wtorek, 19 lutego 2013

27."I’m talkin’ ‘bout starting out as friends; I’m talkin’ ‘bout real and not pretend; I’m talkin’ ‘bout roles of a lifetime, You and I can even write the end"


-aww... Oni tak słodko wyglądają... Nie przerywajmy im... Niech skończą -powiedziała Rydel na widok zbliżających się do siebie przyjaciół.
-ja jednak wole przerwać... Chodź Ell -chłopcy zaczęli szybko zakradać się od tylu ławki, na której para siedziała -na trzy... Raz, dwa, trzy -wyszeptał Rocky na co razem z Ellingtonem pociągnęli od tylu za ławkę, która poleciała do tyłu razem z parą.
-dziękuję, dziękuję wam bardzo moi kochani przyjaciele -powiedział Ross sarkastycznie
-oj dobra, obrazisz się później, teraz wstawajcie z tej ziemi, bo idziemy i nie zapomnijcie podnieść tej ławki... Wy tylko szkody umiecie narobić -zaśmiał się Ratliff po czym młodzież ruszyła z powrotem do szkoły
___________________________________
Do końca weekendu nic specjalnego się nie wydarzyło. Wszyscy postanowili zapomnieć o sobotnich wydarzeniach. O tym co zobaczyli... Dziewczyny, a przynajmniej Olivia wciąż nie wiedziała, że Ross to wszystko uknuł.
Jak już wiecie, w drugim semestrze nastąpiła mała zmiana planu. Uczniowie zostali podzieleni na grupy. Oczywiście dla Olivii podział był niefortunny. Trafiła do grupy z Rydel, Millie i Ross'em (oczywiście również z innymi uczniami, ale z tą trojką, a właściwie dwójka miała najlepsze kontakty.) Jako pierwszy pojawił się problem, którego rozwiązanie była niemalże od razu jasne. Kto z kim ma siedzieć. Nie mieli zbyt dużego wyboru. Liv wciąż niechętnie spędzała czas z Millie, a Ross to w ogóle nie miał zamiaru z nią siedzieć, wiec została Rydel, a dwójka została skazana na siebie. Do planu doszedł również wdż.
W poniedziałek uczniowie zostali wpuszczeni do sali od chemii od razu po dzwonku jednakże nauczycielka powiedziała, że za chwile przyjdzie, ponieważ musi coś załatwić. Wszyscy zajęli swoje miejsca. Ross i Olivia siedzieli na samym końcu klasy. Usiedli na krzesłach, wyciągnęli książki i... I właściwie to nic nie robili. Blondyn bardzo nie lubił nie mieć zajęcia. Zaczął łaskotać Liv. Ta początkowo powstrzymywała się od śmiechu jednak w końcu nie wytrzymała. Wybuchła głośnym śmiechem. Ponieważ Livvy nie mogła już wytrzymać, wstała z krzesła i powiedziała stanowczo *przestań*. W odpowiedzi otrzymała słowa *jeśli mnie przytulisz* i blondyna, który rozkładał ręce. Dziewczyna nie chciała tego, więc szybko się odwróciła, ale zamiast oddalić się od chłopca weszła w szafę, z której spadły probówki z substancjami, które oczywiście się potłukły, a substancje wylądowały na podłodze. W tym momencie weszła nauczycielka. Po klasie zaczął rozpowszechniać się smród, ponieważ w jednej z probówek był kwas masłowy.
-co tu się najlepszego wydarzyło?! Kto to zrobił?! -spytała zdenerwowana nauczycielka
-umm... To -zaczęła Olivia
-ja to zrobiłem... Szedłem i się potknąłem o plecak i tak jakoś wpadłem, że spadło -powiedział Ross
-proszę was wszystkich o opuszczenie klasy... A z tobą porozmawiam na korytarzu, ponieważ karę musisz odbyć
-oczywiście -powiedział Ross po czym razem z resztą opuścił klasę. Rydel zdążyła stwierdzić, że jest bezmyślnym idiotą, potem poszedł już z nauczycielką.
Blondyn długo nie wracał. Uczniowie lekcje spędzili na korytarzu. W końcu zadzwonił dzwonek, dziewczyny udały się na stołówkę gdzie spotkały pozostałych chłopców, wciąż jednak bez Ross'a. Olivia opowiedziała im co się wydarzyło na chemii, bez dokładnych szczegółów o łaskotaniu.
-jaki lol! Tez chce być z wami w grupie, u nas nic się nie dzieje, mieliśmy nudną fizykę -powiedział z wyrzutem Rocky.
Olivia zauważyła, że w stronę akademika razem z Chiachi spaceruje sobie Ross. Kolejną wymówką o braku książki opuściła przyjaciół i podbiegła do Rossa przerywając mu rozmowę z hiszpanką
-możemy pogadać? -spytała blondyna
-to ja już pójdę, do wieczora -powiedziała Chachi po czym odeszła
-pewnie, o co chodzi? -spytał chłopak
-czemu to zrobiłeś?
-co? Łaskotki?
-nie -zaśmiała się- w sumie to też ale... Czemu wziąłeś winę na siebie? Ja to zbiłam
-no ale ja ciebie łaskotałem
-ale co z tego?
-czego się nie robi dla przyjaciół... -po tych słowach oboje spojrzeli na siebie, właściwie to w swoje oczy... Stali tak przez chwile... W końcu Olivia się otrząsnęła i odwróciła głowę
-dziękuje w każdym razie
-nie ma za co... Ale wiesz, że musisz mi za to zapłacić
-co? Jak niby? -dziewczyna się lekko zdenerwowała nie wiedząc co blondyn może mieć na myśli
-przytuliłabyś chociaż... A niby co mogłem mieć na myśli
-różne rzeczy, ale masz racje, zasługujesz -dziewczyna nie tylko mocno przytuliła chłopaka, ale również dała mu całusa w polik, co jeszcze bardziej go ucieszyło
-i jeszcze jedno... Mam wziąć udział w tym przedstawieniu... Wiesz, że ty też musisz prawda?
-co?! O nie, nie... Wolę iść już się przyznać
-oj daj spokój, będzie fajnie –nalegał blondyn
-może dla ciebie, ja nie chcę -powiedziała już lekko obrażona Livvy, że Ross w pewnym sensie i tak wykorzystał wzięcie winy na siebie jako podstęp
-nie to nie, możemy się na siebie obrazić i więcej sobie nie pomożemy -zaproponował chłopak. Olivia zamilkła, przemyślała dokładnie propozycje i powiedziała niechętnie
-to gdzie mam się zgłosić?
-ha! Wiedziałem... Chodź, pokażę ci
Ross zaprowadził Olivię do nauczycielki od angielskiego, która zajmowała się przedstawieniem. Było ono organizowane na dzień otwarty szkoły, aby zachęcić nowych uczniów do przyjazdu tutaj. Przesłuchanie ma odbyć się w piątek. Ross nie musiał go odbywać, ponieważ on bierze w tym udział z powodu kary. Po tym jak Olivia się zgłosiła, poszli na stołówkę to pozostałych. Ross poszedł zamówić jedzenie. Liv w tym czasie opowiedziała im o przedstawieniu.
-Rocky, zrób coś dla mnie... Zapisz się do przedstawienia -uśmiechnęła się do chłopaka
-właściwie to wszyscy możemy wziąć w nim udział... Będzie fajnie -odpowiedział jej brunet. Pozostali się zgodzili akurat gdy wrócił Ross. Nie był zadowolony z tej informacji ponieważ chciał trochę czasu spędzić sam z Olivia.
__________________________
Po południu Ross był u Chachi na korepetycjach, Millie z Rydel siedziały u chłopaków a Olivia się uczyła. W pewnym momencie Rydel weszła do pokoju, zobaczyła, że siedzi nad innymi książkami niż zwykle
-hiszpański? ty chodzisz na francuski -powiedziała biorąc książkę z rąk Liv
-no taak.. ale.. ale uczyłam się w podstawówce  i uznałam, że... że powtórzenie sobie języka obcego może się przydać - Rydel się na nią spojrzała. Zaczynała się domyślać o co chodzi
-yhyym… mówiłaś, że hiszpański ci się nie podoba. Gadaj o co chodzi.
-no bo.. Zauważyłam, że Ross'owi nie idzie najlepiej, a skoro ja się kiedyś uczyłam, to mogę mu trochę pomóc.
-mała… on przecież już ma korepetytorkę, która o ile się nie mylę pochodzi z Hiszpanii.
-ale.. po co ona ma się fatygować? Mnie Ross ma pod ręką, praktycznie drzwi obok, a ona mieszka dwa piętra wyżej i w ogóle marnuje dla niego wieczór a ja i tak nie mam nic lepszego do roboty więc...
-ktoś tu chyba jest zazdrosny
-wcale nie - Rydel spojrzała na nią kątem oka - no dobra, może trochę jestem.. -starsza zaczęła spoglądać coraz bardziej podejrzliwie -bardzo trochę.. nawet nie wiesz jak bardzo.
-kochana, ale dlaczego?
-ona jest ładna, zgrabna, ma ciemną karnację, a ja zupełne przeciwieństwo.. a widać, że podoba się Ross’owi
-ale wy się przyjaźnicie, więc w czym problem?
-bo on już nie ma dla mnie czasu -posmutniała
-ale to dlatego, że nie umie jeżyka
-dlatego mu pomogę, ma teraz części ciała, to proste, już umiem. Jak tylko przyjdzie, umówię się z nim na naukę
-jak se tam chcesz -powiedziała po czym wróciła do chłopaków zostawiając Olivie samą
*jestem głupia* pomyślała i wzięła do ręki telefon leżący na szafce obok łóżka. Weszła w wiadomości i wysłała jedną, do Ross'a
*mógłbyś przyjść w wolnej chwili?* Na odpowiedź długo nie musiała czekać. Po około minucie Ross juz był. Wparował do jej pokoju jakby się paliło.
-coś się stało? -spytał zdyszany, najwidoczniej biegł
-nie myślałam, że tak szybko będziesz miał wolną chwilę
-dla ciebie zawsze mam wolną chwilę -na twarzy Olivii pojawił się uśmiech -więc o co chodzi?
-bo... Bo już nie spędzamy tyle czasu ze sobą... Stęskniłam się za tobą
-mała, wystarczyło powiedzieć -chłopak się do niej uśmiechnął -ale muszę się trochę podciągnąć z hiszpańskim...
-właśnie... Jak chcesz to ja ci też mogę pomóc, uczyłam się w podstawówce i jeszcze trochę pamiętam więc... Co ty na to?
-pewnie! -blondyna ta propozycja wyraźnie ucieszyła -to co, jutro przychodzę do ciebie?
-jasne -powiedziała po czym podeszła do Ross'a i mocno go przytuliła
-pójdę tylko po książki i mogę do ciebie na chwile przyjść skoro chcesz posiedzieć
-oki
Zgodnie z obietnicą blondyn po chwili był już u dziewczyny. Usiedli na podłodze opierając się o łóżko Livvy.
-to co byś chciała porobić? -spytał Ross
-a czy zawsze musimy coś robić? Posiedźmy sobie po prostu, sama twoja obecność się liczy
Chłopak niezwykle szczęśliwy, ale też lekko zdziwiony, że Liv ot tak zapragnęła jego obecności. Mieli ostatnio bardzo dobre kontakty, ale nie spędzali razem aż tyle czasu. Faktycznie Ross dużo czasu spędzał z Chachi.
-co się stało, że nagle chcesz nagle ze mną czas spędzać? -spytał Ross
-jesteśmy przyjaciółmi, po prostu stęskniłam się za twoja obecnością jak już mówiłam. Ostatnio widujemy się tylko na zajęciach. Nawet na obiadach rzadko kiedy z nami bywasz -lekko posmutniała
-przepraszam -objął dziewczynę i przytulił do siebie -nie wiedziałem, że aż tak ci brakuje mojego towarzystwa -uśmiechnął się
-to teraz już wiesz. Ale nie żebyś sobie od razu nie wiadomo co wyobrażał
-tak, tak, wiem... Jesteśmy tylko przyjaciółmi... A powiedz... Jeszcze w sobotę mówiłaś, że nie lubisz być ze mną sam na sam bo robię podchody... Co się stało, że zmieniłaś zdanie?
-stwierdziłam, że lubię twoje pochodny bo są urocze i nie lubię ich przerywać, ale muszę
-nie prawda, nie musisz. Zobacz jakie to by było proste. Dasz okazje jednemu mojemu podchodowi, będziemy razem i po sprawie - ciągnął chłopak
-Rossy, tylko że to nie takie proste... Nawet jeśli tu i teraz bym ciebie pocałowała to nie znaczy, że już będziemy razem... Ja nie jestem jeszcze gotowa, żeby do ciebie wrócić. Nie, że ci nie ufam czy coś... Po prostu... Nie mogę jeszcze... Nie umiem... Poczekaj jeszcze trochę
-ale ja się boję, że ktoś mnie wyprzedzi... Rocky na przykład
-Rocky to już inna sprawa... Słuchaj, to może ciebie zaboleć i przepraszam, ale ja po prostu nie umiem wybrać... żeby mnie zdobyć musisz się postarać... Czasami same podchody nie wystarczą
-ale ja tego się boje...  że ja zrobię coś głupiego, stracę twoje zaufanie, a Rocky ci nic nie zrobił... Zupełnie nic
-po prostu staraj się nie robić głupot tylko mądre rzeczy... Może kiedyś ci się uda -powiedziała i właściwie to nie wiadomo czemu pocałowała chłopaka w polik
-a... A bo mówiłaś wcześniej... że nawet jeśli byś mnie no wiesz... Pocałowała teraz to nie wrócimy... Pocałujesz mnie teraz?
-właśnie to zrobiłam
-ale tak w usta... Ty tak słodko całujesz...
-fajnie wiedzieć -zaśmiała się -to nie jest dobry pomysł
-dlaczego nie? Zapomnimy o tym... A poza tym myślę, że powinnaś wiedzieć, że dzisiaj jest 29 marca co oznacza że dokładnie za 9 miesięcy mam urodziny i pewnie jeszcze nie wiesz, że ja świętuje takie dni jak 9,6,3 miesięcy do moich urodzin... Liczę na jakiś prezent... Pocałunek byłby dobry
-nie Ross, nie będę cię całować bo masz jakąś... Nawet nie wiem co...
-no proszę cię, chcę dostać chociaż jeden prezent
-czuli jednak zwyczajnie tego nie odchodzisz? -ciągnęła Olivia
-ależ oczywiście, że obchodzę. Rodzeństwo uważa że to bzdura dlatego zawsze dostawałem pieniądze od rodziców i chodziłem sobie coś kupić
-dobrze uważa. No cóż, poczekasz sobie do urodzin
-no ale bardzo ale to bardzo ciebie proszę
-czy ja niewyraźnie mówię? Nie!
-ale taki krótki po prostu
-Ross! -chłopak się na nią spojrzał proszącym wzrokiem
-proszę cię -nic nie odpowiedziała. Zbliżyła się do chłopaka i cmoknęła go u usta po czym minimalnie odsunęła twarz. Blondyn przejechał jej ręką po policzku. Ta spojrzała się w jego oczy i już była bliska złożenia kolejnego pocałunku na jego ustach tyle, że Rydel weszła do pokoju. Wstali jak gdyby nigdy nic.


Hej! Dodaję kolejny... nudny, bezsensowny rozdział...ciągle ten Ross i Olivia... ale spokojnie, następny rozdział już mam i nie ma w nim tylko i wyłącznie ich... a jeszcze dostaję pytania o Rocky'ego i Liv... to oczywiście też jeszcze nie koniec i trochę się wydarzy :) w każdym razie proszę was o komentarze i piszcie co sądzicie... 
pzdr
~Gosia

13 komentarzy:

  1. Super!!!!!
    Czekam na kolejny rozdział!!!!!
    Co wybierzesz???
    Rossa i Liv???
    Rocky'iego i Liv???
    Rossy i Olivia tak słodko razem wyglądają... Ale Rocky... Znajdź Rocky'iemu inną laskę i będzie po sprawie.
    Podoba mi się to, że nie piszesz sztywno, tylko tak po prostu, na luzie!!!!!
    PISZ KOLEJNY ROZDZIAŁ ;D - Twoja Nati XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi sie bardzo podoba! bardzo bardzo! jest cudny, boski, swietby, a rossy ahhh taki słodki

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi sie bardzo podoba! bardzo bardzo! jest cudny, boski, swietby, a rossy ahhh taki słodki

    OdpowiedzUsuń
  4. Super jest ^^ ;P Ahh... Liv i Ross, razem są tacy słodcy <33
    Czekam na kolejny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. zgadzam się, że Ross i Liv są tacy słodcy ;3 ehh.. ta Rydel musiała wejść w takim momencie ;( rozdział jak zawsze świetny ;*
    czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba jako jedyna lubię wątek z Rockym :D i lubię jak się dzieją takie rozterki tak jakby sercowe :D super rozdział :) i czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  7. Jacy Ross i Olivia są razem fajni :3. Tak miło się o nich czyta i w ogóle. A Olivia rozbawiła mnie z tą nauką hiszpańskiego :D. I słodko się Ross zachował z tym że wziął winę na siebie :). Czekam na nowy rozdział ;).

    OdpowiedzUsuń
  8. Bozzeeee!!! Jakie to slodkie zaraz sie poplacze.
    :*
    Czekam na kolejny mam nadzieje ze bedzie jak najszybciej.
    Pozdrowienia :D

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG wy lubicie R5 lol ale wiocha :b

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow.. supeer *.* Tak, w końcu mam czas i przeczytałam twój rozdział i jest boski :D
    Aww.. Ross i Olivia :3
    Ii oczywiście ktoś musiał wejść do pokoju.. Rydel :(
    świetnie, czekam na następny rozdział ^.^

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział !
    Ross i Livv są słodcy :3
    Fajnie.. Rydel musiała im przerwać :P
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jest to bardzo interesujące i wciągające. Widać, że piszesz to co naprawdę myslisz. Nie jest ci to obojętne. Chcesz mieć jak najwięcej pozytywnych komentarzy. Masz talent do pisania takich opowiadań. Pisz dalej, nie marnuj tego. Gratuluję ! ®5

    OdpowiedzUsuń