poniedziałek, 17 lutego 2014

65."That moment when the enemy turns out to be your friend"



*w między czasie w pokoju dziewczyn*
Millie jeszcze przez kilka minut próbowała skupić się nad zadaniem domowym i je dokończyć, jednakże Rocky z Ratliff’em nie dawali jej. Co chwilę ją zagadywali lub po prostu śmiali się między sobą, co dziewczynę rozpraszało. Ostatecznie postanowiła dokończyć je później. Gdy miała się zacząć zbierać do pokoju zawitali Riker i Rydel.
-Hej kotku, gdzie się wybierasz? –spytał Riker swoją dziewczynę widząc, że zakłada buty
-Idę z Rocky’m i Mike’iem do kina –odparła z uśmiechem
-Wczoraj byliście na spacerze… kiedy wreszcie spędzimy trochę czasu razem?
-Misiu, musimy przecież zaliczyć ten projekt, więc wychodzimy, żeby się wreszcie dogadać. A co do czasu to przecież miałeś ogarniać Ross’a… -odparła sięgając po kurtkę –Idziemy? –zwróciła się do Rocky’ego
-Tak, już –odparł brunet wstając z kanapy. Następnie stanął za Millie opierając się o ścianę.
-No wiem, że musicie –westchnął blondyn
-Może spróbowałbyś się dogadać z Marcelą? –zaczęła. Oboje spojrzeli się na siebie znacząco –niee, lepiej nie… idź może do Ross’a, wpadnę do ciebie wieczorem –uśmiechnęła się, po czym cmoknęła chłopaka w usta.
-Ekhem, nie lubię patrzeć na ludzi całujących się przede mną –wtrącił niezbyt zadowolony widokiem Rocky
-Wybacz –zaśmiała się Millie –weź Mike’a i idziemy
W tym momencie do pokoju wparowała Olivia trzaskając drzwiami.
-Zgaduję, że rozmowa z Ross’em się nie powiodła –wtrącił Ellington
-Gadałaś z nim? –zdziwiła się Rydel
-Tsaa… odezwał się kilka razy traktując mnie przemiło. Ja do niego więcej nie idę –odparła młodsza siadając na łóżku
-To ja może już do niego pójdę… -powiedział Riker wychodząc z pokoju,
-Dobra, a my idziemy do tego kina –wtrąciła Millie wychodząc razem z Rocky’m
-Na razie –dodali równocześnie opuszczając pomieszczenie.
-W takim razie… jakieś propozycje dla naszej trójki? –zaczęła Rydel
-Tak… bo ogólnie to mam do was sprawę –zaczął Ell –w weekend przyjeżdża Kelly… przez moją umm… głupotę. I chciałem dla niej zaplanować jakąś wyjątkową kolację i błagać, żeby ze mną nie zerwała… możecie mi pomóc coś wymyślić? Wy wiecie, co działa na dziewczyny –uśmiechnął się
-No dobra –uśmiechnęła się Liv, po czym razem z Rydel usiadły na kanapie koło Ratliff’a
- Ja widzę to tak. - zaczęła Rydel. - Kolacja, przy świecach. Delikatna muzyka, płatki...
- A ona to lubi? - przerwał jej brunet.
- Ell, a skąd na miłość boską ja mam to wiedzieć? Ty nam lepiej powiedz, co lubi Kelly, a nie pytasz się mnie.
- No więc Kelly lubi mnie. - uśmiechnął się, lecz za moment uśmiech zszedł mu z twarzy. - Znaczy, no lubiła. Teraz nie jestem tego taki pewien.
- Daj spokój, jestem pewna, że lubi cię dalej. - pocieszyła go Liv. - Ona po prostu nie jest pewna, czy ty ją lubisz.
- Przecież to jest oczywiste. Nad czym ona się zastanawia? - oburzyl się chłopak.
- Ellington nie chodzi o to, czy ją ogólnie lubisz, tylko o to, czy jest jedyną, którą lubisz w ten sposób.
- No jest. - odparł pewnie.
- Widzisz, tylko, że ona nie czuje takiej pewności. - ciągnęła Olivia.
- Poczekaj, bo się zgubiłem. - powiedział chłopak, na co blondynka tylko głośno westchnęła. - Więc tak, ona nie jest pewna, czy ją lubię w taki sposób tak?
- Nie, Ell. Ona nie jest pewna, czy jest jedyną którą lubisz w taki sposób. - powiedziała już lekko poddenerwowana całą sytuacją Rydel.
- No ale jest. A skoro jest to czemu nie jest pewna?
- Hmm, no nie wiem. Może dlatego, że się upiliśmy, po czym obściskiwaliśmy na oczach wszystkich? - zapytała ironicznie. 
- A no tak. - posmutniał. 
- Dobra, Ell. Musisz zrobić coś, co jej udowodni, że jest jedyną dziewczyną w twoim życiu, którą naprawdę kochasz. - wtrąciła młodsza blondynka.
- Ale co?
- Nie wiem, może pokaż jej, że pamiętasz wszystko, co się z nią wydarzyło, że...
- A co jeśli nie pamiętam?
- Na miłość boską, Ell, współpracuj! - zdenerwowała się.
- Przepraszam. Okej, wiec może, hmm. - podrapał się w tył głowy. - Może zaaranżował bym naszą pierwszą randkę?
- To jest całkiem niezły pomysł. - powiedziała Delly. - Myślę, że to może się udać. Dobra, co ciekawego robiliscie na pierwszej randce?
- Zabrałem ją na minigolfa. A później była kolacja, tyle że to nie była kolacja. Bardziej piknik. Wiecie o co chodzi, kocyk pod gwiazdami i inne pierdoły.
- Ja sądzę, że to jest to czego szukaliśmy. - uśmiechnęła się Liv. 
Wszyscy zgodzili się, co do tego pomysłu i zaczęli szczegółowo go opracowywać. Dziewczyny przywiązywały uwagę, nawet do najdrobniejszych rzeczy, a szczególnie Rydel. Nie chciała, żeby związek jej kumpla rozpadł się, poprzez popełnienie jednego, głupiego błędu. Chciała, żeby wszystko było idealnie, bo wiedziała, że gdyby Kelly zerwałaby z Ratliff'em, on by się załamał, a tego za wszelką cenę pragną uniknąć. Cała trójka pogrążyła się w planowaniu.
*****Ross i Riker*****
- Hej bracie, pogadamy? - zaczął spokojnie starszy blondyn.
- A o czym tu gadać? - zapytał prawie niesłyszalnym głosem i odwrócił się plecami do brata.
- Ja sądzę, że tutaj jest dużo rzeczy do obgadania. 
- Taa? Jakich na przykład?
- Nie wiem, Ross. Ty mi powiedz. Co się stało? - zapytał Riker siadając na łóżku, obok blondyna.
- Nic. - odpowiedział siadając.
- Ross, zachowujesz się dziwnie, jesteś niemiły dla Olivii. Coś się musiało stać.
- Może i coś się stało.
- No co? Ostatnio byłeś u Patrick'a, później zachowywałeś się już dziwnie. Zrobił ci coś? - zapytał, na co młodszy blondyn się wzdrygnął.
- Można tak powiedzieć. - odpowiedział, unikając spojrzenia brata. Za każdym razem po prostu patrzył się w pustą przestrzeń, która rozpościerała się przed nim.
- Co on ci zrobił?
- Bo widzisz...
- Ross. Jesteśmy braćmi. Od małego mówimy sobie wszystko. Wiesz, że możesz mi powiedzieć prawda? - spytał, na co młodszy kiwnął głową. - Właśnie, więc nie bój się. Możesz mi powiedzieć, cokolwiek by to było. - spokojnie nakłaniał brata.
- No więc... - zaczął, ale nic nie powiedział. Nie mogło mu to przejść przez gardło.
- Nie chcesz mówić, nie mów. - powiedział spokojnie Riker. - Ale wiedz, że możesz zawsze, ale to zawsze ze mną pogadać. Jak już będziesz miał ochotę, to daj mi znać, ok? - Ross kiwnął głową. - I nie traktuj źle Liv. Ona chciała pomóc, a to, że ty masz zły dzień,  nie oznacza, że musisz się na niej wyżywać. 
- Tak, wiem. Ja po prostu, chce zostać sam. Musze przemyśleć parę spraw.
- Spoko. To ja idę do dziewczyn. I pamiętaj, jak będziesz chciał, po prostu się do mnie zwróć. - powiedział, poklepal brata po ramieniu, po czym wstał i wyszedł z pokoju. Ross zrezygnowany opadł na łóżko.
****Rocky i Millie****
- Dobra, więc co tam geniuszu wybrałeś? - zapytała brunetka przed kinem.
- Geniuszu? - uśmiechnął się głupawo.
- Nie myśl, że to komplement. - sprostowała z uśmiechem. 
- No jasne. A więc jest to horror i szczerze nie jakiś zabójczy, ale całkiem fajny. - powiedział z uśmiechem.
- Dowiem się co to?
- Obecność. Wiesz, Mike może się bać.
- To dobrze, adrenalina przydaje się w życiu. - odpowiedziała, na co oboje się zaśmiali. 
Weszli do budynku, po czym kupili bilety na seans i udali się po popcorn. Kiedy byli już opkupieni, poszli na salę i czekali na film. Millie położyła Mike'a na fotelu obok, tym razem ustawiając sobie przypomnienie w telefonie. Gdy w końcu się zaczęło Millie próbowała grać twardą. Film wywarł na niej niemałe wrażenie. Był całkiem straszny. W pewnym momencie jednak nie wytrzymała i wtuliła się w chłopaka, który był lekko zszokowany całą sytuacją, ale otulił ją ramieniem. Przy coraz straszniejszych scenach, brunetka mocniej wtulała się w Rocky'ego, na co on tylko mocniej ją przytulał. Kiedy film się skończył, Millie zabrała Mike'a z fotela obok, po czym na trzęsących się nogach wyszła z sali.
- Podobno tylko Mike miał się bać? - zaczął z zadziornym uśmieszkiem.
- Przecież tylko on się bał. - zgrywała głupią.
- No jasne. A fakt, że się do mnie przytulałaś, to było tak po prostu tak?
- No tak. Widzisz... Uznałam, że całkiem nieźle się dogadujemy, więc nie będzie problemu z przytuleniem. - próbowała wywinąć się z tej sytuacji. 
- Mhm, czyli przytuliłaś się do mnie tylko dlatego, że mnie lubisz tak? - ciągnął z zadziornym uśmiechem. 
- No tak, przecież już to mówiłam. - uśmiechnęła się w odpowiedzi.
- Dobra, przestań wkręcać i po prostu przyznaj, że się bałaś.
- No może trochę. - uśmiechnęła się kłopotliwe. - Co nie zmienia faktu, że chyba muszę Ci podziękować. 
- Za co? zdziwił się. 
- Za to, że do kogoś mogłam się przytulić.
- A spoko - uśmiechnął się. Ku jego zdziwieniu Millie uwiesiła mu się na ramieniu i cmoknęła go w polik. Chłopaka przeszedł przyjemny dreszcz -fajna nagroda
-Nie ciesz się tak głupio –wystawiła mu język brunetka –i tak cię nie lubię
-mhmm… na filmie to inaczej wyglądało –powiedział spoglądając sugestywnie na towarzyszkę
-Chciałam tylko poudawać trochę przy dziecku, nie wiem na co ty liczysz
-A niby na co mam liczyć od takiej zołzy? –spytał zgryźliwie
-Jak mnie nazwałeś? –spytała z obudzeniem
-Nijak –odwrócił wzrok Rocky
-No ja już dobrze słyszałam twoje nijak. Chodź Mike, wychodzimy. Zostawiamy tutaj tego dziada –powiedziała, a następnie wzięła dziecko do ręki i szybkim krokiem ruszyła w kierunku akademika
-Ejj noo, jakiego dziada? –spytał zdziwiony. Millie zmierzyła go wzrokiem –miałaś na myśli mnie…
-BINGO –odparła, po czym ponownie ruszyła
-wypraszam sobie! –krzyknął obudzony –Millie, poczekaj –zaczął podskakiwać w jej stronę równocześnie usiłując zawiązać mocniej but, który zaczął mu zjeżdżać z nogi –Millie! Muszę zawiązać buta! Millie… Millie, noo, cholera! Mil! –krzyknął, a następnie stracił równowagę i się przewrócił
-Debil -uśmiechnęła się z odległości
-Ałaaaaaaa!!!  Millie, cholera! -zaczął masować się po prawej kostce lewą ręką
-Czego znowu?-spytała, a następnie spojrzała na nogę chłopaka- Co jest?
-Chyba skręciłem kostkę.
-Co?  Nie, chyba... Nie możesz, ale... Rocky. -Podbiegała i złapała bruneta za kostkę -daj mi obejrzeć -powiedziała z zatroskaniem, na co osiemnastolatek wybuchł śmiechem   -Co?
-Żartowałem -uśmiechnął się złowieszczo
-Oszalałeś?! Tak mnie wystraszyć! Zaraz ci przyłożę -powiedziała wkurzona
-Spokojnie bokserze, chciałem sprawdzić, czy ci zależy. I najwyraźniej tak. -Odparł śmiejąc się
-No chyba nie. -Odparła pewnie -Po prostu się zmartwiłam. 
-No właśnie. Gdyby ci nie zależało, to byś się nie martwiła -uśmiechnął się zwycięsko
-Zamknij się już. -Odparła uderzając chłopaka w ramię -A teraz chodź, pomogę Ci wstać. -dodała i złapała go za prawą dłoń, a następnie pociągnęła za nią
-Ałć, puść! -Syknął wyrywając rękę z ucisku dziewczyny, a następnie złapał się za nadgarstek
-Jeśli znowu sobie żartujesz, to przestań. To już nie jest śmieszne. A poza tym już wiesz, że się martwię więc serio, skończ -powiedziała znów wyciągając rękę, żeby pomóc brązowookiemu wstać
-Nie żartuję. Naprawdę boli mnie nadgarstek
-Ale jak to? -Zaśmiała się nerwowo
-No normalnie. Boli mnie nadgarstek... I puchnie w dodatku! -Dodał po chwili
-Dobra może, umm... Pójdźmy z tym do lekarza 
-Ok. Ale gdy już wrócimy i powiemy reszcie, co się stało... Potwierdzisz wszystko albo w ogóle sama opowiesz, bo mnie wyśmieją -powiedział podnosząc się z ziemi -pomóż mi trochę -dodał wyciągając lewą rękę do dziewczyny
-Już, już -odparła. Pomogła brunetowi wstać, a następnie udali się w kierunku stacji metra, by pojechać do szpitala. 

Z dedykacją dla anonima, który nie mógł się doczekać aż dodam xD
no więc hej, dodaję ten oto rozdział... który skończyłam chyba dzień po dodaniu poprzedniego, ale ciii :D bo ogólnie to stwierdziłam, że nie będę dodawać nowego rozdziału póki jeszcze następny nie będzie skończony... bo w razie blokady jednak będę miała coś w zanadrzu... ale tak, następnego jeszcze nie skończyłam, bo mi się nie chce i zawsze znajdę coś ciekawszego do roboty xD a nie dodaję, bo też nie mam cały czas dostępu do laptopa >__< i jakbyś się czasami mogła podpisać to będę bardzo wdzięczna :D a tak poza tym to hmm... wreszcie rozdział, którego nie boję się wstawić, yeey :D i taki... no nie wiem co powiedzieć, nie chce mi się myśleć, poszłam spać po 3, zostałam obudzona na antybiotyk o 7, zasnęłam po 8 i wstałam o 11 zmęczona jestem xD macie rozdział, mam nadzieję, że się podoba, proszę o komentarze i tyle ;) kolejny nie wiem kiedy będzie, ale póki jestem chora postaram się trochę popisać, bo potem znowu szkoła :| :| :|
i dołączę Wam piosenkę, której właśnie słucham ;3


~Gosia

19 komentarzy:

  1. Dzięki i jestem niecierpliwa paulina
    I czekam na jak najszybszy next

    OdpowiedzUsuń
  2. Rocky i Milie (mam nadzieję, że dobrze napisałam jej imię O.o), lubię ich :3 to znaczy teraz, jak spędzają razem czas itp., to kochane :D plus Riker, jako ten najstarszy i ten, który postanowił pogadać z Rossem, co z tego, że nic mu nie powiedział, chłopak chciał dobrze XD A tak btw to biedny Rocky :c Ale to jest Rocky, jemu nic nie będzie :D Haha, ok, rozdział ogółem super i czekam na kolejny *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zawsze zajebisty. Rocky i Millie są razem tacy słodcy :3 Ross dalej nie może się pozbierać. .. w sumie nie dziwie mu się.
    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział czekam na koejny

    OdpowiedzUsuń
  5. Millie i Rocky są słodcy, teraz czekam na więcej Rolivi c: <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział *.* Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział super :) Uuuuuuu... Coś się dzieje miedzy Rockym i Millie ;3
    Czekam na next =]

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesamowity talent do pisania :) Rozdział świetny, z resztą jak wszystkie. Czekam na next i zapraszam do mnie ;* http://kassir5.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Łołoł! Rocky i Mille?! Ale dżazdy XD Niech Riker wie, że ma konkurenta :D Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, zarąbisty blog ^^
    Czekam niecierpliwie (żeby nie było, nie miałam zamiaru cię poganiać ani nic)
    Ah! I zapraszam do siebie http://friends-less-or-more.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Supcio :) Od nie dawna czytam twojego bloga i jest EXTRA! Dodawaj więcej rozdziałów :) Podobają mi się najbardziej takie jak początki poprzedniego xD NWM czmu ale przyciągają moją uwagę xD :) Jesteś Zarąbista...:)



    Natalia R5 ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. OHHH SHUT UP! Bój się bo na następnym koncercie nie przez Igę będziesz musiała iść do ostatniego rzędu -_- Zabiję Cię, zajebię, zakurwię i jeszcze coś czego nie wymienię! -_-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O co ci...chodzi?

      Usuń
    2. Paulinie nie podobają się moje pomysły z torturowaniem Ross'a i chce mnie za nie zabić :D

      Usuń
  12. Czekam na next hahaha : )

    OdpowiedzUsuń
  13. Super czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  14. Next next next

    OdpowiedzUsuń
  15. super czekam na next ; )

    OdpowiedzUsuń
  16. Superowyy,az przyprawia o bol glowy taki czadowyyy... Matko,haha cos mnie wzielo na rymy xD nie moge sie doczekac nexta szybko dodaj,prosze... I zycze duuuzo zdrowka Gosiu...
    ZoZoL

    OdpowiedzUsuń
  17. Zajebisty rozdział ! Rocky i Mili ? Robi się coraz ciekawiej. Biedny Ross. Nie może się pozbierać :( . Szybko next !!

    OdpowiedzUsuń