niedziela, 1 czerwca 2014

72."This ain't a movie that I wanna see; A tragic story, starring you and me; Yell "cut", we're stuck inside this scene"

* w tym samym czasie Rocky i Millie *
- Hej, jak się czujesz? - zapytała Millie, podchodząc od tyłu do Rocky'ego z rękoma w tylnych kieszeniach.
- Millie, to ty! -podbiegł i przytulił dziewczynę.
- Wow. A to za co? -uśmiechnęła się.
- A nie, za nic. Ja tylko jestem troszkę przejęty.
- Nie ma się co stresować. Wszystko pójdzie świetnie. A teraz pod diabelski młyn, bo jest za 5.
- Co?! Już?! Ale ja... Przecież. Ugh!
- Hej, spokojnie. - uśmiechnąła się do niego. - Jak już mówiłam, będzie dobrze.
- Mówisz?
- Mówię.
- Dzięki. - uśmiechnął się i przytulił ją. - Mogę iść?
- Tak. Nie, poczekaj. - poprawiła mu kołnierzyk koszuli. - Możesz iść. Nie, poczekaj. - odgarnęła mu włosy. - Dobra, idź. Nie, poczekaj.
- Millie. - uśmiechnął się.
- Przepraszam. Idź, bo nie zdążysz.
Rocky podszedł pod diabelski młyn, gdzie umówił się z Jade, jej jeszcze tam nie było. Nagle wszystkie światła w wesołym miasteczku zgasły. Było całkowicie ciemno.
- Rocky? - zapytała Jade idąc z rękoma wyciągniętymi przed siebie, żeby o nic nie uderzyć. - Rocky, jesteś tu?
- Hej. - załapał ją za ręce.
- Możesz mi wyjaśnić, czemu tu jest tak ciemno? Zabierzesz mnie gdzieś, gdzie mogę cię chociaż zobaczyć?
- Mogę cię zabrać, gdziekolwiek zechcesz. Nawet do gwiazd. - szepnął jej do ucha, po czym odbiegł.
- Rocky, co ty... Gdzie ty jesteś?
W tym momencie rozbrzmiały pierwsze akordy, a światła nagle rozbłysły. Pierwsze, co zobaczyła Jade to wielka scena, na której znajdowało się dziewięć osób. Zdziwił ją fakt, że na scenie jest o czterech chłopaków więcej niż powinno. Z jej perspektywy Rydel wyglądała troszkę śmiesznie. Jedna sama pośród ośmiu chłopców.
- Specjalnie na twoje pożegnanie zagramy coś, czego jeszcze nie słyszałaś. Za chwilę usłyszycie nasze stare piosenki. Pierwszą z nich jest Take You There. - powiedział Riker przez mikrofon, po czym zaczął śpiewać.
Dziewczyna była mile zaskoczona. Rozejrzała się dookoła i w końcu spostrzegła kogoś znajomego, nie stojącego na scenie. Szybko podbiegła do Liv I Millie, po czym przedstawiła się Kelly. Dziewczyny z zaciekawieniem słuchały starego repertuaru zespołu, który spodobał im się nawet bardziej niż obecny. Wszystkie piosenki były takiej inne od wszystkich. Miały w sobie coś wyjątkowego.
- A teraz ostatnia piosenka, którą zagramy. Co prawda nie jest nasza, ale trzyma poziom - zażartował Ross - Panie i panowie The Vamps i Lovestruck!
Czwórka nieznanych Jade chłopców zaczęła wykonywać swój utwór, oczywiście przy pomocy swoich kolegów. Kiedy piosenka się skończyła rozległy się wielkie brawa. Ludzie akurat przebywający w wesołym miasteczku zatrzymali się pod sceną i wysłuchali całego koncertu. Oczywiście najbardziej kibicowały im dziewczyny. Pierwszą osobą, która zeszła ze sceny był Rocky. Podleciał on od razu do Jade. Dziewczyna rzuciła się chłopakowi w objęcia, dziękując za cudowne pożegnanie. Ross poszedł gdzieś z chłopakami z The Vamps, a Rydel i Ellington'a gdzieś wcięło. Przy barze zostały tylko Liv, Kelly i Millie. Jedyną dziewczyną, która sięgnęła po drinka była właśnie Millie. W końcu dziewczyny uznały, że zostawią ją samą, ponieważ podszedł do niej Riker.
- Hej, nie za dużo tego magicznego płynu? - zapytał łagodnie.
- Whatever. Nie jesteśmy już razem, więc nie muszę ci się podobać.
- Millie zawsze mi się będziesz podobać. Nawet jak będziesz pijana. - uśmiechnął się i wyciągnął jej z dłoni szklankę.
- Riker, no.
- Millie, no.
- Riker, oddaj mi proszę moje whisky.
- Jesteś niepełnoletnia wiesz?
- I co z tego. Pragnę ci przypomnieć, że to ty załatwiłeś wcześniej drinki dla każdego.
- Masz rację, ale nie miałem zamiaru nikogo upić.
- Nie ty mnie upijasz, sama się upijam, więc oddaj mi to, albo wezmę następnego.
- Dobra. - powiedział i jednym łykiem wypił resztę szklanki ciemnozłotego alkoholu ze szklanki. - I tak musisz wziąć nowe.
- Dzięki ci bardzo. - powiedziała sarkastycznie.
- A nie ma za co. - uśmiechnął się i poszedł do chłopaków.
Zabawa trwała w najlepsze. Każdy robił co chciał. Jedyną osobą była Millie, która piła coraz więcej szklanek whisky.
W pewnym momencie podeszła do niej Rydel.
- Hej, a ty nie z Riker'em? I młoda, przystopuj trochę z tym. - wskazała na szklankę w jej dłoni.
- Nie jesteśmy już razem z Riker'em i będę robiła, co będę chciała.
- Okej. Wyjaśnisz mi czemu już nie jesteście parą, czy może mam powrócić z tym pytaniem jak wytrzeźwiejesz?
- Idź sobie.
- No jasne. Ale najpierw chodź pożegnać Jade. Zaraz jedzie na samolot.
- Fine. - powiedziała zrezygnowana i z trzaskiem odłożyła swoją szklankę na blat.
*w tym samym czasie Kelly i Ell*
- Kelly, możemy pogadać?
- O co chodzi? - zapytała szorstko.
- Bo widzisz. Już od dłuższego czasu się spotkamy i przeszliśmy przez dużo problemów razem. Nawet ta ostatnia kłótnia. Widzisz, wybaczyłaś mi ją i właśnie dlatego wiem, że jesteś niesamowita. Znaczy zawsze byłaś niesamowita, tylko po tej sprawie wiem, że jesteś jeszcze bardziej...
- Dlaczego nie powiesz tego Rydel? - przerwała mu.
- Słucham? - zdziwił się.
- Nie, to ja słucham Ellington. Dlaczego gadasz Rydel jaką to jest księżniczką, po czym dajesz jej pierścionek, a teraz przychodzisz z tym do mnie? Co? Odmówiła?
- Nie, to nie tak...
- Czyli widzę, że jestem dla ciebie po prostu wyjściem awaryjnym.
- Nie, Kelly ty nic nie rozumiesz.
- Nie, Ell. To ty nic nie rozumiesz. - mówiła ze łzami w oczach. - Jaka ja byłam głupia, że ci w ogóle wybaczyłam.
- Ale Kelly.
- Nie dzwoń do mnie, nie pisz i nawet nie waż się za mną iść. Z nami koniec Ellington. Po prostu po tylu latach związku, nie sądziłam, że tak to się skończy.
- Kelly.
- Żegnaj. Mam nadzieję, że więcej się nie zobaczymy. - powiedziała przez łzy, po czym pobiegła w stronę wyjścia.
Ratliff dalej stał jak wryty, nie mogąc uwierzyć w to, co się przed chwilą wydarzyło. Jednak uznał, że pójdzie do reszty, bo była to ostatnia szansa na pożegnanie się z Jade, a przecie po to tutaj przyszli. Udał się więc pod diabelski młyn, gdzie stali już jego przyjaciele. Każdy już pożegnał się z Jade, życzył bezpiecznego lotu i tym podobne.
Przyszła kolej na Rocky'ego. Brunet nie odezwał się ani słowem. Jedyne co zrobił to czuje pocałował niebieskowłosą (warto wspomnieć, że specjalnie na pożegnanie Jade przefarbowała włosy na niebiesko), co w jego języku oznaczało "będę za tobą tęsknić". Rozległo się popularne "aww" wykonane przez wszystkich prócz jednej osoby.
- Ugh. Muszę się napić. - powiedziała Millie i poszła w stronę baru.
Reszta uznała, że dadzą im trochę prywatności i poszli pakować instrumenty z powrotem do samochodu. W międzyczasie Ratliff opowiedział Rydel co się stało, a że usłyszała to cała grupa, był pocieszany przez wszystkich.
Wróćmy jednak do "zakochańców".
- O której masz lot? - zapytał Rocky przytulając dziewczynę.
- O północy.
- Odprowadzę cię.
- Rocky, nie utrudniaj pożegnania, ok? Lepiej będzie jak tam sama pójdę. Wiesz, że to niedaleko.
- No wiem… a w ogóle to przepraszam cię jeszcze raz za tamtą sytuację w restauracji. Naprawdę nie chciałem cię wykorzystać i naprawdę cię lubię. To było spontaniczne i nie wiedziałem co robię, przepraszam cię –powiedział patrząc dziewczynie w oczy
-Nie chciałam, żebyśmy żegnali się skłóceni. Po prostu zapomnijmy o tym… I jeszcze raz, dziękuję za wszystko i mam nadzieję, że do zobaczenia. - uśmiechnęła się do niego, po czym cmoknęła go delikatnie w usta.
- Trzymaj się. - powiedział, po czym pomachał jej na pożegnanie.
Przez chwilę wpatrywał się jeszcze w oddalającą się Jade, lecz później dołączył do ekipy pakującej cały sprzęt.
- Widział ktoś Millie? Muszę z nią pogadać.
- Powiedziała, że idzie się napić. - odpowiedziała mu Rydel. - I Rocky uważaj, bo ona jest już wstawiona.
- Skoro tak, to ja ją może wezmę do akademika.
- A czemu Riker jej weźmie? - zapytała zdziwiona Liv.
- Właśnie braciszku. Czemu ty jej nie weźmiesz? - dopytywała się blondynka.
- Millie i ja nie jesteśmy już razem, okej? Wszystko wam wyjaśnię, ale proszę nie teraz. Jestem zmęczony i myślę, że Millie tak samo. Rocky zabierz ją już do tego pokoju.
- Robi się bracie. - powiedział żwawo, po czym poszedł do baru.
Zastał tam nie kogo innego jak nawaloną -brzydko mówiąc- w trzy dupy brunetkę.
- Hej, ktoś tu dzisiaj zaszalał, co? - zaśmiał się Rocky.
- I? Jest jakiś konkretny powód twojej obecności tutaj?
- A i owszem, mam misję, aby cię zabrać do akademika. - powiedziała wesoło. - O ile dasz radę iść.
- Ja nie dam rady?
- Czy ja coś takiego powiedziałam? - droczył się z nią.
- Czyli we mnie wątpisz kochasiu.
- Ja? Skądże. - odpowiedział sarkastycznie.
- Zaraz ci pokażę. Dojdę do tego akademika na własnych nogach i to sama.
- No dalej, jestem tego ciekawy. - powiedział z uśmiechem, czym sprowokował dziewczynę. Brunetka tak gwałtownie wstała z krzesła, że wszystko przed nią zawirowało, prawie by się przewróciła, gdyby oczywiście nie Rocky.
- Dobra, mała pijaczko. Sama nawet na nogach nie ustoisz. Chodź tutaj. - powiedział, po czym podniósł ją z ziemi.
- O czyli mnie zaniesiesz?
- Nie podoba ci się ten pomysł?
- Mi bardzo. Tylko kotku jest mi trochę zimno wiesz.
- No masz ci los, nie mogłaś powiedzieć tego wcześniej? - zdenerwował się chłopak. Delikatnie postawił Millie na ziemi, która, aby się nie przewrócić od razu objęła go w pasie. Brunet ściągnął kurtkę, po czym założył ją na dziewczynę. Następnie ponownie wziął ją na ręce i zaczął iść w stronę akademia. Kiedy w końcu doszli do pokoju dziewczyn postawił ją na ziemię i ściągnął z niej kurtkę. Następnie posadził na łóżku i zaczął ściągać z niej bluzkę.
- Rocky, co ty robisz?
- Ee, rozbieram cię?
- Jeśli chcesz się ze ma przespać to śmiało, jestem pijana. Jutro i tak nie będę nic pamiętać.
- Zwariowałaś? Nie zamierzam z tobą spać. A gdybym zamierzał to musiałabyś być trzeźwa. Po prostu chcę to z ciebie ściągnąć, żeby ci się wygodniej spało, głupolku wiesz? - zaśmiał się cicho.
- Aha.
Rocky ściągnął z niej bluzkę i spodnie, czyli została w samej bieliźnie. Następnie wziął ją na ręce zaniósł do łazienki i przepłukał twarz. Związał jej włosy i z powrotem zaniósł do łóżka. Tym razem przykrywając ją kołdrą. Na wszelki wypadek przy łóżku położył miskę, oraz chusteczki w razie potrzeby opróżnienia żołądka. Ukucnął przy dziewczynie i pogłaskał ją delikatnie po głowie.
- Rocky?
- Tak?
- Dziękuję. Dziękuję, za wszystko. - powiedziała i pocałowała bruneta delikatnie w policzek.
- Nie ma sprawy. - odpowiedział i mimowolnie się uśmiechnął. Zaraz po tym Millie usnęła. Rocky po cichu opuścił pokój i spotkał na korytarzu swoich przyjaciół.
- Millie śpi, ja też idę. - oznajmił i skierował się do swojego pokoju.
Reszta przyznała, że był to bardzo wykańczający dzień i zrobiła to samo, każdy usnął niemalże natychmiastowo.

No to tak jak mówiłam, dodaje ten rozdział. jest on nieco krótszy od ostatnich (czyt. 1700 słów) bo jakby to napisali pod fanficiem w języku angielskim jest to filling chapter, czyli uzupełniający rozdział krótko mówiąc
Ogółem jak teraz się nad nim zastanawiam to coś mi w nim nie pasuje, ale nie umiem stwierdzić co... Większą jego część rownież napisała Iga ponieważ ja kompletnie nie miałam weny... A, nie pasuje mi coś w końcówce na przykład, ale jakoś nie mam pomysłu, żeby to jakkolwiek zmienić wiec...
Ale ogółem to się wkurzyłam. Mam po kilkaset wejść dziennie, pod ostatnim rozdziałem jest z 10 komentarzy (pod obecnym głównie o tym albo jak Riker i Millie mogli zerwać, albo jak bardzo chcecie Rydel i Ell'a razem) i dodatkowo zazwyczaj komentujcie, żeby spytać kiedy będzie następny rozdział, a tak to już nie (to mówię ogółem o komentarzach pod rozdziałem, nie tylko pod poprzednim). To serio jest trochę wkurzające tym bardziej, ze gdy nie dostaje jakichś sensowniejszych komentarzy to nie wiem czy jest sens, żebym dalej pisała. Naprawdę jestem coraz bliższa urwania tego opowiadania choćby w tym oto momencie, bo mam wrażenie, że i tak już nikt tego nie czyta i piszę to nie dość, że na siłę to jeszcze dla siebie. bo ja sama mam coraz mniejszą ochotę na pisanie tego i naprawdę sama nie wiem czy je skończę jakimś takim normalnym rozdziałem, w którym wszytko będzie jasne i w ogóle
no, to by było na tyle
a piosenka z tytułu to 5 Seconds Of Summer - Heartache On The Big Screen
~Gosia


14 komentarzy:

  1. Oczywiście, że jest sens, abyś dalej pisała. Czytam Twojego bloga od wielu miesięcy (był pierwszym, na którego trafiłam) i nie wyobrażam sobie, gdyby ta historia miała się skończyć. Masz ogromny talent, którego Ci (sorki za wyrażenie xD) cholernie zazdroszczę. Do tej pory lubię wracać na przykład do rozdziału o Macieju i Genowefie hahahahahahahahahahahahaha (God! To było zajefajne!) Zawsze poprawia mi humor :D
    Piszesz świetnie, świetnie i jeszcze raz świetnie! Nie kończ jeszcze tego opowiadania, tym bardziej, że jest wiele niewyjaśnionych wątków. Masz wiernych czytelników (w tym mnie), którzy cieszą się, jak małe dzieci, gdy widzą, że dodałaś rozdział.
    Okej, bo widzę, że się rozpisałam, a nie chcę Cię zanudzać. Więc tradycyjnie napiszę:
    Genialny rozdział, czekam na next xD
    Jesteś bardzo utalentowaną blogerką, którą podziwiam. Pozdrawiam i życzę weny :*
    ~Rebeka~

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też uważam że powinnaś dalej pisać :) masz ogromny talent a Twój blog jest jednym z najlepszych jakie czytam :) więc proszę nie kończ jeszcze tego :) czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zgadzam się z powyższymi komentarzami i w sumie mam teraz niewiele do dodania, ale z Macieja to się śmieję razem z koleżanką bo jej o tym opowiadałam a inni nie wiedzą o co chodzi i im głupio :P Ja tam jakoś specjalnie nie jestem za Rydellington... Znaczy jak będzie to spoko, fajnie, ale uważam że nie w każdym opowiadaniu musi to być żeby było fajnie... A Riker i Millie.. Dużo się u nich nie działo więc może teraz będzie ciekawiej ;)
    Czekam na next =]

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie kończ !!!!!!! BŁAGAM!!!! UMRE JAK SKONCZYSZ!!! BO JA ZYJE TYM OPOWIADANIEM!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie rób mi tego! Nie masz pojęcia jaka to dla mnie radość gdy widzę nowy rozdział. Masz świetny blog, ogromny talent i wiernych czytelników! Co do Maćka i Genowefy - genialne to było! Pomysł z Franklinem też boski. Mam nadzieję, że wróci Ci natchnienie i jeszcze długo będziesz dla nas pisała. KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Bożę, nie :D Kocha tego bloga, fajnie piszesz, fajnie myślisz, jest to opowiadanie trochę inne od reszty (m.in. Ross jest bi) :D Błagam, zostań :P
    (the-story-of-auslly.blog.pl)

    OdpowiedzUsuń
  7. nie kończ pisać bloga, bo on jest super :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie kończ opowiadania, błagam!!! Ono jest cudowne. A ty piszesz świetnie:) Potrafisz w tak niezwykły sposób włożyć w to opowiadanie wszystkie uczucia, które przeżywają bohaterowie i bardzo ciekawie rozgrywasz całą akcję. Nie wiem co bym zrobiła gdybyś zakończyła pisanie. Po prostu masz niesamowity talent, który nie przytrafia się każdemu.
    A co do rozdziału, jest super! Mam nadzieję, że w następnym pojawią się pozostali bohaterowie np. Ross, Olivia czy Rydel. Z niecierpliwością czekam na next :) mam nadzieję, że nie będę musiała czekać długo ;) Cieplutko pozdrawiam i życzę weny<3

    ~ Wera :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział !!! Masz wielki talęt <3 Uzależniłam się od twojego bloga, jest fantastyczny :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy jeszcze nie zostawiłam tu żadnego komentarza, ale po twojej notce uznałam, że muszę zacząć xD I od teraz będę komentować każdy rozdział!
    Wchodzę na tego bloga codziennie po kilka razy żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie napisałaś czegoś nowego. Staram się nie przejmować twoimi komentarzami ("postaram się dodać w przyszłym tygodniu" albo i "za dwa tygodnie"), po prostu każdego dnia mam nadzieję że kłamałaś i dodałaś następny :D I absolutnie (proszę) nie kończ opowiadania! Jest zarąbiste :) Uwielbiam tę fabułę, a najbardziej to, że Ross ma inną orientację. To takie... inne. Strasznie i się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Proszę dodawaj następne bo nie mogę się pogodzić z tym że chcesz przestać nie rób nam tego twój blog jest świetny :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Ty to mnie zszokowałaś (pozytywnie <3 ) Genialne i Oryginalne <333 czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Super! Pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń