piątek, 7 grudnia 2012

2."New York, Baby!"


Przez całą drogę w aucie panowała cisza. Gdy dotarli na lotnisko pożegnali się z tatą. Szybko odbyli odprawę i po chwili byli już w samolocie. Usiedli na swoich miejscach w dwóch rzędach. W jednym Ross, Riker i Rydel, a w drugim Rocky i Ratliff. Riker od razu zauważył ze Ross jest jakiś pochmurny więc postanowił do niego zagadać
- ej, Ross, co jest? Przecież już za chwile będziemy na uniwerku, sami, bez rodziców, niezależność i oczywiście śliczne dziewczyny- powiedział Riker z uśmiechem na twarzy. Ross tylko spojrzał się na niego, jego wyraz twarzy był niemrawy...
-Ross, co ci jest?-spytała Rydel.
–ehh, no nic. Po prostu tak dziwnie, bo po raz pierwszy jedziemy gdzieś tak zupełnie sami bez rodziców...-westchnął blondyn
-spokojnie, postaram się zastąpić mamę- odparła Rydel i mrugnęła do niego. Ross się do niej uśmiechnął po czym zaczął słuchać muzyki. Nim się obejrzeli byli już w Nowym Jorku....
__________________________________________________________________________
Zupełnie inaczej było w przypadku Mili i Live które leciały aż z Londynu. Podróż jakoś minęła, bo większość czasu przespały. Wreszcie po 10 godzinach doleciały.
-Nowy York. To na prawdę Nowy York. I pomyśleć ze jeszcze przed chwila byliśmy w Londynie, a teraz? Niezależność! Nie ma rodziców, robimy co chcemy!- zaczęła cieszyć się Millie.
-pamiętaj też że przyjechaliśmy się tu uczyć- powiedziała Livvy.
-oj tam, to nie znaczy ze nie będzie można się tez trochę rozerwać- powiedziała Millie
Dziewczyny mają po 16 lat... A tak właściwie Millie ma 16 a Liv 15, urodziła się 24 grudnia. Bardzo różnią się charakterami. Liv jest raczej spokojna, a Millie zwariowana, spontaniczna. A jednak są najlepszymi przyjaciółkami. Jak to mówią, przeciwieństwa się przeciągają.
Co do wyglądu, Olivia jest dość niska, ma metr sześćdziesiąt pięć, nie więcej. Za to Millie jest od niej wyższa prawie o głowę, ma koło 1.75. Millie jest uważana za "tą ładną".
Lotnisko było bardzo blisko szkoły, więc dziewczyny postanowiły się przejść. Po około 10 minutach były już na miejscu. Budynek... A właściwie budynki były ogromne. W jednym znajdowała się szkoła, w drugim wielka sala gimnastyczna, a w trzecim i chyba największym akademik. Dziewczyny idąc powoli w stronę głównego wejścia rozmyślały ile tu się wydarzy przez ten cały rok...
_______________________________________________________________________________
Pokoje były 3-osobowe i to był mały problem jako ze chłopców jest 4... Oczywiście nie chcąc się rozdzielać postanowili wykombinować plan, żeby namówić dyrektora na dostawienie łóżka do pokoju. Ross chciał wykorzystać swój urok osobisty, ale problem w tym, że dyrektorka była wprost mówiąc stara. Miała około 70 lat, więc stwierdzili. że jego urok raczej nic nie da. Postanowili ładnie poprosić i była to mądra decyzja. Pani dyrektor okazała się bardzo miła i wyrozumiała, dlatego też wyraziła na to zgodę. Rozweseleni chłopcy pobiegli do swojego pokoju do którego od razu dostawiono łóżko. Jednak Rydel nie miała problemu braku miejsca jako, że naradzie była sama...
Apartamenty chłopców i Rydel były dość duże, miały ładną łazienkę i to z wanna, dość nowocześnie wyposażone, był nawet telewizor, każdy miał bardzo duża szafę i biurko. Rydel natomiast, póki jeszcze była sama postanowiła się rozpakować. Jak to ona wzięła masę ubrań.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W tym samym czasie dziewczyny dochodziły już do gabinetu dyrektorki. Powitała ona ich z uśmiechem na twarzy i powiedziała że się na prawdę cieszy że przyjechały tu aż z Londynu... Przydzieliła im pokój. Pokój z niejaką Rydel Lynch... "Ciekawe kto to" - zaczęły rozmawiać ze sobą dziewczyny idąc w stronę swojego apartamentu. Nie zastały swojej współlokatorki tam samej...
Zdziwiły się, bo na razie wychodziło na to, że nie maja tylko jednej współlokatorki, ale również… współlokatorów, a dokładniej 4...
Gdy tylko chłopcy zobaczyli, że ktoś wszedł do pokoju zerwali się na równe nogi, ponieważ Ross zdążył sobie zagospodarować jedno z łóżek, a Riker, Rocky i Ratliff kanapę. Tylko Rydel stała przy szafie próbując upchać wszystkie ciuchy.



Proszę bardzo, rozdział numer 2... przepraszam za ewentualne błędy ortograficzne itp. ale mogłam coś pominąć jako że poprawiałam na szybko bo siostra próbuje mnie zrzucić z krzesła chcąc dostać się do laptopa. Mam nadzieję że się spodoba i proszę o komenty ;)

9 komentarzy:

  1. Mi się podoba... Trochę przekombinowane bo wątpię by jakikolwiek akademik tak wyglądał... Prędzej więzienie w Szwecji ;)
    Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaki tam sucharek ;)

    @love_is_the_end

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :P <33
    Nooo zapowiada się ciekawie, hmm...razem pokój :P
    Haha, więzienie w Szwecji :P
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rodzial poprostu Super
    Juz niemoge sie doczekac nastepnego!!
    Naprawde fajne!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział super :D
    alee fajnie mieć pokój z Rydel ^^
    i w dodatku obok takie 4 ciacha *_*
    czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. super! podoba mi się bardzo, a kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem kiedy kolejny, spytajcie mojego natchnienia, to zalezy od tego kiedy postanowi mnie nawiedzic ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Edyta Przybysz8 grudnia 2012 16:24

    Jak na razie bardzo fajnie idzie , ale jestem ciekawa reszty , bo to na razie był taki wstępik :D a teraz na pewno zacznie się dziać :) ale bardzo fajnie ... i co tak długo zwlekałaś ? :p

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział super! Podoba mi się już od pierwszych słów XD No nic, idę czytać kolejny rozdział i komentować jaki on jest znając Cię fajny!


    http://sad-story-of-r5.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń