz zaczynami Meet&Greet, ale spoko, po koncercie jesteśmy cali dla was –zaśmiał się Louis. Po chwili Ross, Liv i Niall dołączyli do pozostałych. Chwilę porozmawiali po czym chłopcy udali się na M&G.
Młodzież zanim udała się na salę koncertową postanowiła zadzwonić do Ryland'a który ma dzisiaj urodziny. Niestety jednak nie może być z rodzeństwem. Obiecali mu, że gdy tylko się zobaczą wynagrodzą mu to.
Później udali się zająć miejsca tuż przy scenie. Ratliff jedynie kręcił się za kulisami i pytał techników, czy może dostać krzesło. Żaden się nie orientował. W końcu jeden postanowi odpowiedzieć.
-młodzieńcze, chcesz przesiedzieć koncert na krześle?
-no chyba nie myśli pan, że będę przez 2 godziny stał z tym gipsem. Może najlepiej by było jakbym zaczął jeszcze podskakiwać... -odparł Ratliff
-dobrze, weź krzesło stamtąd -odpowiedział mężczyzna wskazując na rząd, w którym ustawione są krzesła. Z trudem zaciągnął je pod scenę i z trudem się tam w ogóle dostał, bo miejsca zaczęły zajmować piszczące nastolatki. Kilka dziewczyn przed koncertem zrobiło sobie nawet zdjęcia z R5 i poprosiło o autografy.
Wreszcie wybiła 18 i One Direction wyszło na scenę. Zaczęli od piosenki "C'mon C'mon". Jak na każdym koncercie mieli małe przerwy na przebranie się, na czytanie tweedów od fanów…  w jednej z przerw chłopcy przemówili
-dziś, w dniu naszego koncertu ma urodziny brat przyjaciół naszych znajomych. Dwa dni temu miał ich przyjaciel, który jest dziś z nami i ma złamaną nogę –zaczął Zayn
-w związku tym chcielibyśmy zaśpiewać im Happy Birthday –dodał Liam
-ale żeby być sprawiedliwym –kontynuował Louis
-zaśpiewamy to –powiedział Harry
-dla każdego kto ma urodziny dziś, wczoraj, jutro… dla wszystkich, którzy obchodzą coś w tym tygodniu, zaczynamy –zakończył Niall i zaśpiewali.
Lynch’owie w tym czasie nagrywali to, by móc wysłać to bratu. Innego prezentu nie mogli mu sprawić w tym czasie. One Direction nie jest jego ulubionym zespołem, ale i tak mu się zrobiło miło. W końcu koncert się skończył i młodzież udała się za kulisy. Poczekali aż zespół się przebrał, po czym zostali zabrani do „Olive Garden” na „kolację”. Oczywiście nie była ona jakoś specjalnie wykwintna, bo to jeszcze nastolatkowie, a przynajmniej większość z nich. Kolacja do właściwie nie była. Był tort dla Ratliff’a, a potem ogólnie zabrali się za jedzenie deserów.
-to może opowiecie coś z waszego dzieciństwa? –zwróciła się Rydel do Niall’a i Liv
-umm… no pewnie… ale co? –spytała Olivia
-jak spędzaliście razem czas to byliście sami? –spytał podejrzliwie Ross
-razem z moimi braćmi jeśli o to ci chodzi… ale rodziców z nami nie było
-to coście tam robili?
-umm… chodziliśmy nad jezioro i wskakiwaliśmy do niego na takiej świetnej linie… albo uu! Pamiętam jak raz mnie zabrałeś na ognisko razem z zespołem, było świetnie. Śpiewaliście te piosenki i w ogóle… albo goniliśmy się po lasach między drzewami
-po lasach? Przecież po lasach mogą grasować pedofile… a wy, takie małe dzieci, biegaliście sami po lesie? –spytał Ross, który miał powoli dosyć wysłuchiwania opowieści z dzieciństwa
-ale to było jak już miałam 13 lat…
-no to tym bardziej! Przecież w tym wieku dziewczyny są najczęściej porywane przez pedofili! Co by było jakby jakiś cię porwał?
-ale żaden tego nie zrobił… poza tym w tamtych okolicach nie ma pedofili, bo dobrze je znamy
-pedofile są wszędzie
-skończ już Ross –wtrąciła Rydel uspokajając brata –kontynuujcie, ja chętnie posłucham –dodała. Właściwie to ona i Ross byli jedynymi osobami, które słuchały. Riker, Rocky, Ratliff i Millie rozmawiali z Louis’em, Liam’em, Zayn’em i Harry’m.
-dobra… a pamiętasz jak wtedy raz byliśmy sami nad jeziorem i zaczęło padać? Jakoś chyba dzień przed moim wyjazdem –zaczął Nialler
-a gdzie byli twoi bracia? –wtrącił znowu Ross pytając Olivii
-nie przyjechali wtedy do Irlandii –odpowiedziała sucho
-usiedliśmy pod drzewem i prawie tam zasnęłaś… ja za to zacząłem podśpiewywać piosenki Justin’a Biebera –zaśmiał się Niall
-haha pamiętam to… śpiewałeś chyba „Love Me”. Spojrzałam się tak jakoś na ciebie i tak jakoś… -dziewczyna nie dokończyła, ponieważ spojrzała się na Ross’a, który siedział z całą czerwoną twarzą i na siłę drapał swoje ręce
-i co? Co się wydarzyło? No dalej! Nie mogę się doczekać zakończenia! Całowaliście się. Tylko przyjaciele się nie całują –wkurzył się siedemnastolatek, wstał z miejsca i wyszedł z restauracji. Olivia bez wahania ruszyła za nim –po co przyszłaś? Nie musisz mnie pocieszać albo się nade mną litować. Oszczędź mi swoich opini i lepiej skłam
-Ross, ja się nad tobą nie lituję. Nie wiem o co się tak złościsz. Po pierwsze ja i ty się przyjaźnimy więc nie masz się o co gotować, po drugie może i się z nim całowałam… ale to był jeden jedyny raz. Nic poza przyjaźnią nas nie łączy! Ja sama nie chciałam z nim chodzić, bo nie chciałam stracić tej przyjaźni. Poza tym następnego dnia wyjechał i nie widziałam się z nim przez prawie pół roku! Więc przestań się tak złościć, bo po między mną a Niall’em nie jest tak, jak między mną a tobą… i przestań drapać ręce, bo ci krwawią… -wyrzuciła z siebie Olivia
-dobra… przestanę… -powiedział kierując się w stronę wejścia do restauracji. Przystanął jednak i zapytał z uśmieszkiem –a jak jest między mną a tobą?
-między mną a tobą? Nijak… przyjaźnimy się –uśmiechnęła się zakłopotana
-mi się jednak wydaje, że coś innego miałaś na myśli
-nieee… dlaczego niby bym miała mieć co innego?
-bo wydajesz się taka… nie wiedząca co odpowiedzieć –zaśmiał się chłopak
-ja po prostu… zimno na tym dworze… chodźmy już –i chcąc uniknąć kolejnych pytań przyjaciela szybko weszła do środka. Nie chcąc znów wywoływać zdenerwowania w Ross’ie zmienili temat. Chłopcy z One Direction zaczęli opowiadać o swoich przygodach podczas tras i ogólnie. Po godzinie 23. Olivia poszła się jeszcze osobno pożegnać z chłopcami i podziękować im za wszystko. Każdego z nich po kolei przytuliła. Nie spodziewała się, że przed restauracją  mogą się zaczaić paparazzi i zrobić jej kilka ładnych zdjęć.
Gdy przesiadali się do drugiego metra, którym mieli jechać dłużej byli jedynymi osobami na peronie… jak się okazało pociąg również przyjechał całkowicie pusty. Tak po prostu postanowili, że każdy wsiądzie do osobnego. Długo tak jednak nie było ponieważ każdy się do kogoś dosiadł. Sami siedzieli przez chyba dwa przystanki… prócz Olivii, do której Ross dosiadł się na początku trasy, gdy wsiadali. Poza tym Rocky był z Ratliff’em, Rydel z Riker’em i Millie.
Blondyn wszedł, zdjął z siebie bluzę, podał Olivii widząc, że jest jej zimno i usiadł pierw naprzeciw niej. Początkowo co jakiś czas się na siebie spoglądali. W końcu chłopak zagadał.
-widzisz? mówiłem, że bluza się przyda. Teraz jesteśmy sami… jak jest między nami? – spytał dwukrotnie unosząc brwi
-tak, bluza się przydała, dziękuję... a między nami mówię ci, że nijak
-no coś miałaś na myśli mówiąc to –powiedział, po czym przysiadł się obok niej
-naprawdę nic –odparła przesuwając się o miejsce dalej
-chodzi ci o to, że coś jest pomiędzy nami, czego nie ma między tobą a nim –powiedział z uśmieszkiem, po czym znów się do niej przysunął
-chodziło mi o to, że ja z nim nie chodziłam, w porównaniu do ciebie –znów zmieniła miejsce, tym razem siadła po drugiej stronie
-pewnie, że tak –ciągnął pewny siebie chłopak znów siadając przy niej
-no ja nie kłamię –powiedziała po czym wstała i złapała się rury przy drzwiach na końcu ich wagonu. Gdy zobaczyła, że chłopak znów idzie w jej stronę zaczęła się cofać. Skończyła na drzwiach na samym końcu wagonu, które pozwalają na przejście do drugiego. Chłopak początkowo tylko stanął naprzeciw jej, jednak gdy pociąg zahamował wpadł na dziewczynę.
-teraz mi nie uciekniesz i będziesz wiedziała o co ci chodziło –uśmiechnął się zwycięsko i zaczął zbliżać usta do ust dziewczyny
-co tam ludziska? –spytał Rocky, który razem z Ratliff’em wsiedli do ich wagonu. Ross się wkurzył i zaczął gonić brata. Ten chwilę pouciekał jednak w końcu po prostu usiadł na jednym z miejsc –nie gotuj się tak. Jeszcze będziesz miał okazję i to na coś bardziej romantycznego niż drzwi pociągu –zaśmiał się
-dziękuję, że przyszliście –powiedziała Olivia po cichu do Ell’a, wybrnęłam z głupiej sytuacji
-hah nie ma sprawy. Poza tym to ja dziękuję, że zorganizowałaś tą jakby imprezę, było super
-nie ma za co –odparła po czym przytuliła przyjaciela
_________________________________________
U Rydel, Millie i Riker’a nie działo się nic szczególnego. Blondyn flirtował z Millie, a Ryd siedziała znudzona.
-wiecie co? Ja może pójdę do reszty –powiedziała. Ci i tak nie zwrócili na nią uwagi. Tak też uczyniła. Udała się do pozostałych. Oczywiście Rocky i Ratliff od razu jej opowiedzieli, że są bohaterami i uratowali Olivię przed Ross’em. Najmłodszy się oczywiście zdenerwował, wyraził swoją opinię i tak minęła podróż i cały dzień.


Hej! Wzięłam się i napisałam ten rozdział! teraz z czystym sumieniem mogę wrócić do nauki :) co do rozdziału jest dłuższy niż zwykle o około 1000 słów. Taki jakby specjalny. Wracając do snu to Olivia oczywiście wybrała w nim Ross'a, a nie Niall'a ,który był drugim z chłopców. Co nie znaczy, że będzie Rolivia 3:) Mam wiele planów, które mam nadzieję się Wam spodobają. W tym rozdziale nie wydarzyło się nic jakoś specjalnie śmiesznego, ale nie mogę wymyślać śmiesznych rzeczy na siłę, bo wyjdzie niefajnie ;p i Olivia i Niall to tylko przyjaciele i zapewniam Was, że on do rozsterek miłosnych w opowiadaniu w przyszłości nic nie będzie miał, bo to w końcu opowiadanie o R5, a nie, że za chwilę wprowadzę One Direction :)Piszcie co sądzicie, mam nadzieję, że się Wam rozdział choć trochę podoba :) na koniec jeszcze ubrania dziewczyn na koncert
sukienka Millie
 bluzka i spódniczka Olivii wybrana przez Ross'a xD

 no i Rydel
na koniec jeszcze zdjęcie z wagonu metra, żebyście mniej więcej wiedziały o co mi chodziło i o te drzwiczki na samym końcu :)

piosenka z tytułu One Direction - Tell Me A Lie <3
~Gosia

10 komentarzy:

  1. Hahaha :D Ross jak zwykle zazdrosny ;3
    Nie spodziewałam się tego, że Olivia i Niall się znają O__o
    Świetnie opisałaś to wszystko.
    Rozdział wyszedł booskooo, Ross mnie rozwala. Co on tak z tym swędzeniem? xD I do tego jego zazdrość.. maatkoo.. Ross bez zazdrości to nie Ross
    haha, nie mogę się doczekać kolejnego :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział.Proszę zrób "Rolivię"! xd
    Zapraszam do mnie:
    austin-forever-ally.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdzia :D fajnie ,że wprowadziłaś One Direction na chwilę :) nie spodziewałam się ,ze Olivia ich zna :D fajne zaskoczenie .. i ty weź żeby Ross się nie wykrwawił na śmierć :D i znowu im przerwano .. hahaha ale ten Ross nachalny XD czekam na kolejny rozdział :D i zaskakuj bo to fajnie aż tak czytać :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski! Czekam na następny *____*

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział :D
    Ross jak zwykle zazdrosny ;)
    szkoda że się nie pocałowali. Znowu
    Looooool

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak Ross i Liv znowu się nie pocałują, to ja cię chyba zabiję dziewczyno! -_-
    Ehhh... A Nial jest taki słodki!
    Wiem, że go szczególnie nie opisałaś, ale on zawsze jest słodki xD ;D.
    Fajny rozdział :P.
    Szczerze? Na dzień dzisiejszy interesuje mnie Riker i Mille... Co z nimi? <3
    ~ Natalia <3

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział! ;D
    fajnie, że wprowadziłaś wątek 1D :). mam wrażenie, że coś będzie z Niall'em i Liv.. ;p
    Riker i Millie.. potrzebuję ich więcej w tym opowiadaniu ;3
    czekam na nowy rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział.Czekam na next i zapraszm na mojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  9. Boskii rozdział ♥
    Świetnie Ci wyszło to z 1D ;p
    Ehh.. A tak liczyłam na ten pocałunek Ross'a i Liv, ale nie.. Bo jak zwykle musiał im ktoś przeszkodzić -_-
    Czekam na kolejny ;3 ;**

    OdpowiedzUsuń