poniedziałek, 22 kwietnia 2013

41."You told me, "Yes" You held me high; And I believed when you told that lie; I played soldier, you played king; And struck me down, when I kissed that ring; You lost that right, to hold that crown; I built you up, but you let me down; So when you fall, I'll take my turn; And fan the flames; As your blazes burn"



-Ross! Co ty robisz na dworze?! -krzyknął Riker
-chodźcie tu! -odparł
Chłopcy podeszli. Widok telefonu na drzewie zdziwił ich bardziej niż brata na dworze. Najmłodszy zaczął im wszystko objaśniać.
-ty pacanie. Trzeba mieć cela, żeby wyrzucić telefon przez okno -krzyknął Riker
-nie patrzyłem gdzie rzucam... I nie wiedziałem, że okno jest otwarte na oścież… dobrze, że nie spadł na ziemię, bo by się roztrzaskał
-skąd pewność, że nie jest roztrzaskany? Nie widziałeś go z bliska
-ale… no fakt –westchnął młodszy blondyn –to co robimy?
-nie wiem… nawet nie zrobimy piramidki, czy czegoś, ani cię nie podniosę, bo Ell ma gips, a ty idioto kroplówkę… w ogóle jak można się wymknąć ze szpitala… pójdę poszukać drabiny –powiedział Riker
-chwila… ale jak mnie tu ktoś ze szpitala zobaczy to mnie chyba zakneblują w pokoju i jeszcze przypną do łóżka… i dadzą jakieś zastrzyki paraliżujące… nieee!!! Ja nie chcę! Przyjdźcie do mnie jak zdejmiecie –powiedział Ross po czym udał się do drzwi, którymi opuścił budynek. Bez problemów udało mu się dotrzeć do pokoju... W którym zastał pielęgniarkę.
-gdzieś ty się chłopcze podziewałeś? Zastrzyk -powiedziała zdenerwowana kobieta
-ja tylko... Umm... Zwiedzałem szpital -odparł zakłopotany
-mogłeś chociaż powiedzieć, że chcesz się przejść, odłączyłabym ci kroplówkę
-oj dobrze już tam, niech pani da ten zastrzyk... Zaraz do mnie ma przyjść brat z kumplem -powiedział podciągając lewy rękaw i siadając na łóżku
Kobieta wbiła mu igłę pod skórę. Chłopak syknął z bólu. To było dopiero drugie ukłucie tego dnia, jednakże on już i tak miał dość. Gdy pielęgniarka odeszła zaczął ściągać bluzę. Podczas zdejmowania lewego rękawa przez przypadek pociągnął rurkę od kroplówki i naderwał sobie tym sposobem wenflon. „o nieee” powiedział do siebie. Nie wiedział co ma zrobić. Zdjął bluzę do końca. Plaster, którym wenflon był przyklejony się naderwał, a rurka znajdująca się w żyle lekko wysunęła. Nie miał ochoty mieć teraz zakładanego nowego więc postanowił to zignorować. Położył się i zaczął rozglądać po pokoju.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W tym samym czasie przyszedł Riker z drabiną.
-o, jesteś. Kombinuj, a ja idę do Ross’a –powiedział Ratliff
-zostawisz mnie tu samego? Nie, nigdzie się nie wybierasz. Będziesz stał na czatach. Ellington niechętnie posłuchał przyjaciela. Nie chciało mu się już stać.
Blondyn oparł drabinę o drzewo i zaczął się wspinać. Bez problemu dotarł do gałęzi. Sięgnął po telefon jednak coś go ugryzło w rękę.
-ała! –krzyknął. Była to wiewiórka. Sięgną ponownie, ponownie go też ugryzła. Próbował kilkakrotnie. –Ell, masz może orzecha?
-niby skąd miałbym wziąć orzecha? I po co ci orzech?
-wiewiórka nie chce mi oddać telefonu Ross’a –powiedział blondyn
-to zabierz tak wiesz, szybko –Riker posłuchał kolegi. Szybko sięgnął po telefon. Udało mu się go złapać. Odciągnął rękę, żeby zwierze go nie ugryzło ponownie. Tym samym sposobem drabina się odchyliła od drzewa i obaliła się na ziemię razem z chłopakiem.
-mój tyłek –westchnął chłopak i zaczął się podnosić z ziemi –odwdzięczy mi się za to… jeszcze mi się za to odwdzięczy. Przez ten jego głupi telefon, który nie wiem jakim cudem się nie zepsuł jestem poobijany. Mam brata idiotę –zaczął mówić pod nosem i ruszył w kierunku głównego wejścia do szpitala. Ellington zrobił to samo.
_____________________________________
Ross nie zwrócił uwagi na to, że z dziury w żyle, która nie była dobrze zabezpieczona z powodu naderwanego plastra wydobywa się krew. Leżał bezczynnie wgapiony w sufit. Do pokoju wparowali chłopcy.
-pjona młody, ja bym nie wyrzucił telefonu nie psując go –powiedział Ratliff podchodząc do Ross’a i wyciągając rękę. Blondyn wziął lekki zamach lewą ręką i przybił przyjacielowi pjonę. W tym też momencie opatrunek nie wytrzymał. Rurka całkowicie wysunęła się z żyły. Czerwona ciecz od razu zaczęła niepohamowanie lecieć.
-ja nie chcę być znowu kłuty –westchnął Ross spoglądając jak krew kapie na podłogę. Zauważył również plamę na kołdrze. Zaczął wygrzebywać się z łóżka.
-po prostu szkoda gadać. Leż Ross, pójdę po kogoś –powiedział Riker i wyszedł z pokoju.
-ha ha, leci –zaśmiał się Ratliff jak głupi widząc jak krew kapie na podłogę
-nic. Nie mów. –powiedział Ross po czym wybuchnął –czy ty rozumiesz, że oni znowu mnie będą nakłuwali?! Ja nie chcę być nakłuwany! Zabierzcie mnie z tego wariatkowa gdzie znęcają się nade mną
W tym momencie przyszła pielęgniarka z Riker’em. Poprosiła najmłodszego by poszedł z nią. Ten wygrzebał się z łóżka, wstał i niemalże się przewrócił. Zakręciło mu się w głowie i zaczął się trząść.
-dojdziesz sam? –spytała kobieta, na co Ross kiwnął głową i ruszył, ale po chwili się zatrzymał –nie dojdziesz sam… -zaprzeczył –chłopcze, przytrzymaj brata i przyciśnij mu tym miejsce, z którego cieknie krew –zwróciła się kobieta do Riker’a –ja pójdę po wózek inwalidzki
-czuję się świetnie –ożył nagle Ross –poza tym brat mi pomoże dojść –wymusił z siebie uśmiech
-no dobrze… skoro tak uważasz… chodźcie –powiedziała pielęgniarka po czym otworzyła drzwi i poczekała aż chłopcy przejdą.
Ross naprawdę ledwo się trzymał na nogach jednak stał na swoim i o resztach sił szedł. Rana wciąż mu krwawiła. Z każdą sekundą ubywało tej cieczy z jego organizmu.
-przyłóż to do tej dziury -szepnął Riker do brata. Ross niechętnie wykonał polecenie -czemu nie chciałeś pojechać na tym jakimś wózku?
-bo nie, ja nie chcę. Obiecałem sobie, że nigdy na to nie usiądę. Ja dam rade, już blisko do tego pomieszczenia. -po tych słowach blondynowi zakręciło się w głowie, zrobiło mu się czarno przed oczami i upadł by na podłogę gdyby nie fakt, że brat go trzymał. Od tego momentu nic już nie pamiętał. Został położony na nosze, na których pierw trafił na zatamowanie krwotoku z żyły, gdzie założyli mu wenflon na drugiej ręce. Później trafił z powrotem do pokoju.
Obudził się w środku nocy, sam w pokoju, bez koszulki, podłączony do kardiomonitora, ponieważ lekarze chcieli mieć jego organizm pod kontrolą. Słyszał tylko jakieś pikanie. Zaczął się rozglądać. Ujrzał, że jego telefon leży na szafce przy nim. Sięgnął po niego i włączył. Miał wielką nadzieję, że Olivia choć trochę zainteresowała się jego losem. Nie miał żadnych nowych wiadomości. Odłożył go z powrotem i znów zamknął oczy chcąc kontynuować sen.
________________________________________________
*kilka godzin wcześniej, Riker i Ratliff wrócili do akademika*
Czwórka przyjaciół grała w karty, gdy do pokoju wparowali do pokoju.
- i jak Ross? –spytała Rydel
-aa… supeeer… Riker musiał mu ściągnąć telefon z drzewa, który wyrzucił po telefonie do Olivii, gryzła do wiewiórka, spadł z drabiny, Ross wyrwał sobie wenflon, stracił trochę krwi i teraz leży nieprzytomny, podłączony do jakiegoś czegoś co mu robi piiip piiip. Także ma się świetnie –powiedział Ratliff uśmiechając się, udając że wszystko jest okej.
-Ross zrobił co? –spytała zdenerwowana Rydel
-no wyrwał sobie wenflon i się trochę wykrwawił –odparł z niewinnym uśmieszkiem
Rydel zrobiła wielkie oczy, z resztą jak pozostałe dziewczyny. Liv momentalnie zerwała się z miejsca.
-wiecie co… ja się może pójdę przejść –powiedziała po czym szybko opuściła pokój
-wiecie co… pójdę sprawdzić, czy wszystko okej –powiedział Rocky, po czym również wyszedł i dogonił Olivię.
-zadzwonię do niego –wtrąciła Rydel sięgając po telefon
-nie odbierze… on śpi –odparł Riker
-ale co z nim będzie? –odezwała się Millie
-będzie z nim dobrze –mrugnął do niej najstarszy po czym siadł koło niej.
Rydel za to weszła do łóżka i otuliła się różowym kocykiem, który uszyła jej mama, jak była mała. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Martwiła się o brata. Ellington  podszedł i położył jej rękę na ramieniu.
-jemu nic nie jest i nic mu nie będzie –uśmiechnął się –przestań się denerwować, jutro do niego pójdziesz i zobaczysz, że czuje się świetnie. Odpocznie sobie przez noc i będzie git.
-masz rację… będzie dobrze… to Ross, tyle przetrwał… że co niby jakiś mały krwotok miałby go załatwić? –mówiła Rydel –nie załatwi go, prawda?
-nie Ryd, nic mu nie będzie, a teraz idź… spać
-jest 20
-no właśnie, jesteś zmęczona… idź –uśmiechnął się Ratliff, po czym zaczłapał się do kanapy i rozsiadł się wygodnie. Rydel spojrzała się na niego i poszła do łazienki, by się umyć.
-to… jak minął dzień? Bo tak jakoś się rozłączyliśmy –zaczął Riker zwracając się do Millie
-wiesz, nic ciekawego… byłyśmy tu i tam… i wróciłyśmy
-i znowu nie udało nam się spędzić czasu razem –westchnął blondyn
-no… szkoda… rzadko udaje nam się pobyć razem… -odparła brunetka spuszczając głowę
-nie miałabyś może ochoty… wyskoczyć gdzieś? Niedługo? Na przykład… we wtorek?
-masz na myśli randkę? –spytała z lekkim uśmieszkiem
-jeśli chcesz… jak wolisz możemy to nazwać spotkaniem przyjacielskim
-randka może być –zaśmiała się
-to super, jutro podam ci szczegóły, a teraz dobranoc. Pójdę już z Ell’em –mrugnął do przyjaciółki po czym razem z brunetem opuścili pokój
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Olivia, wszystko okej? –spytał Rocky dochodząc do dziewczyny
-tak… po prostu chciałam się trochę przejść… sama… -odparła ze spuszczoną głową
-jak chcesz to mogę pójść –zaśmiał się –ale chciałem sprawdzić, czy wszystko dobrze
-tak… pewnie… -powiedziała siadając na napotkanej ławce. Brunet stał patrząc się na nią –może nie… po prostu się martwię o Ross’a
-wszystko będzie dobrze –powiedział siadając koło dziewczyny –naprawdę się nie przejmuj. Po prostu zemdlał. Jest w szpitalu pod stałą opieką… będzie dobrze i za kilka dni wróci do nas… to tylko uczulenie
-i utrata krwi…
-ale przecież nie mógł stracić jej aż tyle, żeby od razu umrzeć czy coś. Nie z takiej malutkiej dziurki. Nie przejmuj się. Mówię ci, za kilka dni przyjdziesz sobie pogadać z nim na tej ławeczce i wyjaśnicie sobie wszystko –powiedział, po czym objął blondynkę i przytulił do siebie –a teraz uśmiech
-jesteś kochany… i cieplutki, zimno mi. Przez to wszystko nie wzięłam bluzy –powiedziała wtulona w przyjaciela
-ja też nie mam, możemy już wracać albo posiedzieć jeszcze chwilę i ogrzejemy się nawzajem  –zaproponował osiemnastolatek
-możemy posiedzieć jeszcze 5 minutek –po chwili jednak zerwał się zimny wiatr i zaczęło pogrzmiewać w oddali –wiesz co, ogrzejemy się  innym razem, jak nie będzie wiało –brunet się zaśmiał po czym oboje ruszyli z powrotem do akademika. 


Hej! Wymęczyłam z siebie ten rozdział :) ruszyłam z nim chyba dopiero wczoraj. Zaczęłam pisać tydzień temu we wtorek i skończyłam chyba na 140 słowach, bo miałam kompletną pustkę i nie wiedziałam co napisać :| ale udało się i oto jest :) Tytuł mi się strasznie rozciągnął, ale tak jakoś nie udało mi się wybrać jednego fragmentu >__< 3 dni wolnego, yeeey ;3 właśnie, chciałam życzyć wszystkim trzeciogimnazjalistom (jeśli jacyś czytają mojego bloga) powodzenia na testach!!! będę trzymać kciuki ;* jak zwykle proszę o komentarze i opinie :)
jeszcze piosenka <3

~Gosia

14 komentarzy:

  1. Super rozdział <33
    Ile ty masz zamiar jeszcze męczyć tego Ross'a? -_- xd
    Riker spadł z drabiny.. Biedny :( :P
    Rocky i Olivia.. Awww ;3
    Czekam na kolejny ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Superowy kofam twojego bloga .
    Biedne cztery literki rikera.
    . ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz super bloga ale ja jakoś nie lubię Olivii. Strasznie irytuje mnie jej zachowanie. Wszystko się wokół niej kręci a gdy tylko Ross okaże jej choć trochę mniej uwagi lub nie zrobi czegoś co ona chce to od razu jej coś nie pasuje i leci do Rockyego -_- ja osobiście nie chcę żeby Ross z nią był jeśli ona nie zmieni trochę swojego zachowania wobec niego. Bo pierw mu robi nadzieje a później o wszystko się obraża -_- z początku bardzo lubiłam Rolivię ale ona się strasznie zmieniła i teraz coraz bardziej mnie wkurza. Chciałabym żeby Riker i Millie ze sobą byli bo bardzo lubię Millie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, ostatnio też jakoś już mnie Olivia wkurza :/ Teraz to już też mi niezbyt zależy na tym, żeby Ross z nią był. Nie podoba mi się jej stosunek do Rossa, i to że ciągle leci się pocieszać do Rockyego. Hahahaha, też ostatnio polubiłam Millie :P. I fajnie jakby była z Rikerem :D. Rozdział ogólnie fajny.

      Usuń
  4. Świetny,tylko mam jedno pytanie.Ile jeszcze zamierzasz męczyć tego Rossa?

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny :3 Ile masz jeszcze zamiar męczyć Ross'a? >__<
    Ogólnie musiałam przeczytać 2 rozdziały, bo ja ; leń mam opóźniony zapłon :|| xD
    Czekam na kolejny ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział ;D jejkuu.. biedny Rossy :c mam nadzieję, że w końcu zacznie mu się układać, bo strasznie mi go żal :c czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapomniałam napisać, że mam nadzieję, że Ross'owi nic poważnego się nie stało :c

      Usuń
  7. SUPER ROZDZIAŁ!!!! :D
    Mam pytanie... Ile jeszcze będziesz mnie męczyć? Co z Riker&Mille? No proszę cię! Jeśli nie będą ze sobą chodzić, chociaż przez chwilę to... -_- xD Nie zgadzam się z komentarzami niejakiego "Anonima" i niejakiej "~Caroline~"... A może i się zgadzam? Nie wiem co myśleć o Liv... W każdym razie pisz szybciutko! :* Co z tą dziewczyną, którą Ross kiedyś spotkał w parku? No z tą, która lubiła operę? Może... Może... A może ona będzie... "bliską znajomą" Ross'a? :)
    ~ Natalia

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział :D
    tylko przestań już męczyć biednego Rossa ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział, nie męcz Rossa i tak jak niektórzy uważają to Liv mnie zaczęła też wkurzać...

    Nie chciało mi się zalogować sorki... Paulina :*

    OdpowiedzUsuń
  10. ekstra, chociaż tez trochę się zgadzam z niektórymi ze Olivia już mnie troszeczkę denerwuje z tych samych powodów.
    rozdział po prostu ekstra

    zapraszam do mnie
    http://moja-historia-o-r5.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział. =]
    I super piosenka kocham Linkin Park ;3

    OdpowiedzUsuń