sobota, 25 stycznia 2014

62."Then take me by the hand; Rescue me my love from the broken man that I've become; Wake me up with an army, cause your the only one"



Po tym jak Ross poszedł z Riker’em do redakcji i zabrał swoje „problemy” ze sobą, u pozostałych zaczęły się inne. Każdy rozmyślał jak dogadać się ze swoim partnerem odnośnie opieki nad „dzieckiem” W końcu odezwał się Rocky.
- Wiesz co Rydel, szkoda, że ty nie poszłaś z Ross’em do tej redakcji.
- Co? Czemu? – zapytała zdziwiona, patrząc na brata jak na idiotę.
- Już myślą, że jest gejem, a jak zobaczą go z Riker’em to może jeszcze o kazirodztwie gejowym, czy coś, pomyślą? – zaczął uśmiechać się pod nosem.
- Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne. Mówiąc o chodzeniu, to muszę lecieć. – powiedziała wstając od stołu.
- Czemu? – zapytała Olivia.
- No tak, widzisz, muszę się jakoś dogadać z Marcelem, odnośnie tej pieprzonej lalki. Jakoś to trzeba zaliczyć, a im wcześniej zacznę się z nim dogadywać, tym lepiej dla mnie. – wyjaśniła pokrótce, po czym odwróciła się na pięcie i udała się do wyjścia krzycząc – To ja lecę, pa!
- Taaa, właśnie. Millie, to…
- Pogadamy później. – odpowiedziała szorstko do Rocky’ego, po czym również opuściła miejsce.
- Z nią to ja się chyba nie dogadam. – powiedział zrezygnowany wskazując na wychodzącą brunetkę.
- Spróbuj się dogadać z Bellą. – westchnął Ratliff, po czym zaczął walić głową w stół.
- Z racji tego, że zostałam tu chyba jedyna normalna, pójdę się przejść. – powiedziała Olivia, wstając od stołu i momentalnie wyszła ze stołówki.
****Rydel****
- Hej, Marcel! Marcel, zaczekaj! – krzyknęła z korytarza, biegnąc za chłopakiem, który kiedy zobaczył, kto go woła, natychmiast przyspieszył kroku. Jednak blondynka go dogoniła, złapała za ramię i odwróciła w swoją stronę.
- Zwariowałaś? Zaraz obudzisz mi dzidziusia! – odezwał się chowając główkę lalki w swojej piersi, w taki sposób, że zasłonił jej uszy.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że śpi. – szepnęła Rydel. – Słuchaj, chciałam się jakoś dogadać odnośnie tej… No wiesz… tego dziecka.
- Jak ty masz zamiar się ze mną dogadać? – prychnął jej w twarz. – Przez twój piskliwy głos, to ona nawet się nie uśmiechnie, a co dopiero ma zasnąć.
- Oo, czyli to ona? W końcu, dowiaduje się jakichś konkretów. A czy może jesteśmy, już na tym etapie rozmowy, gdzie zdradzasz mi jej imię? – zapytała błagalnym tonem.
- No jasne, pewnie, i co jeszcze? Może najlepiej zrobimy tak, że dam ci ją dzisiaj na noc, i odbiorę ją rano, zgoda?
- Serio, chcesz mi ją dać? – dopytywała się z niedowierzaniem.
- Chyba oszalałaś. Nie wiem, skąd ta popularna opinia, że jesteś mądra, skoro nawet nie wiesz, co to ironia. A teraz spadaj, bo jeszcze ją czymś zarazisz. Nie chcę, aby moje dziecko miało tak samo piskliwy głos, jak ty.
- Co? Ale? Chyba wiesz, że głos nie jest zaraźliwy, prawda? – spojrzała się na niego, jak na idiotę.
- Chyba jednak jest. Słysząc jak śpiewa twój prawie najmłodszy brat, jestem tego pewien. Żegnam. – odwrócił się na pięcie i pomaszerował wzdłuż korytarza.
- Niech ja go tylko. Ughhh. Łeb mu wykręcę. Jak ja…
- Delly, dobrze się czujesz? – zapytała lekko zdziwiona Millie.
- Ja.. No wiesz, muszę coś zrobić, żeby babka przydzieliła mi innego partnera, bo się wykończę z tym człowiekiem. – wytłumaczyła, zaciskając pięści, a na korytarzu rozbiegł się dźwięk dzwonka.
- No jasne. Chodźmy na lekcje.
*po lekcjach, Rocky i Millie*
-Millie, może zajmiemy się razem tą lalką? -Zaczął Rocky niepewnie patrząc na koleżankę siedzącą na kanapie w swoim pokoju. Brunetka spojrzała się na niego krzywym wzrokiem. -Zapomnij
-A ja uważam, że powinniście zrobić coś razem -wtrąciła Olivia -ciągle jesteście dla siebie niemili. Może to was jakoś zbliży -powiedziała z entuzjazmem
-Co więc proponujesz? -Spytała Millie od niechcenia
-Idźcie na spacer z tym waszym dzieckiem
-Co? Żeby się patrzyli na nas jak ma debili? Widziałaś kiedykolwiek dwójkę nastolaków z lalką? -Oburzył się Rocky
-Jesteś na tyle dziwny, że na twoją reputację to nie wpłynie -uśmiechnęła się Millie do starszego
-A ty na tyle walnięta, że tobie tym bardziej -odparł pewnie, a następnie oboje wymienili się krzywymi spojrzeniami
-Dobra, koniec z uprzejmościami. Idźcie już i ogarnijcie się trochę -powiedziała Liv siadając na łóżku
Millie na to niechętnie podniosła się z kanapy, wzięła lalkę do ręki i ruszyła w stronę drzwi
-No chodź -zwróciła się do Rocky'ego, na co ten szybko za nią ruszył
Wyszli z akademika i podążali drogą, prosto przed siebie w zupełnej ciszy. Wymienili kilka spojrzeń, lecz od razu odwracali głowy.
- Więęęęc… - zaczął Rocky przeciągając, a jednocześnie szukając tematu do rozmowy.
- Więęęęc?
- Taaaa… - westchnął zrezygnowany.

Po nieudanej próbie rozmowy, para zamilkła po raz kolejny. Znowu wymienili kilka spojrzeń. Pojawił się nawet nieśmiały uśmiech z obu stron.
-Wiesz... Bo... - zaczął niepewnie Rocky, a dziewczyna tylko uniosła brwi i spojrzała na niego pytająco. - Bo, w sumie to takie chodzenie i nieodzywanie się trochę mnie znudziło i... Może pójdziemy na jakieś lody, czy coś i spróbujemy się dogadać? - dokończył już pewniej, przygotowany na słowa krytyki, bądź wyśmianie.
- Może nie jest to taki najgorszy pomysł. - uśmiechnęła się delikatnie, na co chłopak się zdziwił.- Niedaleko jest świetna lodziarnia, możemy się tam wybrać.
- Świetnie.
- Świetnie.
- Super.
- Super.
Odwrócili od siebie wzrok i w ponownej ciszy pomaszerowali do lodziarni. Brunet dał Millie prowadzić i już po krótkim czasie, dotarli do celu.
- To Ty zajmij się Mike'iem, a ja skoczę zamówić te lody. Co wybierasz? Ja płacę. - powiedział szybko Rocky.
- Dżentelmen od siedmiu boleści się znalazł. - odparła , delikatnie oburzona. - Umiem zamówić sama, poza tym nie jesteśmy na randce, żebyś za mnie płacił.
- Chciałem być po prostu miły, ale widzę, że ty nie masz za grosz kultury.
- Serio? Lepiej uważaj na słowa. I jakbyś nie zauważył, to zajmuje się Mike'iem odkąd tylko wyszliśmy. A skoro jesteś taki mądry, to sam się nim zajmij, a ja pójdę zamówić. - powiedziała szorstko, wręczając lalkę chłopakowi i udała się do kasy, żeby złożyć zamówienie. Całej sytuacji przyglądał się pewien mężczyzna w średnim wieku, brunet natychmiast dostrzegł na sobie jego wzrok.
- Ehh, kobiety. - westchnął. - Z nimi się nie dogadasz. Popilnujesz małego? Dzięki. - powiedział, nie czekając na odpowiedź mężczyzny, po czym podał ma lalkę, a sam pobiegł do kasy obok.
- Po co tu przyszedłeś? - zapytała zdziwiona.
- Umiem zamówić za siebie.
- Czyli mam zamawiać tylko dla siebie?
- Skoro nie chciałaś żebym płacił, to zamówmy osobno.
- Okej.
W tej chwili do obydwóch kas podeszły kasjerki, aby przyjąć zamówienie.
- Sex on the beach, poproszę. - powiedzieli jednocześnie, po czym spojrzeli na siebie znacząco. Po chwili w tym samym czasie zapłacili, otrzymali lody i odeszli od kasy.
- Nie gadaj, że lubisz ten smak. - powiedziała lekko zdziwiona.
- Wiesz, ananas i żurawina nie rajcują mnie za bardzo, ale nazwa jest fajna. - uśmiechnął się, a Millie delikatnie się zaśmiała. Podeszli do stolika, przy którym siedział koleś z ich "dzieckiem".
- Dzięki, za popilnowanie. - powiedziała brunetka do mężczyzny, wzięła lalkę na ręce, po czym zwróciła się do Rocky'ego. - Dlaczego chłopacy zawsze myślą tylko o jednym?
- Bo to bardzo fajny temat. –uśmiechnął się głupawo
- Idź się leczyć. - zaśmiała się. - Mam nadzieje, ze Mike będzie normalny.
- Wiesz, tata zawsze może go wychować inaczej. - uśmiechnął się znacząco, po czym dwukrotnie uniósł brwi. Millie parsknęła śmiechem.
- Za to mama na to nie pozwoli.
- Co ci nie pasuje, w tych tematach? Zboczony syn to fajny syn. I o ile dobrze pamiętam, ostatnio sama chciałaś się przespać z Riker'em.
- Byłam pijana. - powiedziała z pretensją w głosie.
- To cię akurat nie usprawiedliwia.
- Przymknij się. - uśmiechnęła się, po czym walnęła go z pięści w ramię.
- Czyli lubimy te same lody tak?
- Na to wygląda.
- Czyli jednak mamy coś wspólnego! - rzucił uradowany.
- A jak jest tego więcej? - zapytała przerażona i zarazem zniesmaczona.
- To chyba lepiej dla nas i dzieciaka, co nie? Im więcej wspólnych tematów, tym bliżej do dogadania się i skończenia projektu.
- Chyba masz rację.
- Dobra, wiec warto znaleźć coś jeszcze.
- Co proponujesz? - zapytała siadając na pobliskiej ławce, kładąc obok siebie dziecko.
- Muzyka.
- No tak, a czego innego mogłam spodziewać się po muzyku. - pacnęła się ręką w czoło.
- Uznajmy, że nie wypowiedziałaś tego ostatniego zdania. - sprostował. - Sooo, twój ulubiony wykonawca? Oprócz R5, oczywiście. - odgarnął z dumą włosy do tyłu.
- Ach ta skromność. No ale pomyślmy. Hmm. Wiz Khalifa. –powiedziała dziewczyna
- Pierdolisz.
- Wyrażaj się. Tu jest dziecko. - wskazała na lalkę. - I nie, nie pierdo... No wiesz. - zawahała się.
- Musisz, bo ja też go lubię.
- Pierdo...
- Dziecko. –przerwał jej brunet z uśmiechem
- Nie gadaj. Ok, jestem w szoku i łatwo mnie z niego nie wyrwiesz.
- Taa ja też…
- Ciekawe, czy mamy coś jeszcze wspólnego. –zawahała się młodsza
- Hmm, ulubiony kolor?
- Zielony, proste.
- Nie gadaj.
- O nie, serio? - zapytała załamana.
- A czego ty się spodziewałaś, po zielonych trampkach, koszulce, naszyjniku i bransoletce? - spytał ironicznie.
- Daj mi spokój, jestem zdziwiona. Co jeszcze możemy mieć wspólnego?
- A bo ja Ci wiem?
- Sport. Lubię sport. Football, najbardziej. –powiedziała pewnie dziewczyna
-Ale, że ten amerykański?
-W sumie to i amerykański i ten europejski, czyli nożną –uśmiechnęła się
- Pie... Ulubiona drużyna? O amerykańskim mówię.
- Uhh, duuh, oczywiście, że Broncos.
- Ok, uszczypnij mnie albo serio mamy za sobą dużo wspólnego. - powiedział opadając zrezygnowany na ławkę.
- Taa. Nie mogę uwierzyć, że aż tyle wspólnego.
- Ja też nie. Wiesz, od dłuższego czasu zastanawia mnie jedna rzecz, a skoro jesteśmy już na tyle "blisko" to może mi ją wyjaśnisz? - wstał z ławki. - I chodź juz, bo chłodno się robi.
- Spoko. - również się podniosła. - O co chodzi?
- Czemu chciałaś rozwalić związek Liv?
- Przeginasz. - odparła wkurzona. - Aż tak blisko jeszcze nie jesteśmy, a ja nie chce do tego wracać.
- Te, te, te, wyhamuj trochę, bo ci para z uszu leci.
- Słucham? - zapytała mimowolnie wybuchając śmiechem.
- Zrobiłaś, się czerwona jak burak, mało brakowało, a wygwizdało by cię ze złości.
- Jesteś idiotą. - powiedziała przez śmiech.
- I tutaj niestety też muszę się z Tobą zgodzić. Jestem idiotą. - po paru chwilach dotarło do niego znaczenie wypowiedzianych przed momentem słów. - Ej! Nie jestem.
- Owszem jesteś. - powiedziała dalej się uśmiechając i otwierając drzwi do akademika.
- Chyba czas się pożegnać, co? - zapytał stojąc, przy pokoju dziewczyn.
- Tak, chyba tak.
- Także, pozdrów Mike'a ode mnie.
- Mike. - brunetce momentalnie zniknął uśmiech z twarzy.
- Co?
- Mike!
- Ale co? - nie dowiedział się, bo dziewczyna jak opatrzona wyleciała z budynku, po czym pobiegła w stronę ławki, na której siedzieli. Chłopak oczywiście wybiegł za nią.- Millie zwolnij!
- Nie ma go!
- Co?
- To wszystko przez ciebie! Gdybyś nie był takim idiotą i mnie nie zagadał, to bym go stąd nie zapomniała.
- No jasne, zrzuć wszystko na mnie panno "jestem perfekcyjna, nic złego, nie może mi się nigdy przytrafić ".
- Wiesz, w przeciwieństwie do ciebie, nie jestem na tyle głupia, żeby nie zauważyć braku dziecka.
- No chyba jednak jesteś, skoro nie zauważyłaś.
- Byłam zajęta rozmową z tobą!
- A ja z tobą i co nam z tego wyszło? Zamorduje Liv, za to, że kazała nam razem wyjść.
- A ja Ci w tym pomogę.
- Ty, to nie jest nasza lalka? - zapytał Rocky, łapiąc Millie za ramiona, obracając ją w drugą stronę i wskazując palcem na jakiegoś kolesia, śpiącego na ławce, który przytulał lalkę do siebie.
- Fuuu i tak. - potwierdziła z obrzydzeniem.
- Chodźmy tam. - podeszli do faceta i usłyszeli jego głośne chrapanie. - Trzeba mu go jakoś odebrać.
- No to nurkuj, słoneczko.
- Dlaczego ja?
- Bo ja go pilnowałam przez nasz cały spacer.
- Ale...
- Rocky, jeżeli za chwilę nie będę miała tej lalki z powrotem, osobiście cię zamorduje, a następnie zakopię twoje zwłoki na pustyni. - posłała mu groźne spojrzenie.
- Od początku wiedziałem, że jesteś dziwna.
- A ja, że ty walnięty. Dalej, bierz dzieciaka i spadamy.
- No dobra. - wydusił z delikatnym obrzydzeniem, po czym zaczął delikatnie odginać tłuste paluchy kolesia od lalki. Kiedy już mu się udało, delikatnie podniósł jego łapsko i wyciągnął Mike'a z uścisku. Na jego nieszczęście facet zacisnął ręce na jego szyi j przytulił go mocno do piersi, na ci Millie parsknęła śmiechem.
- Ty się nie śmiej, tylko mi pomóż. - powiedział błagalnym tonem.
- Spoko. - wydusiła przez śmiech, po czym wyciągnęła telefon i zrobiła chłopakowi zdjęcie.
Następnie podeszła do niego, wzięła Mike'a i położyła na ziemi, w bezpiecznej odległości. Później wróciła i zaczęła ciągnąć Rocky'ego za rękę. Kiedy w końcu udało jej się wyrwać brunetka z uścisku, stracił on równowagę i przewrócił się na brunetkę, która dalej się śmiała. Spojrzeli sobie w oczy.
- Dzięki. - uśmiechnął się.
- Nie ma sprawy. - odwzajemniła uśmiech.
- Masz ładne oczy. - powiedział, nie móc się od nich oderwać.
- Dziękuję. - odpowiedziała nieco speszona. - Ty też.
- Dzięki.
- Tak z ciekawości, długo będziemy tak jeszcze leżeć, czy w końcu ze mnie zejdziesz i pomożesz mi wstać?
- Ach tak, przepraszam. - oprzytomniał, po czym wstał i delikatnie podniósł dziewczynę.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się. - A teraz spadajmy, mam już dość przygód na dzisiaj.
-Dokąd się wybieracie z moim dzieckiem? –spytał nagle głos za ich plecami. Oboje zrobili wielkie oczy i się odwrócili –no słucham wyjaśnień!
-Pańskim dzieckiem? Nie jest pan za stary na lalkę? –spytała Millie
-A ty niewiasto? Nie jesteś za stara na lalkę?
-Jestem młodsza od pana, a poza tym to nasze dziecko –powiedziała pewnie
-To nieprawda! Znalazłem je na ławce, dlatego też wziąłem je ze sobą
-Ja pierdolę, kup sobie własną lalkę dziadku –powiedział Rocky, po czym pociągnął Millie za sobą
-Stójcie wy złodzieje! –bezdomny zerwał się z ławki i zaczął biec w ich stronę
-Chodź!!! –dodał po chwili, po czym trzymając się z Millie za ręce zaczęli biec.
Wreszcie dobiegli do akademika. Weszli do środka i zamknęli za sobą drzwi wejściowe. Millie oparła się o ścianę ledwo łapiąc oddech.
-Przynajmniej mamy lalkę –uśmiechnęła się
-Tak –odparł jej z uśmiechem –dobrze się bawiłem
-Ja szczerze mówiąc też –odparła patrząc brunetowi w oczy –musimy kiedyś jeszcze raz wyjść. Zabierzemy Mike’a do zoo albo do kina na przykład.
-Ok, ale ja wybieram film –powiedział brunet ruszając w stronę schodów
-Nie, bo wybierzesz jakiś horror i Mike będzie się bał
-Najlepiej pójdźmy na film o Bieberze albo 1D i wszyscy będą szczęśliwi –odparł, na co dziewczyna się zaśmiała
-Chyba jednak wolę horror –uśmiechnęła się, a następnie oboje ruszyli do swoich pokoi.

No hej :D wreszcie mamy rozdział :D który prawie wcale nie został napisany przeze mnie... ja napisałam fragment "po lekcjach" do momentu wyjścia Rocky'ego i Millie. całą resztę pisała Iga, której za pomoc bardzo, ale to bardzo dziękuję. ja wykonałam jeszcze niektóre poprawki i dopisałam końcówkę. dlaczego nie napisałam rozdziału sama? bo nie miałam weny twórczej... mimo tego, że miałam pomysł na rozdział nie mogłam się zabrać za pisanie. ostatnio mam coraz większe z tym problemy i chyba zbliża się koniec opowiadania...mam nadzieję, że z następny pójdzie trochę lepiej i uda mi się go dodać przed feriami(w sensie moimi, które zaczynam za tydzień). I ogólnie też ten rozdział wyszedł prawie o 1000 słów dłuższy niż powinien, ale mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko. w ogóle w opowiadaniu weszliśmy okres, w którym został tydzień przed wycieczką do Vegas i mam tak napięty plan na niego, że to się nie dzieje... będzie ciekawie w każdym razie... jeśli w ogóle uda mi się to jeszcze opisać >__<
w każdym razie jak się rozdział podoba? proszę o komentarze i mam nadzieję, że następny już napiszę sama ;)
jeszcze piosenka :)
~Gosia

14 komentarzy:

  1. Millie i Rocky się dogadali o.0 rozdział bardzo zabawny tylko niech mi Rocky nie odbija dziewczyny Rikerowi!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział ! zresztą tak jak wszystkie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Oo wow cudny rozdział.. zabawny, ciekawy i wciągający... Gratuluje wam pomysłu.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie <3 Boski :) Czekam na next :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny ! Czekam na next !

    OdpowiedzUsuń
  6. Macie dziewczyny talent do pisania :* Nie martw się jeszcze przyjdzie Ci ta wena, a jak nie to wiesz gdzie mnie szukać xP :3 Czekam na nexta :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Super!!!!! haha kocham twojego bloga jest cudowny czytając go płacze i jednocześnie sie śmieje czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny ;3
    Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie sądziłam, że Rocky i Millie się dogadają o.O Ale cudowny rozdział <3 Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń