czwartek, 11 kwietnia 2013

39."You and I, both know it can't work; It's all fun and games 'til someone gets hurt; And I don't, I won't let that be you"


Ross przez większość nocy nie mógł spać. Właściwie to nie wiadomo czemu. Wiercił się z boku na bok, nie mógł się ułożyć, co chwilę coś go swędziało. W pewnym momencie po prostu wstał z łóżka i zaczął biegać wokół kanapy. Przy okazji uderzył się nogą w stolik. Na cały pokój krzyknął „kur**!”, złapał się za nogę i po chwili znów biegał. Zbudził tym oczywiście współlokatorów.
-młody, co ty odwalasz o –spytał Rocky spoglądając na zegarek w telefonie –trzeciej w nocy?
-ścigam się z przeznaczeniem!
-spokooo… idź weź spać
-chwila, daj muskończyć. Chcę wiedzieć kto wygrał -wtrącił Ratliff
-poznacie wynik rano, a teraz dobranoc –odparł Riker
Ross biegał tak jeszcze przez dobre 10 minut po czym zaczął krzyczeć sam do siebie. „co to ma być! Jak przeznaczenie mogło wygrać! Oszukiwało! Przez nie się potknąłem, bo mnie popchnęło! A z resztą ty i tak nie dałeś z siebie wszystkiego. Żądam rewanżu!”
-jasne Ross, rewanż odbędzie się kiedy indziej, teraz idź spać. A! i jutro zamiast do zwykłego szpitala pójdziesz do psychiatryka –powiedział zaspany Rocky
-nie wtrącaj się w moją ważną rozmowę! –odparł blondyn. Rocky się wkurzył, poszedł obudzić Riker’a i razem zanieśli Ross’a do łóżka. Żeby nie uciekł brunet na nim usiadł.
-mógłbyś mi nie siedzieć na brzuchu? Nie mogę oddychać –wydusił z siebie siedemnastolatek
-a gdzie mam usiąść?
-niżej
-ee… jak ci usiądę na nogach to uciekniesz, a nie zamierzam ci siadać… wiesz gdzie, bo jeszcze ci... -Ross mu w tym momencie przerwał
-po prostu zejdź ze mnie! Pójdę spać! I raczej mój brat mnie nie podnieca do stopnia by mógł mi no... Sam wiesz... Właściwie to mój brat wcale mnie nie podnieca
-dobrze, dobrze. Dobranoc –powiedział Rocky po czym sam się położył
Ross obudził się jakoś po 8. Co prawda była niedziela, ale w centrum się tego specjalnie nie odczuwa. Ubrał się po czym opuścił akademik. Nie miał co robić więc pomyślał, że teraz uda się już do szpitala. Miał skierowanie od szkolnej pielęgniarki, która jest pediatrą i ma takie możliwości. Po drodze wstąpił do jednego ze sklepów, który przed chwilą został otwarty. Sięgnął po puszkę Pepsi i rozejrzał się co jeszcze mógłby wziąć. Wzrok zawiesił na półce z gazetami. „co?” powiedział sam do siebie i podszedł do regału. Wziął jedną z gazet i zaczął ją przeglądać. Podszedł do kasy, kupił gazetę razem z pepsi i udał się z powrotem do akademika. Bez zastanowienia zdenerwowany wparował do pokoju dziewczyn i staną przy łóżku Olivii. Ta zaczęła się kręcić i powoli otworzyła oczy.
-co to jest? –spytał wkurzony pokazując jej okładkę gazety.
-emm… gazeta? –odparła zdezorientowana
-ja mam na myśli to co w niej jest, na okładce? Nowa para? Dzięki wiesz?
-o co ci chodzi? –blondyn wręczył jej do rąk gazetę. Zaczęła ją przeglądać. Na okładce znajdowało się zdjęcie, na którym przytula Niall’a i widniał nad nim wielki nagłówek „nowa para”. Olivia spojrzała się na Ross’a.
-powiesz mi co to ma być? Jakie są twoje wytłumaczenia? Jesteś okropną oszukiwistką. I my się przyjaźnimy… mogłaś mi powiedzieć. Nie zjadłbym cię za to. Wolałbym się dowiedzieć od ciebie niż z jakiejś gazety.
-od kiedy wierzysz takim gazetą?
-a co, mam nie wierzyć?
-wiesz, gdybyśmy się całowali czy coś to może miałbyś się o co denerwować, ale jeżeli dla jakichś ciemnych reporterów uścisk to oznaka chodzenia… więc przestań mnie bezpodstawnie oskarżać! Mam tego dość! Ciągle ci coś nie pasuje! Denerwujesz mnie ostatnio. O wszystko się mnie czepiasz, a sam nie jesteś lepszy!
-dajesz mi powody do czepiania się
-jakie? Bo w gazecie pisze, że mam chłopaka? Proszę cię bardzo. Możemy iść na miasto, przytulić się do siebie albo najlepiej ci jeszcze dam całusa w polik, przecież to oznaki prawdziwej miłości! Proszę cię bardzo! Mogę iść udawać twoją dziewczynę przed światem jeśli cię to ucieszy. Poczekaj, tylko się pójdę ubrać w coś modnego i seksownego i możemy iść! –wybuchła Olivia
-tylko czy ty nie rozumiesz, że nie chcę żebyś udawała moją dziewczynę! Chcę żebyś nią była naprawdę, bo czuję do ciebie więcej niż do przyjaciółki! I nie musisz się ubierać w nie wiadomo co! Lubię cię taką jaka jesteś -odparł zdenerwowany
-ciekawie to okazujesz. Naskakując na mnie! Jak tak to ja dziękuję. Jeśli wierzysz każdej gazecie i dłuższa znajomość z chłopakiem innym niż ty to dla ciebie ewidentne oznaki chodzenia… chcesz mi coś jeszcze powiedzieć? Bo ja ci tylko, że jesteś cały czerwony na twarzy… lepiej będzie jak już pójdziesz do tego szpitala
-byłem w drodze jak to zobaczyłem, a teraz już na pewno mogę iść skoro tak ci na tym zależy. Cześć –zakończył blondyn i wyszedł. Dziewczynie napłynęły łzy do oczu. Nie wiedząc co robić po prostu wtuliła się w poduszkę. Ross uświadomił sobie, że sam w szpitalu nic nie zdziała, bo jest niepełnoletni więc wstąpił po drodze po Rocky'ego. Po drodze nie zwracał uwagi na nic. Nawet na brata. Po prostu szli w milczeniu. Wsiedli do metra... Jechali prawie sam. Większość o tej porze śpi lub robi inne, bardziej istotne rzeczy niż włóczenie się po mieście. Ross miał iść do tego samego szpitala co Ratliff. W końcu dotarli. Poszli się zarejestrować. Blondyn pokazał skierowanie i usiedli w poczekalni. Ross długo nie musiał czekać na wizytę. Pierw trafił do pediatry, później został odesłany na piąte piętro, na którym był dermatolog. Został dokładnie obejrzany.
-nie wygląda to dobrze... Czyli zaczęło się jak zacząłeś brać jakieś leki... Jakie to były? -spytał lekarz
-no ja nie pamiętam nazwy... Jakieś witaminy, lek na odporność czy coś..-i wtedy się zaczęło? -blondyn przytaknął
-dokładnie następnego dnia
-dobrze, że zostałeś do nas skierowany. Poddamy cię badaniom i dowiemy się co cię uczuliło. Zaraz pójdę znaleźć dla ciebie pokój
-chwila, to ja tu zostaję? -spytał zdziwiony
-tak, nie możesz wrócić w takim stanie, musimy ci zrobić badania -odparł lekarz po czym zostawił chłopaka samego w gabinecie. Zawitał do niego Rocky. Był niewyspany z powodu nocnego biegu Ross'a, który był prawdę mówiąc dziwny...
-no młody. Ja cię zostawię, jakoś po południu pewnie wpadniemy -powiedział, po czym opuścił brata. Ten znudzony zaczął przeglądać telefon. Wiadomości, zdjęcia... Połowa tego co tam się znajdowało była związana z Olivią. Humor mu się jeszcze bardziej pogorszył. W końcu nie wytrzymał i włożył telefon do kieszeni.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Olivia już nie zasnęła. Właściwie nie miała po co. Jak Ross ją obudził było chwilę po 9. Leżała, rozmyślała... W końcu poszła się ubrać i wzięła się do nauki. Dziewczyny zdziwiły się, że już nie śpi, bo czasami nawet budziła się ostatnia.
Gdy Millie poszła do łazienki Rydel, która słyszała całą kłótnię Ross'a i Liv zaczęła się wypytywać. Nie dowiedziała się niczego specjalnego. Livvy sama dużo z tego wszystkiego nie zrozumiała. To działo się tak szybko, a słowa płynęły same.
______________________________
Ross rozgaszczał się w swoim nowym pokoju.
-dobrze chłopcze, teraz, gdy wiesz gdzie będziesz mieszkał możemy ciebie wziąć na pobranie krwi... Dostaniesz też zastrzyk wyciszający, który uspokoi swędzenie na jakiś czas. Możesz się po nim poczuć lekko odurzony. -powiedział lekarz, który zawitał w pokoju chłopaka -jutro zostanie ci również przydzielona pielęgniarka, która będzie z tobą chodzić na wszystkie badania
-proszę, żeby to nie była jakaś spruchniała deska tylko seksowna, młoda kobieta -powiedział blondyn do siebie
-mówiłeś coś młodzieńcze? -spytał doktor
-tak, że już nie mogę się doczekać tych badań -odparł sarkastycznie
-w takim razie chodźmy -lekarz zaprowadził Ross'a do specjalnego pomieszczenia. -dobrze, zaraz pielęgniarka założy ci węflon, potem pobierze krew z niego, a na końcu dostaniesz zastrzyk... Myślę, że w drugą rękę żeby prawej już tak nie męczyć
-chwila... To ile razy ja będę kłuty?
-no najpierw założymy węflon, a potem zastrzyk i wieczorem dostaniesz drugi
-to co wy mnie tak będziecie dźgać? -zaczynał lekko niepokoić się siedemnastolatek -a nie możecie mi dać tego płynu z zastrzyku przez ten włefelon?
-węflon. Nie. Lek nie może się mieszać z krwią do pobrania ponieważ może namieszać w wynikach
-to nie możecie mi założyć dwóch? Jeden do pobierania, a drugi do leków?
-nie, jest to niemożliwe.
-ale ja nie lubię być dźgany -posmutniał zakłopotany. Po chwili przyszła starsza pielęgniarka. Ross spanikował i chciał uciec, ale nie miał gdzie. Kobieta węflon założyła mu nim się obejrzał. Pobieranie krwi też okej, bo w końcu nikt go znów nie nakłuwał. Gorzej było z zastrzykiem. Gdy igła weszła mu pod skórę lewej ręki poczuł się jak sparaliżowany. Nienawidził tego uczucia. Nienawidził chodzić na szczepienia, pobieranie krwi itp. Nienawidził być nakłuwany. Czuł się nieswojo gdy jakieś obce ciało znajdowało się pod jego skórą. Zacisnął zęby i zaraz po zastrzyku, cały trzęsący się udał się do pokoju, położył w łóżku i zamknął oczy chcąc dojść do siebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
-dobra. Co będziemy dzisiaj robić. Propozycje? -spytał z entuzjazmem Riker do przyjaciół którzy zebrali się w jego pokoju
-no ja się będę uczyć... Też możecie -powiedziała Olivia
-co?! Ja nie zamierzam uczyć się w niedzielę... -oburzył się Rocky -Właściwie to róbcie coś sobie gdzieś daleko stąd, bo ja zamierzam spać, przez Ross'a nie mogłem
-luna park? -rzuciła Millie
-em... No w sumie czemu nie... Ale co Ratliff będzie tam robił? -odparł Riker
-poradzę sobie... Tylko nie idźmy znowu do kina... Nie jesteśmy tam mile widziani
-w takim razie ja też jestem za -wtrąciła Rydel
-okej... Rocky idzie spać, Olivia uczyć się, my do luna parku... Kto odwiedzi Ross'a? -zaczął Riker
-no nikt! -powiedział z entuzjazmem Rocky
-ale z ciebie miły brat. Pójdziemy po południu... A to idziemy teraz?
-w sumie to możemy... Jest 11... Myślę, że już otworzyli
-dobra, nie obchodzi mnie co zrobicie, ale proszę was, idźcie już, chcę spać -zgodnie z próbą Rocky'ego Olivia poszła do siebie, a pozostali udali się do luna parku.

Hej! Mamy kolejny rozdział :) udało mi się go napisać... w przerwach między nauką >__< jeszcze dziś mnie czeka trochę nauki i od jutra będzie luźniej :) kolejny rozdział pewnie jakoś w przyszłym tygodniu... hmm... co tu jeszcze... jak zwykle piszcie co sądzicie i proszę Was o komentarze :) Rozdział jest... dziwny xD a Ross w nocy wyszedł na osobę z problemami psychicznymi >_< no, nie będę się rozpisywać, bo sama nie wiem co tu jeszcze napisać ;) piosenka z tytułu Justin Bieber - Stuck In The Moment ;3
~Gosia

16 komentarzy:

  1. Jak zawsze super *-* czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział.Jeny,czy ty musisz tak męczyć Rossa? :D Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział.Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ross mnie rozwalił *_____* Rozdział super ;) czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bossssssssski! kocham <3333333 i biedny ross,kiedy ich pogodzisz? czy to będzie ta sama pielęgniarka?

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział jak zawsze:)

    zapraszam na mojego bloga http://moja-historia-o-r5.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  7. super rozdział jak zawsze :)
    zapraszam na mojego bloga

    http://moja-historia-o-r5.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana Gosiuuuuuu... A od kiedy to nasz kochany Rossy przeklina, coooo? xD
    Fajny rozdział :P. Jestem ciekawa, co o tej gazecie pomyśli Niall... PISZ SZYBCIUTKO!!! <3
    ~ Natalia

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział !
    Uu.. kłótnia Liv i Ross'a.. ciekaweee
    Pisz szybko kolejny ;33

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział ♥♥♥
    Hahah, nie ma to jak ścigać się z przeznaczeniem O__o xDD Ołł.. Olivia i Ross się pokłócili.. ;(.. Ale mam nadzieje, że długo nie będą skłóceni? ;p
    Czekam na kolejny, więc pisz szybkoo ! ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. Hehe, zawsze wyobrażam sobie Ross'a jako takiego dziwaka, Rikera jako takiego no... Rikera, a Rydel najpoważniejsza z całej 6 [Jeszcze Ryland]. Ale rozdział jest super... weź nie wysyłaj go do psychiatryka :D i też nie lubię igieł... ergh... Ross jak każdy nastolatek wymskło mu się :D

    OdpowiedzUsuń
  12. hahaha! świetny rozdział! Ross i ten jego "wyścig" mnie rozwalił xD. nasz kochany świrus ;3. mam nadzieję, że między Liv a Ross'em wszystko będzie dobrze ;). czekam na nowy rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. świetny rozdział :D
    nie ma to jak wyścig z przeznaczeniem
    hahahahahaha
    zapraszam do mnie http://here-comes-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział, tak jak cała reszta!
    Także uwielbiam R5, a zwłaszcza Rossa ;33
    Chciałabym Cię serdecznie zaprosić na mojego bloga, również Fan Fiction o R5, ale ja dopiero zaczynam :)

    Pozdrawiam i mam nadzieję, że wpadniesz! :))
    Oto link: http://here-comes-our-forever.blogspot.com/

    ~Eveline. ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. OMG. Napisałam komentarz z konta mojej koleżanki. >.<
    Sorki! Jakbyś mogła to go nie publikuj xD Ale mam nadzieję, że mnie odwiedzisz! Proszę! :D

    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  16. OMG, żeby tylko Ross z Olivią się pogodzili.Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń