czwartek, 14 lutego 2013

26."Kiedy położysz rękę na me dłonie, Luba mię jakaś spokojność owionie, Zda się, że lekkim snem zakończę życie; Lecz mnie przebudza żywsze serca bicie, Które mi głośno zadaje pytanie: Czy to jest przyjaźń? czyli też kochanie?"


Ross wszedł niepewnie i usiadł koło Olivii na jej łóżku. Siedzieli przez chwile w milczeniu. W końcu dziewczyna przerwała tą niezręczną ciszę
-chyba musimy wyjaśnić sobie parę spraw, bo tak naprawdę jeszcze nie rozmawialiśmy szczerze od naszego rozstania, a chyba każdy wiedział, że kiedyś to będzie musiało nastąpić
-dobrze... Może zacznij -powiedział wciąż nie zbyt dobrze czujący się blondyn
-dobrze... To w takim razie, o co ci chodziło? Właściwie to co się stało, że tak wybuchłeś?
-myślisz, że tak łatwo mi było patrzeć, jak całujesz się z moim bratem? A potem słuchać jak całowaliście się jeszcze dwa razy -mówił blondyn z trudem mówiąc każde słowo. Było mu strasznie przykro z powodu tego wszystkiego, lecz cieszył się, że może wreszcie powiedzieć Olivii, co leży mu na sercu. Wiedział też oczywiście, że on sam nie jest bez winy. Właściwie to wina leży głównie po jego stronie i zaczął nastawiać się psychicznie na to, że słowa, które szykuje dziewczyna mogą go zaboleć.
-ale pomyśl jak ja się czułam widząc ciebie jak całujesz się z Millie na dyskotece, a potem jeszcze w pokoju -dziewczyna mówiła to z trudem, a z jej oczu poleciało kilka pojedynczych łez -ja rozumiem, że ona mogła cię do tego sprowokować, zacząć cię całować i wiem, że przerwałeś na dyskotece... Ale dlaczego w pokoju ja wam musiałam przerywać? -Olivia wydusiła wreszcie z siebie co ją bolało i gryzło najbardziej. Z jej oczu zaczęło lecieć coraz więcej łez. Blondyn widząc to sam poczuł się źle i sam ledwo powstrzymywał się od płaczu, co było zaskakujące, bo zawsze był twardy. Objął blondynkę i mocno wtulił ją w siebie. Zrozumiał również, że teraz jego kolej do przemówienia.
-ja wiem... To znaczy ja dopiero, gdy zobaczyłem ciebie jak całujesz się z Rocky'm zrozumiałem jak bardzo ciebie skrzywdziłem i jakie to okropne uczucie... A czemu nie przerwałem drugiego razu? Ja sam nie wiem. Sam nie umiem tego sobie wyjaśnić. Po prostu stałem jak wmurowany, nie wiedziałem co się ze mną dzieje... Ja... Ja ciebie przepraszam z całego serca za to, bo ja naprawdę nie chciałem ciebie zranić... Jesteś dla mnie bardzo ważna i nie wiem co bym zrobił tracąc z tobą kontakty. Ja chciałbym to wszystko jakoś naprawić -Ross mówił te słowa prosto z serca. Nie myślał co za chwile powie tylko mówił wszystko co mu przyszło na język bo było to prawdziwe. Widział, że dziewczyna nieco się uspokoiła, a z jej oczu przestały lecieć łzy z oczu
-nie musisz tego naprawiać... Po prostu puśćmy to w niepamięć, bo oboje po części zawiniliśmy... Oczywiście ty po większej części, ale pomińmy ten szczegół
-powiedziałbym coś, ale zgadzam się… ja bardziej zawiniłem więc... Puszczamy w niepamięć -powiedział uśmiechnięty, wyraźnie lepiej czujący się Ross
-ale tak właściwie to powinieneś pocałować się z Millie jeszcze raz, żeby było kwita -zaśmiała się Olivia wciąż siedząc wtulona w Ross'a. Tak naprawdę nawet tego nie zauważyła.
-jestem pewien, że dwa zdecydowanie wystarczy i już jesteśmy kwita... Ale co teraz z nami?
-a co ma być? Przyjaźnimy się, tak? No chyba nie sadziłeś, że będziemy znowu chodzić... No może kiedyśtam tak, ale jeszcze za wcześnie... Ale proszę cię, nie rób sobie zbyt wielkich nadziei
-spoko, nie myślałem przecież, że przyjmiesz mnie z otwartymi drzwiami -blondyn znowu lekko posmutniał, wstał z lóżka i zamierzał iść
-Ross, wszystko ok? -spytała Olivia, która zauważyła zmianę nastroju chłopaka
-tak, pewnie -dziewczyna spojrzała się na blondyna -oj no dobrze, myślałem, że do mnie wrócisz... Ale rozumiem... Poczekam... Nawet do końca życia... Będę na ciebie czekał licząc na to, że do mnie wrócisz. Będę czekał z otwartymi ramionami, a potem umierał w samotności wołając twoje imię
-haha jesteś pewien, że wszystko dobrze? -zaśmiała się Olivia
-tak, tak, przez chwile nie było, ale już okej... -Livvy nic nie powiedziała tylko podeszła do blondyna i mocno go przytuliła, co on oczywiście odwzajemnił.
-to co, idziemy do nich? -spytał chłopak w niemalże świetnym nastroju po tym jak Liv go przytuliła
-już, pewnie
Gdy podeszli do drzwi, chłopak lekko je uchylił i powiedział jeszcze *tylko nie każ mi czekać wiecznie* na co dziewczyna się zaśmiała i tylko bo popchnęła, żeby otworzył drzwi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Od tej rozmowy Olivia i Ross dogadywali się lepiej niż kiedykolwiek. Nawet lepiej niż gdy chodzili. Wcale się nie kłócili. Mieli czysto przyjacielskie kontakty. Do czasu...
___________________________________
-co to za dziewucha, z którą Ross ostatnio się pałęta na przerwach i ciągle z nią rozmawia? -powiedziała Olivia do Riker'a, obserwując Ross'a jak rozmawia z jakąś dziewczyną. Ta sytuacja powtarzała się już po raz któryś w tym tygodniu.
-co, czyżby zazdrość się odzywała? To tylko jego koleżanka z hiszpańskiego, daje mu korki bo Ross jest słaby, a ona nie... Chodź usiąść -powiedział po czym poszli do wolnego stolika. Była to przerwa obiadowa, akurat mieli tacki w rękach. A co do hiszpańskiego to od nowego semestru zmienił się im trochę plan. Większość lekcji mieli w grupach i doszedł im język obcy. Do wyboru mieli hiszpański i francuski. Olivia chcąc uniknąć Ross'a chociaż na jednej lekcji (w większości była z nim w grupie) zapisała się na francuski, ale również dlatego, że uczyła się kiedyś hiszpańskiego, oczywiście była z niego świetna, ale niezbyt lubi ten język.
-nie zazdrość... O co miałabym być zazdrosna... Po prostu nie uważam, że od razu potrzebuje korepetycji, a poza tym ja też mu mogę pomóc... Uczyłam się hiszpańskiego
Po chwili dosiedli się do nich pozostali. Oczywiście wszyscy oprócz Ross'a. Olivia cały czas uważnie obserwowała każdy ich ruch jedząc frytki. Zauważyła, że Ross z tą dziewczyną idą w ich stronę. Odwróciła wzrok.
-ej... Chciałem wam kogoś przedstawić -powiedział Ross na co wszyscy zwrócili wzrok w jego stronę. Przy nim stała ładna brunetka o ciemnawej karnacji -to jest Chachi i ona pochodzi z Hiszpanii. Może miewać problemy z angielskim, więc za dużo do niej nie mówcie i ogólnie to daje mi korki z hiszpańskiego
-jakoś tobie to nie przeszkadzało, żeby z nią rozmawiać przez ostatnie kilka dni -zauważyła Olivia. Ross się na nią spojrzał na co ona wzruszyła ramionami i kontynuowała jedzenie frytek
-w każdym razie jeśli nie macie nic przeciwko, usiądzie z nami
Pozostali nie mieli nic przeciwko. Próbowali się dogadać z Chachi, która podobno nie rozumiała wszystkiego co mówią... W końcu to Hiszpanka...
Po skończonym posiłku Ross z Chachi znowu gdzieś poszli. Pozostali nalegali, żeby Olivia z nimi została jednak ta stwierdziła, że zapomniała wziąć książki z pokoju. Zarzuciła torbę na ramie i poszła. Oczywiście nie do pokoju tylko za blondynem i jego towarzyszką. Stanęli koło szafek. Ross gdzieś sobie poszedł. Nadarzyła się okazja, żeby dowiedzieć się o niej więcej. Dziewczyna nie czekała. Od razu podeszła i zagadała.
-hej! Nie zdążyłam ci się przedstawić. Jestem Olivia. Pochodzę z UK... Tak ogólnie to zauważyłam, że zadajesz się z Ross'em... Opowiedz coś o nim
-umm... Jest bardzo miły i przyjacielski... Wy się przyjaźnicie prawda? Czy chodzicie? On wciąż o tobie opowiada na lekcjach, na korytarzu... -powiedziała Chachi
-hahaha o nie, nie, nie... Chodziliśmy dawno temu... Chyba przez niecały miesiąc... Zerwałam z nim... Całował się z moją przyjaciółką, właściwie to teraz już byłą przyjaciółką. Potem ja trochę kręciłam z jego bratem. Właściwie to wciąż jestem z nim dość blisko, ale nie chodzimy. A z Ross'em się przyjaźnie. Postanowiliśmy o wszystkich przygodach zapomnieć i rozpocząć przyjaźń od nowa... Ogólnie to miło mi, że o mnie mówi, ale jak widać ciebie też bardzo lubi... Właściwie to jak tu trafiłaś? -rozgadała się Olivia nawet tego nie zauważając. Tylko czemu opowiedziała jej to wszystko. Czyżby faktycznie zrobiła się zazdrosna o to, że jej przyjaciel do którego jeszcze niedawno czuła tylko i wyłącznie przyjaźń znalazł sobie towarzyszkę? Chachi nie zdążyła nic odpowiedzieć ponieważ zadzwonił dzwonek na lekcje -świetnie mi się z tobą rozmawiało... I bardzo się cieszę, ze Ross ma ciebie... Przynajmniej nie spędza już tak dużo czasu ze mną i już nie zawraca mi głowy... - wyraźnie posmutniała i poszła w stronę klasy, w której mieli mieć lekcje.
-świetnie Chachi! -podszedł do dziewczyny Ross, który podsłuchiwał całą rozmowę
-wow... Nie znałam waszej historii aż tak dokładnie... Chociaż i tak większości nie rozumiałam...
- tak... Mamy poruszająca historie... I wciąż za nią tęsknie... -zamyślił się blondyn - ale wygląda na zazdrosną... to dobrze.  Dziękuje, że mi pomagasz...Dobra, lecę na lekcje, do zobaczenia później - ruszył w stronę klasy.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Po południu chłopcy zamknęli się w swoim pokoju nie wpuszczając żadnej z dziewczyn. Odbywali „tajną naradę”, po czym gdzieś wyszli. Byli w luna parku. Najwidoczniej coś knuli. Ustalali różne rzeczy z kierownikiem domu strachów. Planowali coś w stylu małego horroru dla dziewczyn, a właściwie to głównie „pokrzywdzoną” i wstrząśniętą wszystkim ma być Olivia.
Wrócili dopiero po dobrych dwóch godzinach i od razu poszli do pokoju dziewczyn. Właściwie to Ross poszedł.
-dziewczęta, jutro zabieram was z chłopakami do luna parku, ale tym razem wszyscy idziemy, a nie sam Rocky z Olivią. Idziemy dopiero na 15, więc wcześniej proponuję abyśmy obejrzeli sobie jakiś film. A i jeśli nie macie nic przeciwko to Chachi też pójdzie –wyklepał przemowę po czym wyszedł
-Chachi idzie yeeey… -powiedziała Olivia z ponurą miną
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Następnego dnia koło godziny 10 ktoś zaczął dobijać się do pokoju dziewczyn. Zaspana Olivia niechętnie wygrzebała się z łóżka i poszła otworzyć. Był to nie kto inny jak Ross
-czego ty chcesz tak wcześnie? -wymamrotała
-wstawajcie! Musimy iść oglądać filmy! Bo za 4 godziny będziemy musieli wychodzić to akurat dwa zdążymy -powiedział Ross z wielkim entuzjazmem
Olivia zbudziła Rydel, która obudziła Millie. Jakoś się zebrały, ubrały, uszykowały i koło 10:30 były już u chłopaków. Wygodnie się rozsiedli. Tradycyjna kłótnią o kanapę. Musiał na niej siedzieć Ross, w dodatku uparł się, że koło Olivii. Po jej drugiej stronie usiadła Rydel i na końcu wcisnął się Rocky. Riker z Ratliff'em w tym czasie włączali film.
-ejj... Ale nikt nie uprzedzał, że to horror... Ross! Dlaczego nie protestujesz? -oburzyła się Olivia
-ewentualnie zgodzę się ten jeden raz -powiedział blondyn. Dziewczyna spojrzała na niego z wyrzutem. Zaczęli oglądać. Pierwszy film nie był aż tak okropny, ale w niektórych momentach Livvy starała się za wszelką cenę uniknąć wtulenia w Ross'a, który był jedynym chłopakiem pod jej ręką. Jakoś udało jej się przetrwać jednak z drugim nie poszło już jej tak dobrze. Po 20 minutach siedziała już wtulona w towarzysza. Ten objął ją jeszcze ręka i jeszcze mocniej przytulił. Siedział i cieszył się jak dziecko. Dziewczyna przesiedziała tak połowę filmu, a Rossy znudzony i jednocześnie szczęśliwy rozglądał się po pokoju jakby czegoś szukał. Najzwyczajniej nie chciało mu się oglądać filmu. Wygrzebał telefon z kieszeni, włączył aparat i wyciągnął z nim rękę chcąc zrobić zdjęcie sobie i Olivii. Liv siedziała w tym momencie wpatrzona w telewizor, bo akurat nie było nic strasznego. *Olivia, uśmiechnij się ładnie i popatrz w komórkę*. Dziewczyna momentalnie wykonała polecenie. Ten wykorzystał okazje i zrobił piękne zdjęcie, na którym wyglądali jak szczęśliwa para.
-dlaczego zrobiłeś mi zdjęcie? -oburzyła się Liv momentalnie odsuwając się od chłopaka
-bo się ślicznie ustawiłaś, zobacz jaki z ciebie słodziak -powiedział Ross i pokazał dziewczynie zdjęcie, które zdarzył już ustawić sobie na tapetę
-masz natychmiast zmienić sobie tapetę i usunąć to zdjęcie, albo ja to zrobię -chłopak momentalnie wstał i wybiegł z pokoju oczywiście z telefonem w ręku. Dziewczyna pobiegła za nim. Ganiali się po korytarzu, potem wybiegli na dwór
-co ci zależy? To zdjęcie jest śliczne, jak ty z resztą i nie zamierzam go usuwać, poza tym czy już nie możesz sobie czasami zrobić zdjęcia z przyjacielem? -zatrzymał się w końcu Ross i spytał
-zobacz! Chachi idzie –krzyknęła Olivia wskazując miejsce, w którym „znajduje się” Chachi
Zdezorientowany i zdziwiony blondyn momentalnie się odwrócił. Liv wykorzystała tą okazję, podbiegła do chłopaka, wyrwała mu telefon z ręki, odbiegła na kawałek i zaczęła szukać zdjęcia w galerii. Ross wiedział, że już nic nie zdziała. Stał w miejscu i obserwował poczynania przyjaciółki. Ta w końcu znalazła zdjęcie. Stała i się w nie patrzyła. Było naprawdę niezwykłe. Oboje tak słodko wyszli. Nie miała odwagi lub może siły, żeby je usunąć. Po prostu przeszła obok blondyna oddając mu telefon i ruszyła w stronę pokoju. Ten szybko zaczął patrzeć co zdziałała. Ku jego zdziwieniu zdjęcie wciąż było. Od razu się ucieszył i poszedł śladami dziewczyny.
Gdy doszła do pokoju pozostali kończyli właśnie oglądać film, więc nie musiała nawet siadać. Po chwili dołączył do nich blondyn i ruszyli do luna parku.
Byli około 14:30, więc postanowili przejechać się rollercoasterem i diabelskim młynem z myślą, że tym razem się nie zepsuje. Ross będąc przygotowany, że cos takiego może się zdarzyć uparł się i po długich namowach usiadł wreszcie z Olivią, która nie była z tego powodu zbytnio zadowolona. O 15 przy domu strachów spotkali się jeszcze z Chachi co kompletnie popsuło jej humor, ale starała się tego nie okazywać. W końcu weszli do "domu". Olivia będąc po dwóch, a właściwie po obejrzeniu jednego i pół horroru była jeszcze bardziej przestraszona. Nawet nie zauważyła, gdy złapała Ross'a za rękę. Na początku nie było tak źle. Normalnie jakieś sztuczne szkielety wyskakiwały. Z czasem jednak zaczęło dziać się dziwniej. Nie wiele oświetlające światło, ale zawsze jakieś w pewnym momencie zgasło i rozległ się czyiś krzyk. Gdy wreszcie się zapaliło Rocky’ego nie było.
-gdzie jest Rocky? -spytała przerażona Olivia
-pewnie poszedł po jedzenie czy coś... Jak to Rocky -odparł Ratliff
Postanowiła nie zwracać uwagi i dalej iść z pozostałymi. Po chwili znów stało się to samo. Zgasło światło, krzyk i ktoś zniknął. Tym razem Riker.
-co? Gdzie jest Riker? -spytała jeszcze bardziej przerażona
-poszedł poszukać Rocky'ego i poprosić go, żeby wziął więcej jedzenia -odparł znowu Ratliff
Dalej szła, coraz mniej spokojna. Znowu zgasło światło, znowu rozległ się krzyk, ale tym razem nie zauważyła początkowo braku czyjejkolwiek obecności.
-wiesz... Początkowo się bałam, ale dzięki, że jesteś, bo z tobą jest tak jakoś mniej strasznie -słowa te skierowała do Ross'a. Nie słysząc odpowiedzi spojrzała w prawo gdzie powinien iść blondyn. Nie było go tam. Momentalnie wrzasnęła. W jej ręce, zamiast ręki słodkiego blondyna, była jakaś sztuczna ręka, którą momentalnie wyrzuciła gdzieś.
-aaa!!! Gdzie jest Ross?! -wykrzyknęła będąc bliska zawału, a w jej oczach pojawiły się łzy
-pić mu się chciało, poszedł z nimi -powiedział znowu Ratliff
Olivia już nie wytrzymywała z nerwów. Stanęła w miejscu mówiąc, że dalej nie idzie puki pozostali chłopcy nie wrócą. Reszta nie chciała czekać więc poszła na przód. Znowu powtórzyła się ta sama historia. Gdy tylko zgasło światło Livvy pobiegła do przodu z nadzieja, że natknie się na przyjaciół. Tym razem zniknął nie tylko ostatni z chłopaków, Ratliff, ale również Chachi.
-Olivia, teraz musimy stąd wyjść, więc nie zatrzymuj się -powiedziała Rydel. Weszły do sali pełnej luster. Szły korytarzem gdy nagle Liv stwierdziła, że przed chwila, w lustrze widziała Ross'a. Dziewczyny jej nie wierzyły. Zwróciła tą samą uwagę jeszcze kilka razy. W końcu doszły do końca korytarza, w którym był ślepy zaułek. Nagle rozbłysło jasne światło. Oczom Olivii ukazał się Ross, ale nie taki jakiego chciałaby zobaczyć. Stał za jakąś szybą i był... Pocięty. Miał pokaleczone ręce, nogi (miał krótkie spodenki bo było dosyć ciepło), nawet pocięta bluzkę. Z cięć leciała krew. Dziewczyna krzyknęła, z jej oczu popłynęły momentalnie strumienie łez i niemalże zemdlała. Dziewczyny stały i nic nie mówiły. Nagle zza luster po kolei wyskoczyli wszyscy chłopacy razem z Chachi, a na końcu również cały i zdrowy Ross. Przybili sobie *pjony* a potem również Rydel i Millie.
-gratulacje! Świetnie wam to wyszło! -powiedział Ross
-ty idioto! -powiedziała Olivia po czym znalazła najbliższe wyjście i udała się na zewnątrz
-przesadziliśmy z tym wkrętem co? -spytał Ross
-niee... To po prostu dziewczyna o słabych nerwach -powiedział Ratliff. Ross nic nie odpowiedział tylko poszedł za dziewczyną. Siedziała niedaleko na ławce pod drzewem. Miała ponura minę, lecz już nie płakała. Od razu się do niej przysiadł i zagadał.
-Liv, co się stało? - spytał lekko rozbawiony tym, że wkręt aż tak się udał
-nic, spadaj -odpowiedziała mu zezłoszczona
-nie. Przestraszyłaś się, że coś mi się stało - uśmiechnął się
-wcale, że nie
-ja i tak wiem swoje
-w takim razie wiesz źle -odparła sztywno
-to dlaczego płakałaś?
-no bo lubię
-bałaś się o mnie -ciagnął Ross, chcąc dowieść, że ma racje
-nie -ciągnęła
-tak
-o jeny no dobrze, tak i co z tego?
-a to, że coś do mnie czujesz
-o nie, nie prawda.. -po tych słowach zapadła chwila ciszy - myślałam, że coś ci się stało.. - z jej oczu znowu poleciało kilka łez - nie rób mi tak więcej - powiedziała i wtuliła się w chłopaka
-obiecuję. Ale to było zabawne
-nie prawda, idiota - powiedziała i lekko uderzyła chłopaka w ramie
-a czyj idiota?
-na pewno nie mój
-to niby czyj?
-nie wiem, może Millie - powiedziała zgryźliwie
-no wiesz co.. Oczywiście, że twój
-nie - uśmiechnęła się
-owszem. Zawsze będę twój
-a co jeśli ja cię nie chcę?
-to wtedy.. Zrobię to - powiedział i zaczął łaskotać dziewczynę- i co, jestem twój?
-nie, przestań - mówiła roześmiana
-jeśli powiesz, że jestem twój
-nie
-no trudno, nie pozostawiasz mi wyboru - i zaczął dziewczynę łaskotać jeszcze bardziej
-okej, okej wygrałeś!
-więc słucham, powiedz to
-nie - na tą odpowiedź chłopak znowu zaczął ją łaskotać - dobrze! Jesteś mój! Pasuje?
-tak -odpowiedział usatysfakcjonowany
-to może teraz pójdziemy już do reszty? -spytała dziewczyna po krótkiej ciszy
-e tam... Mi się nie śpieszy... Ja tam lubię sobie sam z tobą siedzieć
-ale może ja nie za bardzo... Bo jak jesteśmy sami to lubisz robić podchody, a mówiłam ci coś niedawno... A poza tym masz koleżankę, więc nie kręć z dwoma na raz tylko... No zajmij się nią -blondyna słowa te nie ruszyły, wręcz przeciwnie, zachęciły do działania
-a jakie podchody masz na myśli? Takie? -powiedział po czym położył rękę na plecach Olivii i powoli zaczął się przybliżać. Dziewczyna początkowo lekko się speszyła i nie wiedziała co ma zrobić jednak, gdy spojrzała na słodkie usta blondyna naszła ją straszna ochota na pocałunek z nim. Wiedziała, że za pewne po tym czynie za chwile dojdzie do kłótni i za razem sprawi chłopakami przykrość mówiąc mu, że nie chce do niego wracać, ale... Pytanie o chodzeniu postanowiła zostawić do przemyślenia później. Również powoli zaczęła się zbliżać, co ucieszyło chłopaka.


Hej!!! wreszcie po półtora tygodniowej przerwie dodaję ten rozdział, który napisałam z 2 tygodnie temu, ale nie miałam czasu, żeby dodać (nauka). Ogólnie to miały to być dwa osobne rozdziały, ale z powodu długiej nieobecności dodaję dłuższy. Cóż... mi się nie podoba, wszystko dzieje się za szybko... I oczywiście można się spodziewać podchodów ze strony Ross'a... I jeszcze dodaję ten rozdział z okazji Walentynek, bo planowo miał być w sobotę ;)
Piszcie co sądzicie... I przepraszam za beznadziejny opis pobytu w domu strachów, ale nie oglądam horrorów żeby mieć z czegoś inspirację...
A tytuł to z wiersza Adama Mickiewicza - Niepewność xD miałam dzisiaj na polskim i tak mi jakoś przypasował ;)

8 komentarzy:

  1. ŚWIETNY ROZDZIAŁ!!! PISZ DALEJ, ALBO CIĘ ZABIJĘ GOSIU!!! To jest szantaż!!!!!! Hahaha :P I ten dom strachów - GENIALNY!!!!!!
    Twoja Nati xD
    PS
    Ten chiszpański, to nie wpadł ci do głowy po tym, jak zobaczyłaś ten filmik??? -
    http://www.youtube.com/watch?v=s_TfquF2t08
    Tak się z ciekawości pytam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi sie podoba wszystko, serio xd jest bosski haha

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny *_* super, że taki długi ;D a jeszcze lepiej, że Ross i Liv się pogodzili ;3 a Olivia, to zazdrośnica ;p fajnie mi się o nich czyta ;3 czytam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział :) ale jest mi trochę smutno po tym,że nie ma wątku z Rockym a jak on się czuje ? :( ja tam lubiłam go z Livvy ... zwróć na to uwagę :) haha no i ogólnie czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział <3 Fajnie, że Olivia i Ross się pogodzili :)) A ten dom strachów jest bombowy :DD
    Czekam na kolejny ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Cieszę się, że Ross i Olivia się pogodzili :). A jestem ciekawa co w końcu z Millie i Rikerem? Mam nadzieję, że niebawem się dowiem :). Czekam na nowy rozdział ;).

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ma być o Rossa!! Tylko Rocky i Liv!


    http://sad-story-of-r5.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń