***
Rocky, Olivia i Rydel natomiast wybrali się na miasto, żeby
kupić rzeczy potrzebne na imprezę pożegnalną Jade, która ma odbyć się
następnego dnia. Kupili potrzebne jedzenie, jakieś serpentyny w sprayu, balony
i confetti. Uznali również, że miło by było zainwestować w jakiś upominek dla
niej. Za najlepszy uznali wywołanie wspólnych zdjęć i ułożenie ich w antyramie,
czym miały zająć się dziewczyny po powrocie do akademika. Udali się również na
miejsce luna parku, gdzie zaczęli powoli przygotowania na jutrzejszy dzień.
***
Riker i Millie chodzili po centrum handlowym praktycznie bez
celu. Jak zwykle trzymali się za ręce, ale było między nimi coś, czego nie było
wcześniej. Była lekka niepewność i coś jeszcze, czego nie potrafili
zdefiniować.
-Masz może ochotę na jakieś lody czy coś? A może coś do
picia? -zapytał Riker w pewnym momencie.
-W zasadzie to mam ochotę na jakąś bombę kaloryczną. Chodźmy
może na jakiś deser lodowy. -odpowiedziała.
-A z czym chcesz ten deser? -uśmiechnął się lekko
-Jak to z czym? Ze wszystkim! -prawie krzyknęła z wielkim
uśmiechem na twarzy.
Chłopak spojrzał na dziewczynę, objął ramieniem i delikatnie
pocałował w czoło, po czym zaprowadził do najbliższej lodziarni, gdzie zamówili
największy deser lodowy ze wszystkimi dodatkami. Podczas jedzenia panowała
cisza, której nigdy między nimi nie było. Czuli się dziwnie i niezręcznie.
-Millie... Musimy pogadać -zaczął blondyn niepewnie.
-O czym? -odparła wesoło, chcąc ukryć zdenerwowanie.
-Myślę, że my... Myślę, że my się chyba wypaliliśmy. Nie
wiem dlaczego, ale czuję jakbyśmy nie byli już sobą. - mówił na jednym wydechu,
w ogóle na nią nie patrząc -Czuję, że się od siebie oddaliśmy i jakoś nie mam
pojęcia dlaczego, ale...
-Riker... -przerwała mu -Riker spójrz na mnie -chłopak
podniósł wzrok na brunetkę i ich oczy się spotkały -Ja też tak czuję. Nie wiem
dlaczego, ale po prostu już nie czuję się tak jak wcześniej. Może to przez ten
projekt, a może przez nas, nie wiem. Wiem, że to już nie my.
-Eh, Millie... Co się z nami stało?
-Uwierz, że chciałabym to wiedzieć.
-Czyli co? To koniec? Tak po prostu?
-Myślę, że tak będzie najlepiej. Jeżeli nie czujemy już
tego, co na początku to nie ma sensu tego ciągnąć -westchnęła.
-Tak, chyba masz rację... A dostanę chociaż buziaka? Takiego
ostatniego, na pożegnanie? -uśmiechnął się, na co brunetka się lekko zaśmiała.
-Pewnie, że tak. Ale najpierw zapłaćmy i chodźmy stąd.
-uśmiechnęła się
Blondyn zapłacił i wyszli z lodziarni. Dziewczyna wspięła
się na palce, zarzuciła mu ręce na szyję i po raz ostatni czule pocałowała
chłopaka, który objął ją w talii i w pełni odwzajemnił pocałunek. Chwilę
później odsunęli się od siebie.
-To jak? Przyjaciele? -uśmiechnął się Riker
-Przyjaciele -odwzajemniła uśmiech -Dziwne
-Ale co?
-Myślałam, że po moim zerwaniu z chłopakiem będę wypłakiwać
sobie oczy, a tymczasem ja nic nie czuję.
-Heh, przepraszam, jeżeli to zerwanie nie spełniało twoich
oczekiwań -zaśmiał się
-Daj spokój. Przynajmniej nie będę miała spuchniętych oczu
przez tydzień, więc nie jest tak źle -uśmiechnęła się
-Jasne. To gdzie idziemy?
-Skoro mamy przyjęcie dla Jade to warto byłoby kupić sobie
nową kieckę.
-Tylko mi nie mów, że mam teraz łazić z tobą po sklepach.
-Masz -wyszczerzyła zęby w uśmiechu
-Ale muszę? - zapytał błagalnym tonem.
-Chodź już i nie marudź
Blondyn westchnął rezygnująco i objął dziewczynę ramieniem w
przyjacielskim geście przytulenia. Nagle cała niezręczność zniknęła, a oni
czuli się o wiele lepiej i pewniej niż wcześniej. Weszli do pierwszego sklepu.
Millie od razu go przetrząsnęła i znalazła ładną, białą sukienkę w kwiatki.
Poszła ją przymierzyć i po chwili wyszła z przymierzalni.
-I jak wyglądam? -zapytała Millie obracając się wokół
własnej osi.
-Powiedziałbym, że genialnie, ale nie wiem, czy mi wypada
-uśmiechnął się
-Wiesz, komplementy dalej możesz mi prawić. Ja tam lubię ich
słuchać. -odwzajemniła uśmiech.
-No tak, cała Millie -zaśmiał się -Bierzesz?
-Tak, tak, tylko się przebiorę.
Dziewczyna szybko wyszła w poprzednim stroju z
przymierzalni, po czym podeszła do kasy i zapłaciła za sukienkę. Następnie
razem z Riker'em poszli szukać innych.
_____________________________________________
Niedziela rozpoczęła się oczywiście od przygotowań do
imprezy. Właściwie "wykańczających" przygotowań, ponieważ większość
zrobili już wczoraj. Na dziś zostało im przygotowanie jako takiej sceny,
nagłośnienia i ustawienia instrumentów, mikrofonów itp, ponieważ ustalili, że
zaśpiewają kilka piosenek. Za namową Ross'a zaprosili również The Vamps na całą
imprezę oraz zaprosili do wspólnego występu. Chłopcy oczywiście się zgodzili. W
czasie, kiedy chłopcy podłączali gitary, a dziewczyny załatwiały drinki u
kelnerów, Rydel mocowała się ze swoim keyboardem, próbując wyciągnąć go z
bagażnika samochodu. W pewnym momencie podszedł do niej Ratliff.
-I jak moja piękna blondyneczka się czuje? -na dźwięk tych
słów dziewczyna podskoczyła i odwróciła się gwałtownie.
-Zwariowałeś? Przestraszyłeś mnie! - uśmiechnęła się do
niego.
-Przepraszam. To jak moja prześliczna księżniczka się dziś
czuje? - uśmiechnął się zalotnie, na co blondynka się zaśmiała.
-Ty już coś piłeś, czy ktoś cię walnął w głowę? - mówiła z
szerokim uśmiechem na twarzy.
-Nie, ja jestem bardzo poważny. Słuchaj. Rydel, wiem, że
widujemy się już od dawna i wiem, jakie są twoje uczucia do mnie...
-Ell, co Ty pieprzysz? - przerwała mu, ale chłopak dalej mówił.
-A ty wiesz, jakie są moje uczucia do ciebie. Może było
trochę nieporozumień, ale jednak jesteśmy tutaj. - mówiąc to, zaczął klękać na
jedno kolano. - Nic nas od siebie nie oddzieliło i już nic nas nie rozdzieli.
Więc chciałbym dziś zapytać.
-Ratliff, co ty robisz?
-Rydel, wyjdziesz za mnie? - powiedział i wyciągnął z
kieszeni małe pudełeczko z brylantowym pierścionkiem.
Dziewczyna stała jak wryta wgapiając się w pierścionek i
klęczącego przed nią przyjaciela. Nie miała zielonego pojęcia, co mu w tym
momencie odpowiedzieć. W tym momencie brunet spuścił głowę i zamknął
pudełeczko.
- Żałuj, że nie widziałaś swojej miny. - wydusił przez
śmiech i wstał z ziemi.
- Czy ciebie już do reszty pogrzało?! Co to za szopka w
ogóle, co?!
- Haha, uspokój się. Musiałem to przećwiczyć.
- Przećwiczyć zaręczyny?!
- Rydel, spokojnie. Tak, musiałem to przećwiczyć. Nie
wszystko czasami wychodzi tak spontanicznie.
- To mogłeś mi chociaż o tym powiedzieć!
- Ale wtedy nie byłoby takiego efektu!
- Ellington, ty idioto. Nawet nie wiesz, jak mnie
wystraszyłeś. - uśmiechnęła się delikatnie.
- Przepraszam. Ale byłaś jedyną osobą, która wie o
zaręczynach, więc padło na ciebie. A, no i chciałem to zrobić zaraz po naszym
występie. - wyjaśnił wszystko.
- Nie ma sprawy. Życzę powodzenia w takim razie. - poklepała
go po ramieniu.
- Nie dziękuję, bo zapeszę. No, a teraz co. Pomóc ci z tym
keyboardem?
- Przydałoby się.
- Okej. Idź zobaczyć co z perkusją, a ja już Ci go podłączę.
- uśmiechnął się.
- Dzięki. - odwzajemniła uśmiech i wróciła na scenę do
chłopaków.
Kiedy już Ellington podłączył sprzęt Delly, ona sama
rozpędziła się trochę na jego bębnach. Dała niezły popis i wszyscy zaczęli bić
jej brawo.
- Dobra blondyna, spadaj, bo król perkusji nadchodzi. -
powiedział Ell z uśmiechem, kręcąc w dłoni jedną z pałeczek.
Wszyscy wrocili na swoje miejsca i rozpoczął się też szybki
sound check i nauka nowych akordów, ponieważ R5 mieli w planach zagrać jedną
piosenkę The Vamps, a samo The Vamps chciało zrobić niespodziankę gościowi i
zaśpiewać coś, czego jeszcze nie słyszała.
Kiedy chłopcy i Rydel grali multum piosenek, aby się dobrze
przygotować, Olivia, Millie i Kelly popijały przy barze pierwsze drinki.
- Wiecie co? Czasami dobija mnie fakt, że nie mam zdolności
muzycznych. Znaczy się, aż takich zdolności muzycznych, żeby występować, czy
coś. Patrzcie, jak oni się genialnie bawią na tej scenie. Nic, tylko
pozazdrościć. - westchnęła Olivia, której wzrok obserwował tylko Ross'a i
Brad'a wygłupiających się na scenie.
- Wiesz, że wyjęłaś mi to z ust? - powiedziała Millie,
której wzrok wędrował po każdej osobie, zwykle patrzyłaby się tylko na Riker'a,
ale nie wiedziała, czy w ich obecnej sytuacji było to "dozwolone".
- Tak. Nic, tylko pozazdrościć. - przytaknęła Kelly, spoglądając
to na Rydel, to na Ell'a, którzy, jak na każdym koncercie, uśmiechali się do
siebie.
Rzeczywiście widok był niesamowity. Pomimo, iż na scenie
było ich dziewięciu, to bawili się w najlepsze. Skakali, przepychali się. Po
prostu cieszyli się tym, co robią. Po skończonej próbie, do godziny 19 zostało
im jeszcze trochę czasu, więc wszyscy zajęli się swoimi sprawami. Rocky poszedł
pogadać z gościem od oświetlenia, Rydel I Ellington omawiali dokładnie
zaręczyny, Riker gadał z Kelly, a Ross i The Vamps jak ostatni idioci ganiali
się i lali wodą. Natomiast Millie i Liv, w milczeniu przyglądały się chłopcom.
- Co za ciołki. Przecież to woda na próbę. Później będą
narzekać, że nie mają co pić. - odezwała się Liv w pewnym momencie, mimo
wszystko się uśmiechając.
-Idź do nich, bo zrobią sobie krzywdę. - zaśmiała się
Millie.
-E tam, nie będę im wychodzić w paradę.
-Jak chcesz. Idę pogadać z Rocky'm. - powiedziała, odstawiła
szklankę i poszła do bruneta.
Nagle chłopcy przestali całą zabawę i się rozeszli. Liv straciła
ich wszystkich z oczu, co ją trochę zaniepokoiło. Nagle przed nią wyskoczył
cały mokry Ross.
- Wystraszyłeś mnie! - zaśmiała się.
- Skoro tak, to misja zakończona powodzeniem. - uśmiechnął
się.
- Spadaj. - odepchnęła go lekko.
- Nie. Wolałbym się przytulić.
- Nie, jesteś mokry.
- No chodź. - wyciągnął ręce w geście przytulenia.
- Aaa, nie! - krzyknęła, śmiejąc się i zaczęła przed nim
uciekać.
- Tak sobie pogrywamy? Chciałem się tylko przytulić, ale
skoro chcesz być bardziej mokra, twój wybór! - krzyknął za nią, po czym zaczął
ją gonić z butelką wody w ręku.
Kiedy Olivia otrzymała już parę ciosów z wody, poślizgnęła
się na mokrej już trawie i wpadła na Ross'a, wynikiem czego była piękna gleba
obojga. Liv leżała na Ross'ie. Chłopak szybko to spostrzegł i obrócił się z nią
w taki sposób, że to ona leżała na ziemi.
- I co teraz Olivio Marie Hunter? - zapytał z zadziornym
uśmiechem, podpierając się rękoma nad ramionami Liv, żeby jej nie przygnieść.
- Teraz łaskawie ze mnie zejdziesz i pomożesz mi wstać. -
mówiła z szerokim uśmiechem na twarzy.
- No nie wiem, coś nie leży mi ta propozycja.
- Jak na razie, jedyne co tu leży to ty i to na mnie, więc
złaź. - zaczęła się wykręcać.
- Ee, e, e. Nie tak szybko. Muszę mieć coś w zamian. -
uśmiechnął się triumfalnie.
- O matko, co ty znowu chcesz. - westchnęła.
- Najpierw to spójrz mi w oczy. - powiedział spokojnie,
delikatnie odwracając jej twarz za podbródek. Powiedział to ponieważ,
dziewczyna unikała jego spojrzenia przez ten czas, kiedy na sobie leżeli.
- Patrzę. I co teraz?
- A uśmiechniesz się dla mnie?
- A nie uśmiecham się?
- No niekoniecznie.
- Przepraszam, już się poprawiam. - powiedziała i
uśmiechnęła się.
- Od razu lepiej.
- A teraz co?
- Może to -powiedział słodko i zaczął się schylać, żeby ją
pocałować. Blondynka wykorzystała rozkojarzenie blondyna i szybko przewróciła
siebie z nim, tak, że tym razem ona leżała na nim.
- Tak pogrywamy? - złapał ją mocno w talii. - Myślisz, że w
tej pozycji się wymigasz?
- Myślałam, ale coś czuję, że i tak mnie nie puścisz, co?
- Nie.
- A co mam zrobić?
- Wiesz, już prawie byś zrobiła, ale zachciało ci się wstać.
- Przepraszam -spojrzała mu prosto w oczy, których widok
ponownie ją zahipnotyzował.
- Nie szkodzi -uśmiechnął się i jeszcze raz zaczął się do
niej nachylać.
Tym razem Liv, chyba z obawy, że teraz też ktoś im może
przeszkodzić, objęła go za szyję i przyciągnęła do siebie, a ich usta złączyły
się w delikatnym pocałunku. Niestety nie trwał on długo, ponieważ Brad w
poszukiwaniu Ross'a, połknął się o jego nogi.
- Ałłł -jęknął Bradley w trawę leżąc na ziemi.
- Cześć Brad. - powiedziała Liv, starając się podnieść z
Ross'a.
- Poczekaj, najpierw ja wstanę. - powiedział blondyn, po
czym pomógł wstać blondynce.
- Hej, Livvy. - odpowiedział Brad dalej z twarzą w trawie.
- To ja już pójdę. - Olivia cmoknęła Ross'a w policzek i
odeszła od chłopaków.
- Stary, co jest? Co ty masz jakiś alarm w głowie
"całują się, trzeba im przeszkodzić? " - zapytał trochę podirytowany,
pomagając wstać brunetowi z ziemi.
- Przepraszam, nie miałem pojęcia, że się całujecie,
przysięgam. Szukałem cię, bo zaraz 19 i trzeba iść na scenę. - wyjaśnił chłopak
podnosząc ręce w geście poddania się.
- Tak, jasne. Występ. Chodź na scenę. - powiedział i poszli
razem.
~Gosia
Jeju niech Rydel będzie z Ell'em plose....:)
OdpowiedzUsuńNo super by było jakbyś zrobiła że kelly nie zgadza się na zareczyny. Ell się załamuje a delly go pociesza i są razem.
OdpowiedzUsuńAle i tak jest świetnie a to tylko moja bujna wyobraźnia ;))
Szkoda, że Riker i Mille się rozstali :(
OdpowiedzUsuńI miałam nadzieję na Rydellington. Zgadzam się z Roxy Simpson :)
Czekam na next.
jak mogłaś to zrobić!!!! Riker i Mille zerwali ;c nie pozbieram się po tym ;c
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaaaaaaaaa jak mogłaś !!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńRiker i Milliebyli najlepsi
Świetny rozdział!!! To mój pierwszy komentarz na twoim blogu i muszę przyznać, że masz niesamowity talent. Uwielbiam czytać twoje opowiadanie, jest bardzo interesujące :) Jestem niezmiernie ciekawa, co się dalej wydarzy i już nie mogę się doczekać nexta!
OdpowiedzUsuń~Wera :)
o jejku nareeszciee! kocham cie !! i błagam niech Liv i Ross będą w końcu razem xdd czekam z niecierpliwością na next C:
OdpowiedzUsuńGenialny :) Czekam na next ! :)
OdpowiedzUsuńNasz wielki talęt. Kocham twojego bloga <3
Suuuper rozdział!!! OMG myślałam, że Ell serio oświadczył się Delly!!! hehehe gdybyś widziała moją minę xD
OdpowiedzUsuńCzekam na next =]
Hej można się dziś spodziewać następnego rozdziału?
OdpowiedzUsuń