Pozostała część dnia minęła już spokojnie. Przyjaciele po
lekcjach wybrali się na pizzę. Nie obyło się oczywiście bez wygłupów z
chłopcami w roli głównej. Do akademika wrócili po 21 i z uwagi na następny
dzień udali się do swoich pokoi.
Czwartek spędzili głównie na planowaniu niedzieli, którą
mają spędzić w lunaparku razem z Jade. Poświęcili na to większą część przerwy
obiadowej oraz kilka krótszych. Ross natomiast w ogóle się nie udzielał,
ponieważ z obawy na spotkanie Patrick'a nawet nie poszedł do szkoły. Wyszedł
natomiast na miasto załatwić "kilka spraw".
Przenieśmy się może do piątku. Tego dnia siedemnastolatek
już udał się do szkoły. Zajmijmy się jednak wydarzeniami po lekcyjnymi.
*Ratliff*
Chłopak udał się na lotnisko i z niecierpliwością wypatrywał
Kelly, której samolot właśnie wylądował. Przeglądał się po terminalu i w oczy
rzuciła mu się dziewczyna stojąca tyłem. Miała brązowe włosy kawałek za
ramiona. Ellington podbiegł do niej od tyłu krzycząc "Kellyyyy!" i
mocno przytulił.
-Ekhem! -Usłyszał nagle za plecami
-Kelly? -Odwrócił się z przerażeniem widząc za sobą
"poszukiwaną" -to kim jest -zaczął wskazując na osobę, na którą przed
chwilą się rzucił. Ku jego oczom ukazał się mężczyzna z zarostem, który do
niego zadziornie się uśmiechnął i mrugnął, po czym odszedł. -Kellyyyy
-przytulił ją, po czym chciał pocałować, jednakże ta cmoknęła go jedynie lekko
w usta
-Cześć -powiedziała krótko
-Poważnie? Ponad pół roku się nie widzieliśmy, a ty witasz
mnie w sposób krótkiego cmoknięcia w usta i mówiąc cześć -powiedział smutno
-A zasłużyłeś na więcej? -Spytała unosząc brwi –A poza tym…
kto to był? –dodała wskazując w stronę odchodzącego mężczyzny
-Byłem święcie przekonany, że ty –odparł niepewnie
-Pomyliłeś mnie z mężczyzną –powiedziała z wyrzutem
-Ale te włosy… bardzo podobne –ciągnął próbując wybrnąć z
kłopotliwej sytuacji
-Przefarbowałam się ostatnio. Daltonizm dokucza? A poza tym
nawet jeśli masz problem z odróżnieniem koloru, który jednak się trochę różni
od poprzedniego, mam jeszcze ombre
-Nie chwaliłaś się ostatnio żadnymi zdjęciami… Dobra…
słuchaj, przepraszam cię po raz kolejny, tym razem nie przez telefon -zaczął
patrząc dziewczynie w oczy -nic mnie nie łączy z Rydel. To był głupi błąd,
upiłem się i nie miałem pojęcia co robię. Na trzeźwo nigdy by mi nawet coś
takiego przez myśl nie przeszło. A to... Nie mam pojęcia jak to się stało.
Kelly, kocham tylko ciebie i nikt nigdy nie będzie dla mnie znaczył tyle co ty
-na te słowa dziewczyna się uśmiechnęła -dostanę teraz większe buzi? -Spytał robiąc
proszące oczy -chyba nie powiesz mi, że nie masz na to ochoty, i że wcale się
nie stęskniłaś
-Oczywiście, że nie powiem, bo bym kłamała. No chodź tu
-odparła, po czym obdarzyła chłopaka namiętnym pocałunkiem
-Tak już lepiej -powiedział z entuzjazmem -to teraz możemy
iść -dodał biorąc do jednej z rąk walizkę dziewczyny, a za drugą złapał jej
dłoń
*Riker i Rydel*
Rodzeństwo krążyło po mieście nie
wiedząc dokąd pójść. Propozycji było wiele, jednakże żadna nie zadowalała
obojga na raz. Ostatecznie zgodzili się, żeby pójść na zakupy do centrum
handlowego. Tam natomiast nie obyło się bez delikatnych kłótni o to, do którego
sklepu mają iść. W końcu Riker ustąpił, że najpierw mogą iść do Forever 21,
jednego z ulubionych Rydel. Blondynowi nie chciało się czekać, aż siostra
skończy wybieranie ciuchów, ponieważ zwykle zajmuje jej to około godziny.
Postanowił przejść się do Hollister'a oraz kilku innych sklepów. Oczywiście
spotkał przy okazji kilkoro fanów, którym poświęcił chwilę czasu, na krótką
rozmowę oraz zdjęcia.
Wyglądając przez okno w jednym ze
nich ujrzał wielki billboard. Za tydzień w sobotę odbędzie się mecz hokeja
Colorado Avalanche vs. New York Rangers. Bez wahania zaczął rozglądać się,
gdzie może kupić bilety. Uznał, że najlepszym miejscem do tego będą kasy
stadionowe. W pośpiechu udał się po Rydel i nie dając jej dokończyć wybierania
ubrań wyciągnął ją ze sklepu.
-Możesz mi powiedzieć, co jest
tak ważne, że nie mogę dokończyć wybierać w spokoju?
-Meecz! –wykrzyknął blondyn wciąż
ciągnąc siostrę za rękę
-Co za mecz? Riker! Przestań mnie
wreszcie ciągnąć, umiem sama iść –powiedziała zdenerwowana Delly
-Colorado Avalanche gra mecz
tutaj –odparł już spokojniej puszczając rękę młodszej
-I to jest ten powód? Poważnie? Przecież
sam też mogłeś iść
-Ale pomyślałem, że… że właściwie
to nie wiem. Już przestań marudzić i chodź. Kupimy bilety i wrócimy do sklepu –uśmiechnął
się
Tak też rodzeństwo udało się na
stadion New York Rangers, gdzie Riker zakupił bilety. Nie tylko dla siebie i Rydel,
lecz również dla Rocky’ego, Ross’a, Olivii i Millie. Uznał, że będzie miło jeśli
gdzieś wspólnie się wybiorą, ponieważ dawno nie spędzali razem czasu tak poza
szkołą lub pokojami.
Po zakupieniu biletów rodzeństwo
ponownie udało się do centrum handlowego. Tym razem innego, ponieważ podróż na
stadion zajęła im prawie godzinę. W ramach „przeprosin” za to, że Riker wyrwał
Rydel ze sklepu nie dając jej dokończyć przymierzać postanowił oceniać jak
wygląda w danym ubraniu, a na koniec pomógł jej dokonać ostatecznej decyzji, co
ma kupić.
Po skończonych zakupach udali się
do akademika. Dotarli tam około 20 i rozeszli się do swoich pokoi. Rydel
zastała w swoim nikogo innego, jak Kelly rozmawiającą z Millie
-Kellyyyyyy –wykrzyknęła odkładając
torby z zakupami na podłogę. Podeszła do dziewczyny i mocno ją przytuliła –tak strasznie
się stęskniłam –uśmiechnęła się –i świetnie ci w tej fryzurze –dodała puszczając
dziewczynę z uścisku
-Heeeej Delly –odparła –też się
stęskniłam za tobą i w ogóle za wszystkimi. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że
mogę spędzić z wami trochę czasu. Plus, że nie musiałam jeszcze zrywać z Ell’em…
-uśmiechnęła się
-Słuchaj, przepraszam cię za
tamto. Nie miałam pojęcia co robię. Na trzeźwo w życiu bym czegoś takiego nie
zrobiła, jesteś moją przyjaciółką –powiedziała Rydel patrząc na Kelly –naprawdę
nie chciałam –westchnęła
-Już okej. Nie wracajmy do tego –dziewczyna
się lekko uśmiechnęła. Po chwili do pokoju wszedł Ellington
-Oo, już jesteś Ryd, jeszcze
tylko Liv i mogę wam złożyć ofertę –uśmiechnął się obejmując Kelly
-Haha, jaką znowu? –zaśmiała się
Rydel
-No mówiłem, jak wróci Liv
-Co będzie jak wrócę? –spytała nagle
Olivia, która właśnie weszła do pokoju
-O, świetnie, że jesteś. Teraz możecie
usiąść –zwrócił się do dziewczyn. Wszystkie cztery wykonały polecenie –właściwie
mam do was prośbę. W sumie Kelly, nie musiałaś siadać, bo to dotyczy ciebie. To
znaczy… chciałem was prosić, żebyście dały Kel przenocować przez te dwie noce. Jako,
że jest tak krótko nie ma sensu, żeby wynajmowała pokój w hotelu i traciła czas
na dojazd i wszystko, skoro może być cały czas z nami –uśmiechnął się –to jak?
-Ja nie mam nic przeciwko –zaczęła
Rydel
-Ja tak samo –dodała Millie
-Ja też, chętnie cię bliżej
poznam –uśmiechnęła się Liv
-Super, dzięki dziewczyny,
jesteście świetne –powiedział Ell po kolei przytulając każdą z nich
-Wiemy to Ell, wiemy –powiedziała
Millie, na co pozostałe się zaśmiały
-Skromność to podstawa –odparł Ell
-Tak w ogóle, Rydel –zaczęła Kelly
–widziałam, że przyniosłaś jakieś torby z zakupami…
-A no tak, byłam z Riker’em –uśmiechnęła
się
-To na co czekasz, chodź tu z
nimi i nam pokazuj! –powiedziała, na co Rydel wzięła torby i wysypała z nich
wszystko na łóżko
-O nieee… to ja was lepiej
zostawię z tymi babskimi sprawami –powiedział Ratliff kierując się do wyjścia –potem
możecie wpaść do nas czy coś –uśmiechnął się, po czym podszedł do Kelly i
cmoknął ją w polik, a następnie opuścił pokój i udał się do siebie.
*wcześniej, Rocky i Millie*
Przyjaciele, jeśli tak już można
ich nazwać początkowo siedzieli w pokoju chłopców, gdzie byli właściwie sami. No…
prawie. Był tam jeszcze Ross, jednakże jego obecność trudno było zauważyć,
ponieważ siedział na kanapie, wpatrywał się w ścianę i znajdował kolejne
rzeczy, które może zjeść.
Millie natomiast siedziała na
łóżku blondyna, naprzeciwko Rocky’ego, który uparcie usiłował grać na gitarze z
jego ręką w gipsie. Oczywiście nie wychodziło mu to i co chwilę się wkurzał.
-Jesteś głupi, to oczywiste, że
nie uda ci się normalnie zagrać –przerwała mu wreszcie brunetka
-A co ty tam możesz wiedzieć. To ja
tu gram od… od kilku lat, nie chce mi się liczyć, więc mam trochę więcej
pojęcia o graniu na gitarze niż ty –odparł wciąż usiłując zagrać Cali Girls
-Ale nie potrzebuję nie wiadomo
jak rozbudowanej wiedzy, żeby powiedzieć ci, że nie gra się z ręką w gipsie –powiedziała
usiłując wyrwać chłopakowi z gitarę z rąk. Brunet początkowo nie chciał dać za
wygraną, jednakże w końcu się poddał nie mogąc dłużej utrzymać jej jedną ręką –Ha!
–wykrzyknęła Millie –już sobie nie pograsz –uśmiechnęła się zanosząc gitarę na
łóżko Riker’a, żeby Rocky nie miał jej pod ręką
-Ross, gdzie jest twoja gitara? –zawołał
młodszego
-Pod łóżkiem –odparł zabierając
się za jedzenie truskawek
-Pożyczam –powiedział brunet. Następnie
chwycił przedmiot i wyszedł z nim z pokoju wytykając po drodze język do Millie
-No dzięki Ross –powiedziała szesnastolatka
z wyrzutem do blondyna wychodząc z pokoju
-You’re welcome! –usłyszała zamykając
za sobą drzwi
Od razu udała się do swojego
pokoju, w którym zastała Olivię i Rocky’ego kłócących się o gitarę. Blondynka stała
na łóżku i ciągnęła za pudło, natomiast brunet ciągnął jedną ręką za gryf.
-Oo, pomogę ci –powiedziała Millie
z entuzjazmem stając po stronie Olivii i po chwili Rocky musiał ponownie skapitulować
-Nienawidzę was -powiedział obrażony zakładając ręce
-Nie będziesz grał ze złamaną ręką -odparła Liv
-No widzisz? Może chociaż ją posłuchasz -powiedziała brunetka przybijając high five Olivii
-Lepiej go gdzieś zabierz, niech się czymś zajmie... -zaczęła młodsza -a ja pójdę zajrzeć do Ross'a -dodała, po czym opuściła pokój
-Tak więc chodź -zwróciła się do chłopaka brunetka
-Nie. Ja chcę moją gitarę -odparł z ponurą miną
-Dostaniesz gitarę, jak zdejmą ci gips, a teraz chodź, dla własnego dobra -powiedziała wyciągając rękę w jego stronę
-Dokąd znowu? -spytał bez entuzjazmu
-Na lody... ja stawiam -brunet głupawo się zaśmiał -jednak sam płacisz
-Przepraszam -zaśmiał się -jako chłopak ja stawię -uśmiechnął się podnosząc się z podłogi
Tak więc oboje udali się na lody do pobliskiej kawiarni, a następnie postanowili pojechać do Central Parku. Spacerowali po okolicy wygłupiając się i co chwilę śmiejąc. Nie obyło się również bez przepychanek i prób wepchnięcia siebie nawzajem do stawu. Następnie oboje usiedli na trawie pod drzewem wcześniej kupując po hot-dogu. Siedzieli przez chwilę w ciszy, którą w końcu przerwał Rocky.
-Dzięki, że mnie tu zabrałaś... przynajmniej się trochę oderwałem od mojego ubolewania nad niemożliwością grania... tak trochę nie mogę się z tym pogodzić. Chcę, żeby mi wreszcie zdjęli to cholerstwo i żebym znów mógł grać -westchnął
-Nie ma za co. Plus przepraszam cię jeszcze raz, bo gdyby nie ja, mógłbyś teraz grać.
-Nie przepraszaj mnie już, to też trochę moja wina. Czasu się nie cofnie i już muszę przecierpieć te kilka tygodni -uśmiechnął się -a poza tym nawet ciekawie gra się z ręką w gipsie -dodał, na co dziewczyna się zaśmiała
-Nie wierzę, że to powiem, ale cieszę się, że już nie jesteśmy na etapie nienawidzenia się -zaczęła brunetka -nie myślałam, że kiedyś będę w stanie normalnie z tobą rozmawiać i w ogóle bez tego naszego przekomarzania się
-Szczerze? Ja też nie. Ale też się cieszę. Miło się z tobą spędza czas
-I nawzajem -odparła, jednak chciała uniknąć kontaktu wzrokowego z osiemnastolatkiem -zbieramy się już? Podobno Kelly miała przyjechać, a chciałam się z nią poznać -dodała przerywając ciszę, która chwilowo zapanowała
-Tak, pewnie -odparł chłopak, po czym oboje ruszyli w drogę powrotną.
Hellooooooo! tak więc wróciłam, właśnie skończyłam ten rozdział... mogłam to zrobić dawno temu, ale nie miałam jakoś weny... bo miałam cały plan i w ogóle, ale nie szło :| plus wkręciłam się w czytanie fanfic'a o The Vamps, nad którym zastanawiam się nad tłumaczeniem, bo wiem, że niektóre osoby tłumaczą angielskie fanfici, a ten jest serio świetny :D ale to jeszcze do przemyślenia. wracając do rozdziału... zbytnio mi się on nie podoba. mam wrażenie, że się pogubiłam, wszystko pomieszałam i w ogóle szkoda gadać... no ale jest. plus najlepsze jest to, że rozdział 69 mam skończony od miesiąca xD tak, postanowiłam sobie przeskoczyć mając wenę na wydarzenia z tamtego >__< w każdym razie piszcie co sądzicie, a następny postaram się dodać w przyszłym tygodniu. potem znowu może być krótki przestój, ale to raczej taki tylko na dwa tygodnie albo krócej ze względu na testy, ale to tam już nieważne. nie będę się dalej rozpisywać. proszę o komentarze jeśli jeszcze o mnie nie zapomnieliście ;)
~Gosia
Gosiu, gosiu, gosiu kazdy sie ze mna zgodzi ze Gosia ma talent ;D Matko miesiac ubolewania nad tym rozdzialem ale jest ^·^ Oczywiscie brak weny rb swoje ale i tak wyszedl supcio, a kolejne beda najlepsze a 69 na pewno bedzie bisty , liczba mowi sama za siebie xD
OdpowiedzUsuńO tobie nie da się zapomnieć ;*
OdpowiedzUsuńNie wiesz jak bardzo się cieszyłam jak zobaczyłam, że dodałaś rozdział ;)
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, w końcu 69, jestem pewna, że będzie bardzo ciekawie ^^
A i zgadzam się z Victorią Kostką - masz talent <3 /Paulina
Jeeeej dodałaś rozdział :** Jest cudowny.... Dodaj szybciutko 69 hahaha Jezu ile skojarzeń :P Na 100 % będzie niesamowity. Z niecierpliwością czekam na next :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko <3
Super rozdział :D Wielkimi krokami zbliża się rozdz. 69 (nie że zboczeniec ze mnie, nic ci nie sugeruję, ale musiałam X3) czekam na nextt :D
OdpowiedzUsuńJeej ciesze się, że już dodałaś. Rozdział jest suuuper. Czekam na 69 rozdział ( Jezu mam skojarzenia) Pozdrawiam xd
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :) Coś się dzieje między Millie i Rocky'm ;3
OdpowiedzUsuńCzekam na next =]
Nareszcie! Kolejny rozdział! Super! Nie mogę sie doczekać następnego! Kocham cię za to że piszesz jeszcze tego bloga! xd
OdpowiedzUsuń~Astrid
Super rozdział :) Bardzo mi się podobał, jak byś chciała to możesz wejść na mojego bloga :)
OdpowiedzUsuńhttp://spelnione-marzenia-r5.blogspot.com/
CzekaM NA NEXT
OdpowiedzUsuńKomentuję pierwszy raz. A więc....... MASZ ZAJEBISTEGO BLOGA I MEGA TALENT WoW! Dziewczyno ! No na serio! Szacun!
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńWielkanocy czas już nadchodzi,
Jak co roku każdy cały dzionek się głodzi,
By już z rana o poranku,
Siąść z rodziną przy śniadanku
Cały koszyczek zjeść z jajeczkami,
Zajączkami kaczuszkami
A w Śmigusa Dyngusa, już z samego ranka,
Zlać wodą każdego baranka!
Wesołych Świąt.
P.S Kiedy można spodziewać się następnego rozdziału.
Pozdrawiam.
a dziękuję i nawzajem :D dodam najpóźniej w tą niedzielę ;)
Usuń